Czy zawarte w filmie przesłanie odmieniło was jakoś jako ludzi? Czy stałeś się lepszym człowiekiem? Czy może sobie obiecujesz że tak będzie?
Czy może tylko to że wiecej postów piszesz na FW i kilka razy byłeś/aś
na tym filmie?
Chcę się dowiedzieć dla ilu z was przesłanie było na tyle silne że mają chęć zmian lub nawet je wprowadzają w życie
PS. Proszę o poważne odpowiedzi.
krzyrzak69
odpowiadając na 3 pierwsze posty
A ja jestem tak samo poruszony tym filmem i tak jak po śmierci papieża się nieco zmieniłem, a właściwie nie tylko po, bo i w trakcie żywota jego się zmieniałem, tak i film avatar wpłynął na moje życie, jeszcze silniej utwierdził mnie w moich przekonaniach i poglądach i dał jeszcze większego kopa, do tego, żeby zacząć robić więcej niż robiłem.
A mały lasek pół hektara kilka lat temu już posadziłem z rodziną.
Teraz zdałem sobie tylko sprawę z tego, że muszę się bardziej przyłożyć i w przyszłości, na 100% kupię conajmniej kilka działek i posadzę kolejne lasy i zdałem sobie sprawę, że nie mogę się badź wygłaszać swoich poglądów, ponieważ, być może dzięki temu niektórzy się obudzą i zaczną razem ze mną ratować planetę.
Mam nadzieje, że poważnie weźmiesz moją wypowiedź.
ja uwielbiam sadzić kasztany. kILKA BUKOW TEŻ POSADZIŁEM NIESTETY NIE MAM ziemi.
Kiedyś jak troszkę się dorobię kupię sobie któryś hektar ziemi posadzę rozne gatunki drzew, bo sosny są nudne
no i o to chodzi, ale teraz właśnie jedna zasadnicza sprawa, wiesz ile dziennie znika boisk lasów amazońskich? Albo ile hektolitrów zanieczyszczeń jest wylewanych wprost do rzek.
To sobie porównaj do naszych prób ratowania ziemi.
I mam uwierzyć, że avatar jest płytki i bez przesłąnia, może jak podłączycie mnie do maszyny piorącej mózg, to uwierze.
Polecam te dęby co mają czerwone liście. :) Świerków nie radzę, ponieważ ociepla się klimat i mają za ciepło. Ciekawe jakby wyglądał świat, jakby każdy człowiek posadził chociaż jedno drzewo...
Będziesz kupować działki żeby sadzić lasy....dobre, jak dojdziesz do 1000000 to daj mi znać :D:D:D
Tak, teraz już zdecydowanie wolą kupić kota niż psa... I pomyśleć że do niedawna miałem jeszcze wątpliwości...
Po pierwsze nie może być silników na wodę ponieważ żeby poruszać tłoki musi być reakcja spalania, a po drugie silniki na wodór są w stanie prototypu i nie sądzę żeby były tanie ;]
Czy jest na forum lekarz ?? ;) może byc psychiatra :)
HAHAHA dawno się tak nie ubawiłem czytając tytuł tematu :)
Po pierwsze taki silnik NAJPIERW rozkładałby wodę na tlen i wodór, a
PÓŹNIEJ zachodziłaby reakcja spalania wodoru (to się da zrobić).
A po drugie mniejsze silniki tego typu nie są prototypami, lecz są
wprowadzone do seryjnej produkcji (choć niezbyt popularne) na przykład w
laptopach. A samochodach faktycznie nie ma czegoś takiego na dzień
dzisiejszy, ale ja mówiłem o przyszłości.
No tak....da się też polecieć na Syriusza lub przesunąć Ziemię za orbitę :D, a poza tym nie widzę tego żeby jakaś super maszyna rozbijała te atomy wody bombardując je neutronami i protonami w sposób szybki i bezproblemowy ;]
Nie trzeba super maszyny, żeby oddzielić wodór od tlenu - to jest możliwe
na dzień dzisiejszy i to nie jest żadna filozofia. Trudniej natomiast jest
rozszczepić atom wodoru, zamieniając go w atomy helu i wytwarzając przy tym
ogromne ilości energii. Ale i to jest możliwe - tak działa bomba wodorowa.
Niestety nie umiemy jeszcze kontrolować tej reakcji na tyle, by zastosować
ją w sprawach pokojowych - czyli w elektrowniach. A to by było nieźle, bo
energię - i to w niesamowicie dużych ilościach - można by pozyskiwać ze
zwykłej wody :D.
My nie odpisujemy na jego wypociny ale rozmawiamy o przyszłości naszej planety :D
W moim nieco zmienił, nie mówię, że pomalowałam się na niebiesko i półnaga wybiegłam na ulicę z łukiem. Przed seansem starałam się być ekologiczna, starałam się korzystać z dobrodziejstw technologii z jak najmniejszym skutkiem negatywnym dla natury, po obejrzeniu "Avatara" robię jeszcze więcej - segreguję dokładnie wszystkie śmieci, oszczędzam więcej wody, prądu, nie wyrzucam papierów byle gdzie, a przyznaję zdarzało mi się z zapomnienia. No i przysięgłam sobie, że nie będę zrywała ot tak, dla zabawy żadnych kwiatów. Piękniejsze są żywe... Pewnie niektórzy będą się ze mnie śmiać i polecać wizytę u psychoterapeuty, ale wiedzcie, że ja się tym kompletnie nie przejmę. Bo gdyby każdy człowiek na ziemi robił choć tyle, co może, co nic go nie kosztuje, to na pewno żyło by się lepiej i nikt nie przejmował by się zjawiskiem np. efektu cieplarnianego.
Globalne ocieplenie klimatu. Jest to spowodowane nadmierną emisją dwutlenku węgla do atmosfery, przyczyniają się do tego również dziury ozonowe. Wskutek tego pewnego pięknego dnia wielkie topniejące lodowce odczepią się od reszty i z wielką falą popłyną prosto w naszą stronę. Przynajmniej ja to tak pojmuję.
efekt cieplarniany wywołany jest emisją gazów cieplarnianych ( zaliczamy do nich CO2 oraz metan )
powoduje to że atmosfera pochłania energię jednak jej nie oddaje przez co temperatura na naszym globie jest wyższa .
a dziura ozonowa to całkiem inna sprawa. ona jest wywołana przez areozole głownie te zawierające freon . Ozon zabezpiecza ziemię przed promieniowaniem ultrafioletowym. NIe wpływa bezpośrednio na podwyzszenie temp na ziemii
widzę że nadal nie rozumiesz. najpierw troszkę poczytaj bo rzucasz haslami, a tu należy rozumieć temat
Nie jestem głupia, rozumiem. Ale promieniowanie ma chyba jakiś tam wpływ. Napisałam, że efekt cieplarniany jest związany z CO2, to w takim razie dlaczego się czepiasz? Nie mam zamiaru rzucać tutaj jakimiś wymyślnymi hasłami skopiowanymi z Wikipedii.
bo napisałaś że efekt cieplarniany = globalne ocieplenie.
jedno powoduje drugie ale to nie to samo.
większość pojmuje tak ogólnie to wszytko a do końca nie pojmuje tematu.
A wiesz gdzie największe dziury ozonowe występują ??
Nad Antarktydą o ile się nie mylę, ale stuprocentowej pewności nie mam. Oświeć mnie.
nad biegunami . możliwe że nawet nad południowym jest największa.
ale nie ma korealacji między dziurami ozonowymi a wzrostem temperatury.
za to ma ona fatalny wpływ na zdrowie.
W każdym razie obydwa zjawiska mają zły wpływ na planetę i życie na niej. No, niech będzie, pomyliłam się, ale temat jest o wpływie filmu na osobowość i życie. Więc mówię - coś zmienił. Tyle.
Nic. To tylko film. Nie rozumiem tego sztucznie wywołanego podniecenia, szczerze mówiąc. Nie filmy zmieniają nasze zycie, tylko decyzje, które podejmujemy. ^^"
mimo wszystko moja wiedza jest znacznie obszerniejsza od Twojej
Tobie przy zakladaniu konta DALI BY ZAGADKĘ
2+2x 2 =
i w życiu byś nie wymyślił wyniku
Hehe...
Dużo osób się na tym łapie...
Najpierw mnożenie/dzielenie, a potem dodawanie/odejmowanie
Trzeba w końcu zdać pierdoloną maturę, juz się na to nie złapię. ;pp
Dokładnie, ale można pod wpływem emocji przeżytych na filmie zmienić podejście do życia, a tym samym podejmować inne decyzje :) Czyli jednak filmy mogą zmieniać nasze życie :)
To do mnie? Słuchaj, każdy reżyser kreuje własny, niepowtarzalny świat, realia. Zazwyczaj jednak nie ma to nic wspólnego z zyciem. Film ma byc odskocznią od szarej rzeczywistości, rutyny. a to, ze niektórym pod wpływem Avatara poprzewracało się w łbach to nie moja wina (ani niczyja) Ja nie dałam się złapać na tę całą farsę, jaką jest zażarte bronienie filmu i "na siłę"(!) szukania coraz to nowych przesłań. Posegregowalibyście śmieci, a nie zastanawiali nad filmem. Co miało byc przekazane, o tym tylko wie Cameron.
Dla mnie to subtelny protest przeciwko wojnie w Iraku, bezsensownej jak każda.
Wsio gwoli tematu. A abstrachując (a może nie) segreguję śmieci od paru lat i to ja przekonywałam moją rodzinę zanim powstały filmy takie jak ten.
Zmieniło.... choćby myśl, że zabijamy samych siebie i jacy jesteśmy... zabijamy i niszczymy dla pieniędzy; nie liczymy się z nikim i niczym... taka prawda, ale ludzie są coraz mniej ludzcy... sam widzę dookoła siebie... pobicia, kradzieże, wszczynanie wojen rodzinnych itd... do czego to prowadzi? do samozagłady... I jeszcze jedno...zło możesz tylko złem zwyciężyć. Kwestia tylko tego, kto i w jakim celu to zło wykorzystuje...
A nie zdawałeś sobie z tego sprawy, zanim obejrzałeś film?
A II wojna światowa?
Mnie dawno naszła taka myśl. Kiedy zrozumiałam okrucieństwa wojny. Do dziś nie potrafię pojąć, dlaczego Niemcy poparli Hitlera? ;\ Musiał im zrobić niezłą papkę z mózgu. A tfffuuuu ;|
i co myslicie ze jak posegregujecie smieci to swiat bedzie lepszy ?? raczej za waszego zywota nic sie nie zmieni na lepsze, jeszcze nie teraz lol
Najlepiej zaczynać zmienianie świata od siebie, więc nawet takie niby mało ważne segregowanie śmieci dużo daje. Po za tym masz strasznie krótkie myślenie, według ciebie nie ma sensu dbania o środowisko skoro i tak zmian nie dożyjemy, ale wypadało by jeszcze pomyśleć o następnych pokoleniach.
wszystko kręci się wokół pieniądza. I to było motywacją większości wynalazów. Zawsze chodziło o to by miec wiecej niż inni.
poważne odpowiedzi... ok będzie od serca
Impuls do pokonania swojego antytalentu do rysowania. Trochę pomogły w tym posty dotorno jak wklejał z deviantarta twórczości ludzi (nie znaczy to, że chcę tylko pandorę rysować, często żałuję, że nie jestem w stanie swojej wizji przerzucić na papier, lub monitor komputera). Zobaczymy jak to będzie, niestety mam do wielu rzeczy słomiany zapał. Przynajmniej obecnie mam lepsze zajęcie niż granie w gry.
Avatar dodał jeszcze do mojej kolekcji kolejny dobry soundtrack, który często słucham (obok homm3, gothica 2 i 3, wiedźmina i wowa).
"Czy Avatar zmienił coś w waszym życiu??
Czy zawarte w filmie przesłanie odmieniło was jakoś jako ludzi? Czy stałeś się lepszym człowiekiem?"
Avatar to kino rozrywkowe - ma bawić, a nie zmieniać ludzkość. Jeśli poważnie oczekujesz, że kogoś może zmienić obejrzenie opowieści o niebieskich kotach, to chyba jesteś niepoważny.
Widać to po wielu komentarzach. Przesłanie filmu jest zdecydowanie ekologiczne - zgadasz się? A jednak, wielu zachwyconych Avatarem, pisze też na jednym oddechu o "eko-oszołomach" i że "przyroda jest dla ludzi", a naukowcy przesadzają. Łatwiejsze jest płakanie, jak się krzywda dzieje niebieskim sztucznym, nieistniejącym ludzikom, niż zauważenie, że sami zatruwamy i niszczymy nasze własne, realnie istniejące środowisko. Tak, umierający Na'vi niezwykle chwyta za serce, ale już wywalenie śmieci do lasu, bezdomny pies czy zalanie betonem rezerwatu ma się w dupie?
Nie oszukujmy się, mamy gdzieś przyrodę, a poprawianie sobie nastroju przekonaniem, że jesteśmy lepsi, bo nas wzrusza Avatar, to ślepa uliczka. Myślę, że Cameron wolałby, żebyście zamiast pisać setnego posta o tym, jak to was wzrusza cierpienie Na'vi, wyłączyli niepotrzebnie chodzącego kompa, bo to bardziej pomoże przyrodzie;) O ile oczywiście faktycznie mu zależy na wywołaniu jakiegoś efektu u widzów, a nie tylko zarobieniu kasy.
Mnie Avatar nie zmienił, od dawna uważam, że strzelamy sobie w stopę, niszcząc środowisko. Miło, że choć jeden film propaguje podobną ideę.. ale nie oczekuję, że to coś zmieni. To niestety tylko hollywoodzki film rozrywkowy.. :/
Dziękuję za uwagę.
A ja jestem optymistą... może choć parę osób w skali świata pod wpływem filmu nie zaśmieci jakiegoś pięknego miejsca. Albo ktoś nie zetnie drzewa pod domem, bo mu przeszkadzają ptaki i liście jesienią.
ten film po raz kolejny udowodnił mi, że w życiu najważniejsza jest ...miłość.
Może to zabrzmi dla niektórych banalnie ale taka prawda...;-)
Ja od dłuższego czasu nie wiedziałem co odpowiedzieć, gdy rodzice i inni pytali się mnie co chcę w życiu robić (jestem w klasie maturalnej). Nie uśmiechałem się gdy myślałem o studiach, pracy, chlaniu w weekendy, starosci i konca zycia, tak jak usmiecham sie gdy mysle o rzeczach ktore kocham.
Nie moge powiedziec ze cos film w moim zyciu zmienil bo nie bede biegal po puszczy z lukiem, bo Ziemia to nie Pandora w ktorej mozna oddac sie fantazji, tu mamy rzeczywistosc.
Jednak dał do myślenia:
gonimy za technologią, ale czy idziemy w dobrym kierunku? Technologia ułatwia życie, pozwala na leczenie chorób... Ale ceną jest poświęcenie życia systemowi.
Czy synchronizacja z naturą była by właściwą drogą ? Jednak faktem jest, że utopie nie istnieją...
jeśli za bardzo pójdziemy w technologię, zniszczymy przyrodę (jak Ziemianie na filmie). Każdy to wie. Żyję sobie w największym mieście Polsce. Z tego powodu być może cierpię na depresję. Po filmie jeszcze bardziej. Widzę tylko pełno samochodów, wieżowce, z okna mam widok na zimne, szare mury, śmierdzi spalinami, metro...
A turyści którzy przyjeżdżają jeszcze mają radochę, że mogą zrobić zdjęcie jakiemuś zimnemu wieżowcowi...
Najgorsze jest to, że wychowałam się na wsi, potem przeniosłam do Wawy i już nigdy nie wrócę na wieś, bo nie mam takiej możliwości...
pamiętam czas gdy na boso biegałam po polach w żniwa, domki na drzewach, kąpiele w rzeczce i łzy cisną się na oczy...
biegałaś boso po ściernisku ? :)
a co do wawy to się zgadzam, czasem jestem tam na delegacji i jak widzę tych ludzi z plecaczkami, a w plecaczku laptop, a w uchu słuchawki i biegają z klapkami na oczach, zmęczeni, niewyspani, nie zwracają uwagi na siebie nawzajem, biegną za pieniądzem, pewnie żeby spłacić kredyt... koszmar