Krytykowanie filmu w temacie słabej fabuły to jak krytykowanie porsche ze nie jest rodzinnym samochodem. Również teksty typu „za mało złożone postaci kosmitów” są bezsensowne, gdyż jest to jedyny film fabularny gdzie pokazano w „takim” stopniu życie na obcej planecie. Jeżeli jesteście fanami badania zawiłości psychiki to zapraszam do milczenia owiec, a awatar to porostu świetna frajda z oglądania w 3d(jak dotąd najlepszy film 3d) filmu, wrażenie przestrzenności, krajobrazy i dynamika – to ma powalać. Nie ważne że film jest przewidywalny, bo nie taki był jego cel.
Tyle, że z Avatara to taki porsche, jak z latryny wc kompakt;] Postacie są mało złożone charakterologicznie, czyli nie posiadają głębi - zawiłości psychiki to trochę i co innego i tego faktycznie od Avatara wymagać nie należy. Czyli skoro fabuła jest nie istotna, postacie też właściwie zbędne...znaczy, że satysfakcjonujące mają być same ruchome obrazki? Aha;]
Od razu zaznaczę, że nie identyfikuje się z antyfanami - sytuowałbym się raczej po stronie umiarkowanych sceptyków - i mój ból wynika nie z tego, że nie dostrzegam piękna Avatara, tylko z tego, że je właśnie bardzo dobrze widzę i mam żal, że tak pokpiono go fabularnie;]
DOKŁADNIE! Dokładnie, idealnie ubrałeś/aś w słowa mój stosunek do tego
filmu. Nie rozumiem tego bezkrytycznego entuzjazmu i Avataromanii wśród
zarówno młodszych, jak i, o zgrozo, starszych przedstawicieli gatunku
ludzkiego............ Żal tego filmu z ogromnym potencjałem, z pięknymi
efektami, a zmarnowanego fabularnie.
Ten film wielu ludzi odbiera poprzez własne wnętrze i tu nie chodzi o to że ma być rozrywką dla mas bi i tak nie jest.Przecież jego fenomen polega na tym że ludzie tęskna za poprawnymi relacjami za tym by w rodzinach było lepiej. Większość z nich nawet nie umie tego określić .
Czy naprawdę macie aż takie idealne życie że nie rozumiecie za czym tęskni większość z nas ?
Film nie jest zmarnowany ale dla was do których nie przemówił ten film będzie druga cześć Avatara i na pewno reżyser zadba o to by i was zaspokoić a nie żeby ktoś był nie zadowolony. To doskonały reżyser który zawsze liczy się i z samym sobą jak i z innymi. :)
"mój ból wynika nie z tego, że nie dostrzegam piękna Avatara, tylko z
tego, że je właśnie bardzo dobrze widzę i mam żal, że tak pokpiono go
fabularnie;]"
To czy pokpiono go fabularnie to sprawa dyskusyjna - może się podobać,
albo i nie. Czy gdybyś przykładowo prześledził fabułę "Gwiezdnych Wojen" byłbyś bardziej usatysfakcjonowany? Saga Lucasa jest oparta na
kosmicznie naiwnej konstrukcji scenariusza, co wcale nie przeszkadza jej
w tym, że super się ogląda. Odnośnie aktorów - czy Mark Hamill stworzył
kapitalną kreację? Czułeś jakąś super głębię? Ok możesz np nie lubić GW
i totalnie się nie zgodzić, ale te filmy pod katem skomplikowania
scenariusza i jakości gry aktorskiej wcale nie biją Avatara na głowę.
"Postacie są mało złożone charakterologicznie, czyli nie posiadają
głębi". Mi akurat pasują i uważam, że mają wystarczającą jak na potrzeby
filmu. Kwestia subiektywna. Jeżeli Tobie nie to trudno - pewnie
oczekujesz innego podania. :(
"Tyle, że z Avatara to taki porsche, jak z latryny wc kompakt;] " - to
mogłeś sobie spokojnie darować, zwłaszcza, że określiłeś siebie jako
umiarkowanego sceptyka :/
Generalnie to przykro mi, że tak to odbierasz. Naprawdę. Może problem
nie leży jednak w filmie, że jest zły, zmarnowany, czy w inny sposób
niekompletny, tylko w tym, że oczekujesz czegoś innego, bo już np
wyrosłeś z prostych historyjek. Może zawiniło to, że np ktoś przed
seansem powiedział Ci, że idziesz właśnie na arcydzieło i nie zdążyłeś
złapać dystansu do swoich oczekiwań?
No to zacznijmy od końca,
Avanti nie jest dla mnie filmem na tyle filmowo ważkim, aby robić problem z tego, że mi się nie podobał! Problem mogę mieć np. z Białą Wstążką Hanekego. Film cenionego przeze mnie reżysera, na który czekałem i pokładałem w nim wielkie nadzieje, nie spodobał mi się. Szukam klucza do tej historii do dziś i nie zawaham się obejrzeć filmu kolejny raz, aby jeszcze uważniej kontemplować i zrozumieć. Avatara puszczam w zapomnienie i właściwie, to nie mam już nawet ochoty rozpisywać się na jego temat, bo zwyczajnie coraz mniej z niego pamiętam;] Idąc do kina, szedłem głownie z zamiarem sprawdzenia tego rewolucyjnego 3D, a film Camerona wydawał mi się pierwszym "poważnym" filmem zrealizowanym w tej technologii - na Małych Agentów jestem już jednak za duży;]. Zwykła ciekawość, bez szczególnych uprzedzeń czy oczekiwań. Po kilkunastu minutach wczuwania się w głębię obrazu i ogólnej uciesze że fajnie(jak uznałem)to wygląda, a nawet efektownie się rusza, przyszło otrzeźwienie i zacząłem śledzić historię(czyli oglądać film, nie tylko obrazy). Już w połowie filmu wiedziałem w jakim kierunku pójdzie scenariusz, co zrobią głowni bohaterowie, a nawet jakie oklepane "niespodzianki" zafundował nam reżyser. To jest nie tyle dowód prostoty, bo w końcu nieskomplikowany scenariusz nie znaczy zły, tylko straszliwego wręcz schematyzmu, oklepania i skrótowego potraktowania wielu ważnych aspektów(decyzję o siłowym odbiciu Pandory podejmuje jakiś jeden człowiek w białej koszulinie?). Nie ma tam miejsca na żaden twist, żadne ciekawe poboczne wątki. To jest jak bieg przez płotki; może i emocjonujące, bo w końcu nie wiadomo kto wygra, ale te cholerne płotki zawsze stoją w tym samym miejscach, w tych samych odległościach od siebie i nic więcej się tam nie dzieje. Ja wolę piłkę nożną, jest mniej przewidywalna i więcej się tam dzieje;)
Postacie są płaskie jak naleśniki. Są powierzchowne i zachowują się bardzo zachowawczo - Jake nie mógłby się zachować inaczej, a Neytiri musiała się w nim bezgranicznie zakochać. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi;]
O Gwiezdnych Wojnach pisać nie będę. Nie wyobrażam sobie porównywać wielowątkowej epopei z mnóstwem ciekawych, różnorodnych postaci do krótkiej, opisanej w dość ciasnych ramach(merytorycznych i czasowych)historii. Może jak powstanie Avatar 2, to się o to pokuszę.
ok dopiero teraz odpisuję. Bardzo podobało mi się to co napisałeś. Z
większością spraw które poruszyłeś się zgadzam. Sam chyba jestem mniej
wybrednym widzem, bo szczerze mówiąc mi tak bardzo cały schematyzm w tym
konkretnym wypadku nie przeszkadzał. Wciągnęło mnie i koniec. Nie wiem
na jakiej zasadzie to działa, bo w Avatarze mi to po prostu nie
przeszkadzało, ale w Alicji na której ostatnio byłem już tak i to
bardzo. Tutaj poruszyłeś fajny wątek człowieka w białej koszulinie. Też
się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że tak właśnie mogłaby
wyglądać sytuacja, w której jakiś mały "człowiek z korporacji" (wiadomo
- pieniądze) decyduje o sprawach kluczowych dla misji i przyszłości
planety. I to jest jeden z pomysłów, który uważam w filmie za
wartościowy z powodów etycznych. Baza prawdopodobnie była odcięta od
kontaktu z Ziemią oraz kierowała się własnym kodeksem korporacyjnym.
Zrozumiałe więc, że działał lider, który co jakiś czas zdawał
sprawozdania (jak często i kto to kontrolował nie wiadomo).
Prawdopodobnie z racji odległości komunikacja była cholernie utrudniona.
Już pierwsze ujęcie kamery na pomieszczenie główne (kiedy dr. Grace
szuka Selfridge'a) pokazuje sytuację z jakim palantem, albo raczej
golfem ;) będzie się miało do czynienia. Zresztą bardzo polubiłem tą
postać - wcale nie taka płaska na jaką wygląda. Powiedziałbym nawet, że
bardzo "ludzka". Tak w ogóle to rolę decyzyjną przejął potem nie kto
inny tylko Quaritch, który "połknął" Selfridge'a. Scen tych nie było -
może będą w szerszej wersji. W ogóle parę wątków pobocznych zostało
pominiętych z wersji kinowej. I z tego co wiem nie najgłupszych. Jestem
sam ciekawy na ile to by ożywiło szkielet scenariusza. Aha jeżeli chodzi
o akcję, to płotki są i to faktycznie równo stoją, ale dla mnie ten film
miał dobrze wyważone proporcje między tym co trzeba było usłyszeć i tym
co trzeba było zobaczyć. Poza tym wydaje się spójny całościowo. Fajnie
wiedzieć np dlaczego unoszą się góry. Świat zdaje się przemyślany.
Skrótowe potraktowanie - racja. np karykaturalnie pokazany Quaritich.
Romans Neytiri/Jake faktycznie mało odkrywczy - każdy to przewidzi już
po pierwszej scenie. Ale działo się powoli i stopniowo bez fatalnych
tekstów i tragicznie mdłych czułości co jest dobre. Niektórzy powiedzą
,że były, ja ich nie zauważyłem. Wzruszyła mnie scena końcowa, zaraz po
ostatnim starciu, kiedy Neytiri podnosi nieprzytomnego Jake i zakłada mu
maskę. Chodzi mi o to, że właśnie wtedy widzieli się po raz pierwszy -
jako człowiek i jako Na'Vi (wcześniej jaki Na'Vi/Na'Vi)- ta scena jest
bardzo bogata (dla mnie) znaczeniowo. Naprawdę poczułem "coś" po prostu
innego. To jest jakby przełamanie kolejnej bariery. Gdzieś tam w
scenariuszu niby było, że Jake odbył w międzyczasie z Neytiri rozmowę
odnośnie tego, że tak naprawdę jest sparaliżowanym gościem podłączonym
do urządzenia, kiedy z nią jest. Na filmie wyglądało to tak, jakby
Neytiri sama się tego domyśliła i co ważne - zaakceptowała. Docieram do
tego, że dla mnie ten romans jest świetny :). Tu także było pominiętych
parę wątków dodatkowych miedzy Jake/Neytiri/Tsutey/rodzice. Może to
wszystko nie jest takie banalne.
Jeżeli chodzi o porównanie do Star Wars masz rację - za wcześnie,
jeszcze za mało, trzeba poczekać.
Bardzo słusznie ;) Jeżeli się komuś nie podoba to może oczekiwał jakiegoś ósmego cudu świata, a nie filmu fantastycznego?
Po pierwsze: mamy Porshe cayenne - samochód rodzinny dla bogatych
Po drugie jeśli mamy podchodzić do Avatara tylko jako bajeczki z
wyśmienitymi efektami zgadzam sie że jest to super film...no ale mamy
problem: na film nie składają się tylko efekty ale: fabuła, przewidywalność
akcji, itd..a uzasadnienie że film nie miał być czymś wiecej niz f/x jest
jakby przyznaniem się do tego że cała reszta jest do dupy(z tym sie
zgadzam).
Ja oceniam Avatara na 5/10 tylko ze wzgledu na efekty no bo za co można dać
więcej?? Ci co oceniają go 10/10 ...nie rozumię, nie bede tez pisać że to
"gniot" bo nie jest gniotem ale nie zasługuje na wychwalanie. Piekno obcej
cywilizacji tez było pokazane w filmie ABBYS...troche temu a fabułe miał
lepszą(moim zdaniem).
Na koniec: AVATAR - film który pokazuje tylko efekty i mniemam ze ci co go
oceniają na 10 nie wymagają wiecej - ja należe do grupy kinomaniaków
lubiących coś wiecej niż kolorowe obrazki(i myslę że wielu się ze mną
zgodzi).
nie dokońca masz rację
np. Ja według Twojego kryterium powinienem latać za 2012 i transformersami z wywieszonym językiem i zachwycać się efektami.. jednakowoż uważam oba te filmy za gnioty i nieporozumienia kinematografii.
za co dałem Avatarowi 10? za piękne krajobrazy(tak to kryterium to efekty) za zietną muzykę, grę aktorską a w szczególności grę Zoe, ale przedewszystkim za piękno i klimat tego filmu, za uczucia jakie wzbudza oraz za przesłania z którymi się zgadzma i ciesze się że w takim filmie poruszają tą kwestię.
co do fabuły... drodzy anty-fani powinniście rozróżniać żałosną czy denną fabułę od prostej i nieskomplikowanej.. to 2 różne pojęcia.
w avatarze mamy prostą, nieskomplikowaną i przewidywalną(choć mimo to nie zajmowałem się przewidywaniem jej gdyż film mnie zahipnotyzował)ale jest ona piękna i świetnie się wpasowywuje w film gra na emocjach widzów oraz niesie ze sobą coś więcej niż rozrywkę
denną czy żałosną fabułę macie koledzy np. w 2012.. nudna pełna błędów logicznych(bohater z palcem w dupie przejeżdża przez walące się miasto) fabuła przewidywalna jeszcze bardziej niż avatarowa,nic ze sobą nie niosąca,a każda scena to pretekst do pokazania wybuchających wulkanów spadających ognistych głazów i innego gówna..
naprawdę trzeba być albo ślepym człowiekiem albo chcieć naprawdę na siłę dopiec avatarowi żeby nie widzieć różnicy fabularnej między tymi dwoma filmami. i klasyfikować avatara tak samo jak tego typu filmy
Cóż, jak powidzieł g777 swoim postem przyznajesz jedynie, że fabuła nie jest mocną stroną Avatara.
Ja nie rozumiem, dlaczego fani filmu wrzucają do jednego worka osoby mówiące, że Avatar to gniot i totalne dno oraz ludzi, którzy jedynie narzekają na prostą do bólu i przewidywalną fabułę? No i zarówno jednych, jak i drugich traktują jak oszołomów.
Czy tak trudno jest zrozumieć, że są ludzie, dla których ciekawa historia jest nieodzownym elementem dobrego filmu i że z tego powodu filmy o nieskomplikowanej fabule wybitnymi być nie mogą?
Wracając do twojego porównania. 2012 był filmem dennym i ode mnie dostał 1 za głupotę, którą przez 2 godz. epatował. Avatar dostał 7, bo rzeczywiście od strony wizualnej robi duże wrażenie, wybitnym filmem jednak nie jest.
Juszex..nie wiem skąd pomyslales o Transformersach i 2012..wg mnie pogrązył
byś się jeszcze bardziej gdybys sie zachwycił tymi filmami. No ale chyba
nie przeczytales mojej wypowiedzi dokładnie albo nieświadomie przyznałeś mi
racje:"za co dałem Avatarowi 10? za piękne krajobrazy..." no ale czy wg
Ciebie to jest jedyne kryterium za cały film? nie sądze..
"No ale chyba nie przeczytales mojej wypowiedzi dokładnie"
Chyba ty nie przeczytałeś jego wypowiedzi dokładnie.
"za co dałem Avatarowi 10? za piękne krajobrazy..."
Gratuluję manipulatorowi. Wyrwałeś z kontekstu fragment wypowiedzi, pomijając ten aspekt, który rozmówca podkreślił jako najważniejszy. Oraz szereg innych wymienionych przez niego.
I to ma być, twoim zdaniem, "dokładne czytanie"?
Bzdura! Każdy dobry film powinien mieć przemyślaną fabułę. To ona najpierw powinna być dopracowana, a dopiero potem postaci, dialogi, efekty, muzyka, tak aby wszystko współgrało. Na fabule powinien się film opierać, a nie na efektach.
W "Avatarze" miałem wrażenie, że to fabuła była zrobiona pod efekty, a nie odwrotnie (jak zresztą powinno być). Ten film to ładne widoczki, efekty, muzyka i ..... w zasadzie tyle. O wiele bardziej do gustu przypadł mi "Dystrykt 9".
zgadza się i to da się odczuć , chociaż niektórych warstwa wizualna oślepiał i przez to przymknęli oni oko na reszę spraw
Ja odbieram "Avatar" jako film stworzony głównie dla efektów. Strona wizualna udała się naprawde dobrze, ale nie na tym powinien opierać się cały film.
Niestety zródło nowych pomysłów się wyczerpało i nowy każdy film bierze pomysły do fabuły od innych.Do "Władcy Pierścieni" też można się czepiać że znowu fabuła na zasadzie "bohater musi uratować świat przed zagładą", "LOST" "rozbitkowie trafiają na bezludną wyspę", "Prison Break" "znowu ucieczka z więzienia" itd
Ale mimo wszystko Avatar wprowadził pewną nowość- pierwszy raz to ludzie najeżdżają obcą planetę, do tej pory zawsze było odwrotnie.
w sumie w d9 nie robią zbiorowego mordu na krewetkach.. nie jestem przekonany że masz racje.. mimo że ludzie są ukazani jako ci zli to jednak nie robią tego co ludzie na pandorze.. czyli totalnej destrukcji wszystkiego..
btw D9 to piękna zrzyna Cameronowskiego(scenarzysta) filmu "obcy przybysze"
http://www.filmweb.pl/f3769/Obcy+przybysze,1988
Ja AVATARA nie krytykuje, mi się bardzo podobał, tylko pokazuje ludziom krytykującym AVATARa za fabułę zbliżoną do Pocahontas, że niestety zródła nowych (pod każdym względem) pomysłów już nie ma, a każde nowo powstające dzieło nawiązywać będzie do poprzednich. Na przykład Frodo z "Władcy Pierścieni" Petera Jacksona ma identyczny strój co Frodo z filmu animowanego z 1974 roku.
Dlatego też nie rozumiem takiej krytyki Avatara. Są motywy które w literaturze i kinie powtarzają się od setek lat. Czemu ci co piszą, że Avatar to plagiat Pcachontas nie piszą że Romeo i Julia to plagiat Tristana i Izoldy? Film nie musi mieć skomplikowanej fabuły aby być genialny. A ponadto pierwszy raz w historii kina to ludzie są złymi najeźdźcami na kosmitów, do tej pory zawsze kosmici atakowali ludzkość
Pozory, analizowałem to na kilka sposobów, podobieństwo do Pocahontas jest naprawdę bardzo małe. Nie tylko w ogólnej fabule, jak też w szczegółach jest olbrzymia różnica.
zapewne masz rację, drogi założycielu tematu, ale ciekawi mnie jedna rzecz;
skąd na świecie tyle fanów 3D? jak to się stało, że ludzi bardziej interesują efekty niż fabuła?! (albo raczej, jak w przypadku avatara, brak fabuły);
czemu ze 100 osób które pytałam o zdanie na temat tego filmu, tylko jedna stwierdziła, że "owszem efekty fajne, ale poza tym nic ciekawego"?;
co sprawia, że ludzie tak kochają wysokobudżetową, widowiskową produkcję słynnego reżysera?!
100 osób? Bajkopisarz z ciebie...
Co sprawia, że ludzie się tym zachwycają? Może po prostu proza życia dostarcza tyle przykrych epizodów, że przedstawianie je w kolejnej "ambitnej" formie jest zwykłą groteską? Może to jest to, że gdzieś chcemy ujrzeć jasny obraz, co jest dobre, co złe - w świecie, do którego każdy świadomie czy też podświadomie tęskni?
Dopowiedz sobie na pytanie, który "ambitny" film wywołał takie emocje, zainteresowanie środowiskiem i podejściem do życia? Poproszę o przykład.
A może po prostu jesteście tak uzależnieni od beznadziejności swojego życia
, że nie jesteście w stanie pojąć piękna Pandory, Na'vi czy samego AVATARA.
Jak można nie zauważyć w filmie najprostszego przesłania Camerona:
"Przestańcie rujnować naszą planetę". Poza tym słyszałem wiele głosów
mówiących o tym że Jake zdradził swoją rasę, a cholera jak byś był Niemcem
podczas II Wojny zdradził byś Hitlera? Bo ja z całą pewnością tak! Ludzkość
była właśnie takim Hitlerem na Pandorze, nie reprezentowała ogólnego dobra,
a interesy komercyjnej organizacji. Gdybym miał wybrać jak Jake, wybrał bym
tak samo. To wbrew pozorom głęboka opowieść, po prostu niektórzy nie
potrafią jej dostrzec, radze się postarać bo naprawdę wiele można zyskać
dzięki temu filmowi. Ten film daje naprawdę dużo do myślenia i dawno nie
widziałem ludzi wychodzących z kina z takim skupieniem. Na AVATARZE tylko
raz popatrzyłem poza ekran, bo chciałem zobaczyć reakcje innych, byli
wpatrzeni w obraz jak w 8 cud świata. Samo to że film został nominowany do
nagrody Akademii Filmowej w 9 kategoriach jest wielkim sukcesem a tylko
czekać na Oskary dla AVATARA, a posypią się na pewno.
@Karol, dyskutujesz niepotrzebnie. Nie widzisz, ze antyfani na tym forum, to tylko kilka osob, ktore nie maja ani pracy, ani zajecia, ani nic sensowniejszego do zaproponowania, niz tylko prowokowac? Wystarczy przeczytac kilka ich wypowiedzi, a wiesz, z kim masz do czynienia :)
Blablablabla
Gdybyś był Niemcem i walczył po stronie Hitlera w II WŚ to ostatnia rzecz, która by ci przyszła do głowy to zdrada. Jakby cię poddali ich propagandzie antysemityzmu i kultu jednostki, to z uśmiechem na twarzy mordował byś "słabsze rasy". Hitler nie prezentował żadnych interesów komercyjnych organizacji. On po prostu przemówił do urażonej dumy Niemców, po przegranej I WŚ i dał im nadzieję, że będą potęgą. Też byś się na to złapał. Dlatego twoje porównanie jest BEZ SENSU.
Żeby nie było - Nie mam żadnych nazistowskich poglądów, ani nie jestem fanem Hitlera. Po prostu umiem postawić się na czyimś miejscu, i spojrzeć na rzeczywistość tego kogoś w miarę trzeźwym okiem.
Może i historia "Avatara" to głęboka opowieść tyle że jest z nią jeden problem - Ona została już opowiedziana. Parę razy. Już nad jej sensem i tym podobne zastanawiałem się po seansie "Tańczącego z Wilkami" czy "Ostatniego Samuraja". Kolejny raz mi się nie chce.
Z kolei propaganda ekologiczna do mnie w ogóle nie przemawia. George Carlin skutecznie wyleczył mnie z popierania jakichkolwiek działań ochrony przyrody.
"frajda z oglądania w 3d" są osoby którzy w 3D nie widzą , więc żadna frajda. :-);-)
Będzie krótko. Zobaczcie jeszcze jak Avatar poradził sobie z piractwem, nie
ma chyba żadnego człowieka który nie wolał by obejrzeć tej produkcji w
kinie, jakość wersji pirackiej jest po prostu przerażająca, a ludzie którzy
ją oglądają to istni masochiści. :) A co do ludzi nie widzących w 3d to po
prostu nie potrafią się skupić na obrazie i nie faktycznie
najprawdopodobniej go widzą, lecz nie wiedzą, że to 3d. Nie można nie
widzieć w 3d, nawet w zwyczajnym życiu przecież wszystko widzimy 3d.
"Czy tak trudno jest zrozumieć, że są ludzie, dla których ciekawa historia jest nieodzownym elementem dobrego filmu i że z tego powodu filmy o nieskomplikowanej fabule wybitnymi być nie mogą?"
Jestem tego samego zdania. Ja mam jedynie tylko bardziej osobiste podejście do tego. Sama lubuję się w filmach ku uciesze gawiedzi ale wszystko co mnie znudzi idzie do kosza, coś co mnie nie znudzi natomiast, dzięki innym atutom (np. efekty) ma szansę znaleźć się nawet w ulubionych. Wiem, że to brzmi bardzo względnie, ale chodzi tu chyba o intuicyjny ogląd stopienia skomplikowania fabuły, wyeksponowania istotnych spraw czy zaciekawienia pomysłem (a więc coś co chyba można nazwać właśnie "ciekawą historią" jak sam napisałeś). Na przykład 2012 miał według mnie ciekawy pomysł końca świata i dość fajną akcję (choć niestety tylko przez połowę bo reżyser chciał na siłę dowartościować film) i dlatego znalazł się w moich ulubionych, choć w sumie nie powinien. W ulubionych też jest Saga Zmierzch, jako że łamie konwencje typowego horroru przedstawiając dziennych wegetariańskich i łagodnych wampirów w romansowej, młodzieńczej scenerii (choć to zasługa autorki, nie reżysera). Ciekawił mnie sposób w jaki reżyser poprowadzi akcję oraz w jaki aktorzy zagrają swoje role. Ostatecznie film okazał się z tego powodu fajną rozrywką.
Dodam tylko, że Avatar jest ładnym filmem ale zdecydowanie z przerostem formy nad treścią. W sumie to 3D, ale po opiniach można dość do wniosku, że mimo wszystko niejedna osoba czuje się oszukana. Przecież tak dobrze zapowiadający się film rozczarował pod bardzo istotnym względem. Pod względem efektów, owszem, będzie nieporównywalnie lepszy od 2012 czy Zmierzchu. Nie ma nawet dyskusji, że będzie lepszy od większości filmów efekciarskich Ale pod innymi względami nie jest on ani o szczyptę ambitniejszy od takich tytułów co Harry Potter, 2012, Zmierzch czy Transformers.
Poczekajmy na kontynuację, w sumie patrząc na przykład na trylogię Władcy Pierścieni, gdyby poprzestać na pierwszej części, to byłoby to generalnie nieporozumienie. Ja trochę traktuję to jak właśnie taki solidny wstęp do dalszych losów Pandory i nie tylko, więc czas pokaże.
To ma być jeszcze kontynuacja? lol, nie wiem kto to wymyślił ale jak dla mnie to czysta głupota. Pierwsza część była już i tak wystarczająco nudna, a biorąc pod uwagę, że dalsze filmowe części zazwyczaj są gorsze od pierwszych to ciężko mi sobie wyobrazić co się z tego pomysłu wylęgnie... Do tej pory mieliśmy: planetę bogatą w zasoby i ludzi-najeźdźców. Historia stara jak świat. Późniejsze wydarzenia były jeszcze bardziej przewidywalne. Główny bohater przeszedł na stronę "dzikich" i walczył razem z nimi (bez kitu, ale skojarzenie z Pocahontas jak najbardziej trafne). Była sobie bitwa i było zwycięstwo, hurra! I to by było na tyle fabuły. Powiedzcie mi, o czym miałaby być druga część? O powtórce z rozrywki? Ludzie powrócą i będzie druga bitwa? I też się skończy zwycięstwem, więc nic nowego znowu nie będzie.
nudny? chyba oglądałyśmy inne filmy.Może i jest przewidywalny ale która megaprodukcja nie jest? A Avatar zdecydowanie nadrabia ładunkiem emocjonalnym.
Pozdrawiam ;)
Zgadzam się :)
Gdzie jest moderacja? Przydałby się ktoś z Cifem bo strasznie dużo brudu na forum się porobiło. Trzeba by posprzątać :)
"nudny? chyba oglądałyśmy inne filmy. Może i jest przewidywalny ale która megaprodukcja nie jest?"
Chociażby Matrix. I chociażby Władca Pierścienia.
A filmy oglądaliśmy te same. Tylko, że mnie usypiają fabuły, które są kopią tego co już wałkowane było nie raz. Ładne obrazki to nie wszystko.
Zgadzam się w zupełności! =)Ten film ma służyć wizualnej ekscytacji, a nie być dramatem psychologicznym. Uważam, że jest REWELACYJNY!!! I mnie po prostu powalił!
"Wow, pewnie się nie spodziewałeś, że Neo okaże się wybrańcem, a Frodo zniszczy pierścień :D"
Gollum ocalił pierścień. I co, łyso ci? Nawet dobrze filmu nie pamiętasz. Bo Frodo chciał go dla siebie i nie zniszczyłby go dobrowolnie. Każdy się spodziewał, że zniszczy a tu dupa. Gdyby Gollum nie rzucił się na Froda i mu go nie odebrał spadając w przepaść, pierścień by ocalał.
A to że bohaterowie mieli ocalać i byli wybrańcami to już jest konwencja fantastyki. Do tego nie ma się co czepiać. Ale chyba nie wmówisz mi że po 10 min filmu znałeś już całą fabułę? Bo niby kto się spodziewał, że akurat Gandalf zginie albo, ze jeszcze lepiej, powróci? Albo, że Smith stanie się kopiującym się wirusem, po tym jak Neo go wykończył? Daj spokój, nie bądź żałosny.
A z tego co wiem, to z Neo wybraniec był taki jak z koziej dupy trąba. Bo jak się później dowiedzieliśmy, to takich "wybrańców" przed nim było niemało. Film mówi także, że człowiek ma wolę zmieniać swoje przeznaczenie. To, że ludzie go traktowali i tak jak wybrańca bo był wyjątkowy to już osobna bajka. Tak więc tu też mi nie wmówisz, że film był przewidywalny. Każdy sądził, że Neo jest jedyny w swoim rodzaju. Nie był. Oj, powinno być ci łyso.
Zdecydowanie tobie powinno być łyso.
"Gollum ocalił pierścień."
I co z tego, na litość Boską? I tak rezultat jest taki sam - pierścień zniszczony, Frodo bohaterem, czas odkorkować szampana.
"Gdyby Gollum nie rzucił się na Froda i mu go nie odebrał spadając w przepaść"
Odnoszę wrażenie, że to ty dobrze filmu nie pamiętasz.
"Bo niby kto się spodziewał, że akurat Gandalf zginie albo, ze jeszcze lepiej, powróci?"
Każdy, kto przeczytał książkę.
"Albo, że Smith stanie się kopiującym się wirusem, po tym jak Neo go wykończył?"
W tym momencie to ty jesteś żałosny. Tu, i jeszcze w następnym poście, marudzisz na temat faktów, które w ogóle w Matriksie nie zostały pokazane, jeno w jego kontynuacji. Której to kontynuacji Avatar jeszcze nie ma, więc porównanie pod takim kątem jest totalnie bez sensu. Puknij się w ten swój głupi łeb, zanim coś napiszesz.
RASHdaMAN odpisał prawidłowo i popieram jego zdanie !
"Tyle, że z Avatara to taki porsche, jak z latryny wc kompakt;] Postacie są mało złożone charakterologicznie, czyli nie posiadają głębi - zawiłości psychiki to trochę i co innego i tego faktycznie od Avatara wymagać nie należy. Czyli skoro fabuła jest nie istotna, postacie też właściwie zbędne...znaczy, że satysfakcjonujące mają być same ruchome obrazki? Aha;]"
"Tyle, że z Avatara to taki porsche, jak z latryny wc kompakt;] Postacie są mało złożone charakterologicznie, czyli nie posiadają głębi - zawiłości psychiki to trochę i co innego i tego faktycznie od Avatara wymagać nie należy. Czyli skoro fabuła jest nie istotna, postacie też właściwie zbędne...znaczy, że satysfakcjonujące mają być same ruchome obrazki? "
Sugerujesz, że wszystkie poprzednie filmy Cameorna należą do badań studium psychiki człowieka z niebanalnym przesłaniem, nietuzinkową fabułą.
Wychodzi na to, że takie klasyki jak Terminator, Obcy czy Otchłań to tylko ruchome obrazki. Gratulacje.
Zapomniałem jeszcze dopisać Władcy Pierścieni czy Gwiezdnych Wojen. Generalnie mogę sporo wymieniać, bo tych ruchomych klasyków obrazków jest całkiem sporo.