avatar poza oprawą graficzną oraz muzyką nie ma nic do zaoferowania. pamiętajmy, że jest to FILM, więc liczy się przede wszystkim fabuła, której w tym wypadku prawie w ogóle nie ma. sorry, ale jak dla mnie to jest typowa, hollywodzka produkcja dla mas, mająca na celu wyciśnięcie od widzów jak największej ilości pieniędzy. marketing zrobił swoje - wszyscy dookoła są tym filmem zachwyceni.
walnij sobie baranka w ścianę ,bo głupoty piszesz . Filmy to przede wszystkim rozrywka . Ja po Avatarze wyszedłem z kina zadowolony , nikt mi nie obiecywał "Milczenia Owiec" jak kupowałem bilet . Otrzymałem wizualny majstersztyk z masą akcji w klimacie s-f , bo na taki film miałem ochotę ! Jak chcę coś bardziej ambitnego to oglądam co innego , chyba proste , co nie ?
swoją wypowiedzią potwierdziłeś, że jest to typowy film dla amerykańskich mas, nie wymagający jakiegokolwiek myślenia. nie widzę sensu oglądania takich produkcji, szczególnie, jeżeli są wybitnie nudne. u mnie większość takich filmów kończy pomiędzy 1, a 5, nie rozumiem zatem skąd się wzięła u Ciebie 9.
ty nie widzisz takiego sensu ,ale może inni widzą . Najwidoczniej jesteś wybrańcem , ciesz się i oglądaj same ambitne filmy w stylu Agent XXL :)
Dodam jeszcze ,że bardziej pod Twoje kategorie filmu dla mas zaliczają się spider-many , transformersy i inne badziewia łechtające ego amerykanów :) .
Btw. Pocahontas oglądałeś ?
kto powiedział, że agent xxl jest ambitny? ach, fakt, oceniłem go na 6, więc musi być genialny. marna linia obrony Twojego ulubionego filmu.
nie umiesz odpowiadac na zadane pytania , totez stwierdzam ,że nie warto z tobą dyskutowac , bo szkoda mi zniżac się do twojego poziomu .
uznałem, że to było pytanie retoryczne, więc na nie nie odpowiedziałem. nie, nie oglądałem pocahontas. poza tym żeby zniżyć się do mojego poziomu, musiałbyś być najpierw choć trochę nad nim, a do tego BARDZO dużo ci brakuje :-)
po twoich wypowiedziach nie zyskujesz niczyjej sympatii. wydaje ci sie ze jestes inteligentniejszy niz ludzie, ktorym avatar sie podobal? konczyles filozofie? srodowisko cie nie akceptuje? czujesz sie odrzucony? skoro nie podoba ci sie takie kino to lepiej nic nie pisz. po co ogladales? dla wiekszosci kino to rozrywka. przy avatarze przenioslem sie na chwile do innego swiata i wlasnie o to tu chodzilo. jest wiele filmow, ktore mi sie nie podobaja wiec albo wylaczam po jakims czasie albo wychodze z kina! kiepskie noty daje filmom ktore sa totalna paskuda jak np. Pila... wiec nie zabrudzaj tego forum swoimi skrajnie spatrzonymi pogladami i komentuj swoje przeambitne smuty w innych dzialach!
Możesz racjonalnie sprecyzować, co jest takiego złego w fabule, że trzeba uciekać się tak skrajnie absurdalnego określenie "nie ma jej"?
muszę się w dużej części zgodzić :/ fabuła była tak prosta i głupia, że aż to bolało :P wszystko dało się tu przewidzieć i było takie za nijakie i nudne.... zero zdziwienia widza :(
efekty fajne, niebieskie ludziki całkiem ładniutkie, planeta tyż :D, a najbardziej flora i fauna... pomysł na "matkę Ziemię" też git, ale poza tym WSZYSTKO JUŻ BYŁO !
ha i Sigourney Weaver jako naukowiec na obcej planecie :D świetne
Już napisałam.... A nie lubię się powtarzać. Fabuła to kalka wielu wcześniejszych filmów, prawie nie ma nowych pomysłów na rozwój akcji, vide ludzie docierają na obcą planetę, gdzie żyją inne istoty (Obcy itp.), żołnierz zakochuje się w lasce od tubylców (już ktoś napisał Pocahontas), walka ludzi z tubylcami o ich ziemie (Pocahontas, westerny itd.), pani doktor umiera (w wielu filmach to było), happy end (jakież to amerykańskie), wielka bitwa pod wodzą przybysza (też już było)....
Głupie jest to właśnie, że nie ma nic nowego... Jak to mówił House: boring !
To nie jest racjonalne uzasadnienie. Udowodniłeś tylko, że jest schematyczna, co już wszyscy wiemy. NommaD nie o to cię pytał. Pytał, jakie jest racjonalne uzasadnienie tego, że jest głupia.
Może zacząć od myślenia i nie pisania bzdur? Wtedy nie będzie trzeba kompromitować się stosowaniem głupich uników. Fabuła jest oparta na pewnym schemacie i zawiera określone archetypy, ale jeżeli ją nazwiesz głupią, to również wszystkie zawarte w niej elementy. Innymi słowy, cytując twoją wypowiedź, głupie będzie: szacunek do innych nacji i jej kultury, przedkładanie wartości życia ponad materialne sprawy, poświęcenie swej osoby dla pomocy w obronie ziemi/domu, obrona swej ziemi/domu przed chciwym agresorem. Tak, są to idee, które aż kipią głupotą, debilizmem i naiwnością...
Ja cię obrażam ? sorry, ale dla mnie jest głupi pod względem fabuły i twoje mądrości tego nie zmienią.
Łuuu toś pojechał :/ Za daleko idące wnioski oj bardzo daleko.
Idee, a schematy fabularne w filmie to 2 różne rzeczy radzę odróżniać je od siebie.
Że co proszę? Nie wiem, ale nazwanie czegoś ogólnie głupim w prostej linii przekłada się na takie same stanowisko wobec wszelkiej treści, tak więc automatycznie nazwałaś owe idee głupimi. Nie, to ty zacznij rozróżniać pewne kwestie, przestań się popisywać i pisać coś, na co nie masz kompletnie żadnego racjonalnego uzasadnienia - uznawanie własnego widzimisię za coś ostatecznego i faktycznego w takim ujęciu jest głupie, nie fabuła i jej zawartość, która akurat mimo swej schematyczności jest spójna, logiczna i dobrze komponuje się z całością. Jak dla ciebie to jest głupie, to niestety dla mnie taka postawa będzie idiotyzmem.
Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że posty danej osoby wyrażają SUBIEKTYWNE zdanie ?!
To, ze nazywał ogólnie fabułę głupią i przewidywalną nie znaczy, że idee przyświecające temu filmowi takie dla mnie są. Koleś ogarnij się :P To nie tak prosto jak ci się wydaje.
"To, ze nazywał ogólnie fabułę głupią i przewidywalną nie znaczy, że idee przyświecające temu filmowi takie dla mnie są"
Więc przeczysz samemu sobie. Stwierdzasz, że głupi jest film, który pokazuje walkę w obronie rozmaitych pozytywnych wartości, a zaraz potem stwierdzasz, że tak naprawdę owe wartości i walka w ich obronie głupie nie są. Zaczniesz wreszcie pisać z sensem? Jak na razie twoje stanowisko nadal jest niczym nie uzasadnione i irracjonalne. Subiektywizmem też się nie zasłaniaj - skoro na forum jesteś, każdy ma prawo domagać się od ciebie rzeczowych i racjonalnych argumentów na poparcie przedstawionej tezy. A tobie przyzwoitość nakazuje, abyś takie argumenty przedstawił.
To, że film jest schematyczny, nie oznacza automatycznie, że jest głupi. Jego fabuła może być bowiem pomimo schematów skonstruowana w sposób sensowny i logiczny - co jak najbardziej ma w Avatarze miejsce. Nie ma porównania choćby z filmami Emmericha - ludzie prześcigają się w wytykaniu głupot ciężkiego kalibru, jakimi epatują.
ale się czepiasz i dalej wmawiasz mi coś, czego nawet nie pomyślałam :/
To chyba jakaś mania fanów danego filmu, że muszą zawsze wymusić swoją rację na osobach krytykujących :P
"Wmawiam" ci to, co wprost wynika z twoich słów. Jeśli twierdzisz, że archetypy obecne w Avatarze głupie nie są, a błędów logicznych w fabule brak, wycofaj się ze swojej opinii i przyznaj, że film głupi nie jest.
"To chyba jakaś mania fanów danego filmu, że muszą zawsze wymusić swoją rację na osobach krytykujących"
Rzeczywiście, to prawdziwa mania, że ktoś domaga się argumentacji na poparcie opinii, na FORUM DYSKUSYJNYM...
Takie rzeczy tylko na FW - na prawdziwym forum argumenty ujrzałbym od razu. A gdybym o nie poprosił, prośba ta zostałaby spełniona i nie zostałoby to nazwane "manią".
Cóż, nie pierwszy raz w życiu natrafiam na okoliczność, kiedy ludzie zachowujący się nienormalnie próbują przerzucić tę cechę na mnie.
Dla mnie nie wynika :D koniec tematu ! :P
ej Ja nie pisałam o błędach logicznych tylko o kalce schematów fabularnych, a błędy też pewnie są, sprawdź sobie na IMDb.
"Dla mnie nie wynika"
Dla mnie cukier jest słony, koniec tematu... :/
"Ja nie pisałam o błędach logicznych tylko o kalce schematów fabularnych"
Postawiłaś tezę, że fabuła owego filmu jest głupia i nie potrafisz tego w ogóle racjonalnie udowodnić - budujesz za to bezsensowne założenie, że skoro fabuła opiera się na archetypach czy schematach, to oznacza, że musi być głupia. To jest nielogiczne.
Skoro twierdzisz, że błędy są, to je wskaż, zamiast odsyłać mnie w pogoni za senną marą.
http://www.imdb.com/title/tt0499549/trivia?tab=gf używanie googla nie boli :P
Napiszę tak - subiektywne odczucia są często nieracjonalne :P poza tym ta "moja teza" odnosi się tylko do Avatara, który mnie po prostu rozczarował.
"używanie googla nie boli"
Takie detale i kwiatki w animacji to według ciebie błędy logiczne? Way to go. Zresztą, pewnie nawet nie przeczytałaś, co na tej liście stoi napisane.
Subiektywizmem się nie zasłaniaj - skoro stawiasz jakąś tezę, nie opierającą się zresztą w całości na subiektywnych kryteriach (jeśli coś jest logiczne i sensowne, to nie jest tym samym głupie - proste i wcale nie uzależnione od subiektywizmu), to udowodnij ją. Zwłaszcza jeśli występujesz z nią na forum.
pisałam o ogólnych błędach :P - nie bez powodu za drugim razem napisałam jedynie słowo "błędy"...
Ja tezy nie stawiałam, ani nie robię dogłębnej analizy tego filmu tylko opisałam odczucie po seansie, więc daruj sobie pogadanki :P
Owszem, stawiałaś tezę. Mam ci może przypomnieć?
"fabuła była tak prosta i głupia, że aż to bolało"
Rzeczywiście, była prosta. Ale nie była głupia - postawiłaś to jako fakt i teraz wykręcasz się od jakiejkolwiek argumentacji, tudzież próbujesz odwracać kota ogonem.
:D Soł macz hejt :)
Uprzejmie proszę o racjonalne wytłumaczenie mi zjawiska fenomenu tego filmu oraz tej głębokiej i zawiłej mądrości, jaką ze sobą niesie jego fabuła.
Jeszcze tylko zwrócę uwagę na słowo "teza" i jego znaczenie, oraz Twoją jego interpretację, która niewątpliwie jest błędna, a cała wartość tekstu, którą z nią wiążesz jest niczym innym jak demagogią :)
Soł macz bulszit.
"Uprzejmie proszę o racjonalne wytłumaczenie mi zjawiska fenomenu tego filmu"
Naturalnie perfekcyjne wykonanie, sugestywny świat i nośny motyw walki dobra ze złem, wszystko w sosie SF w epickim wydaniu, to niewystarczające powody.
"oraz tej głębokiej i zawiłej mądrości, jaką ze sobą niesie jego fabuła"
Typowe. Nawet jeżeli podkreślić wcześniej kilka razy, że fabuła istotnie jest prosta, do takich zakutych łbów nie dociera. Jedni nie widzą granicy pomiędzy prostotą, a głupotą, inni potrafią sobie ubzdurać coś wręcz przeciwnego, niż to, co wynika wprost z czyichś wypowiedzi - i właśnie dlatego widzę teraz bełkot o "głębokiej i zawiłej mądrości". Czytać się pan naucz, najpierw. A potem ze mną rozmawiaj.
"Jeszcze tylko zwrócę uwagę na słowo "teza" i jego znaczenie, oraz Twoją jego interpretację, która niewątpliwie jest błędna"
Mylisz się.
"cała wartość tekstu, którą z nią wiążesz jest niczym innym jak demagogią"
Skoro już się mądrujesz na temat słówek, sam używaj ich poprawnie.
Hejt hejt hejt, nic więcej :) Co Ty masz 14 lat i masz nadopiekuńczych rodziców, że nie potrafisz spokojnie odpowiedzieć? Że nie może obejść się bez jakiegoś ubliżania? Gdybym tak chciał przypisywać Ci przeróżne epitety to zajęłoby to rozdział książkowy - ale obejdzie się, nie jestem jakimś "napinaczem" internetowym i mam trochę więcej niż naście lat (no i muszę napisać w nawiasie, że nie chodzi tylko o cyferkę, bo pewnie zaraz zarzucisz mi, że przecież masz te 18 (i znowu nawias wyjaśniający - sarkazm)).
I jeszcze:
1 - to nie jest racjonalne wytłumaczenie.
2 - pytałem o mądrość a nie złożoność fabuły, czytaj ze zrozumieniem.
3 - odp. "mylisz się" jest tak rozwinięta i zawiera w sobie tyle argumentów, że chyba zaraz w nią uwierzę...
4 - to mnie po prostu zwaliło z nóg;
- Jesteś gruby!
- Nie prawda, to ty jesteś gruby!
Używam słów jak najbardziej poprawnie. Jeżeli słówko "demagogia" jest dla Ciebie czymś "mądrującym" się, to gratuluję złożoności Twojego słownika.
W każdym razie nie będzie z Tobą rozmowy, bo choćby Cię ze skóry obdzierali nie potrafiłbyś się przyznać do błędu, plus ta Twoja agresywność i pseudo-inteligencja... Chyba każdy (uwierz mi, każdy) kto czyta takie wypowiedzi od razu wie, że nie ma co ich brać na poważnie i znowu zaufaj mi - 25% czytających Twoje wypowiedzi uzna je za wypociny nienawidzącego świata gimnazjalisty - reszta to czytelnicy Twojego pokroju.
"Hejt hejt hejt, nic więcej"
Chyba twój. Jeśli myślisz, że domaganie się od rozmówcy argumentów - na FORUM DYSKUSYJNYM - to jest hejt, to jesteś pewnie... zaraz, jak to było? Aha - "niewidzącym świata gimnazjalistą".
"Że nie może obejść się bez jakiegoś ubliżania?"
Gdzie ja ci ubliżam? Zwyzywałem cię od kogoś? Powiedziałem, żeś ch** i cwel, czy coś w ten deseń? No, fakt... Nazwanie niektórych "zakutymi łbami" to w sumie ciężka obelga w sytuacji, kiedy wyraźnie sobie olewają to, co się do nich mówi. Więc nie kłam, że ci ubliżam - chyba że wytykanie ci wprost twoich oczywistych błędów to dla ciebie też obelga.
"to nie jest racjonalne wytłumaczenie"
Owszem, jest. No, chyba że u ciebie obowiązuje inne pojęcie "racjonalizmu". Każące ci na przykład myśleć, że największe szanse na podbicie serc milionów widzów mają filmy z najniższej klasy technikaliami i kiepską akcją.
"pytałem o mądrość a nie złożoność fabuły, czytaj ze zrozumieniem"
Wyraźnie napisałeś o "zawiłej" mądrości, więc się teraz nie wykręcaj. Pisanie jednego, a potem próby dowodzenia, że chodziło o coś zupełnie innego, to nędzna taktyka, którą widziałem już setki razy - i to często w lepszym, niż twoje wykonaniu.
"odp. "mylisz się" jest tak rozwinięta i zawiera w sobie tyle argumentów, że chyba zaraz w nią uwierzę..."
Całkiem jak twoja, ta że "to nie jest racjonalne wytłumaczenie".
Czy może twierdzisz, że jak piszesz oczywiste bzdury, to mam je poważnie potraktować?
"Jeżeli słówko "demagogia" jest dla Ciebie czymś "mądrującym" się, to gratuluję złożoności Twojego słownika"
I po raz kolejny popisałeś się niezdolnością do zinterpretowania zdecydowanie prostej wypowiedzi. Co prawda zaledwie parę linijek wyżej mądrowałeś się o prawidłowym użyciu jednego słowa, ale kiedy ci to wytknąłem, postanowiłeś sobie ubzdurać, że "mądrowanie się" to było użycie słowa demagogia. Co cię do tego popchnęło - cholera wie. Skłaniam się jednak ku głupiej, bezmyślnej złośliwości.
"W każdym razie nie będzie z Tobą rozmowy, bo choćby Cię ze skóry obdzierali nie potrafiłbyś się przyznać do błędu"
O, odezwał się człowiek pokojowy i ugodowy, który od samego początku zdradzał gotowość do przyznania się do błędu. A w ogóle to przyszedł z niewątpliwie prowadzącym do ugody, złośliwo-pogardliwym tonem wypowiedzi.
Swoją drogą - ciekaw jestem, jaki właściwie popełniłem tu błąd. Że Avatar miał czelność mi się podobać? No to rzeczywiście, życiowy błąd popełniłem. Od dziś chodzę z workiem papierowym na łbie, żeby gęby ludziom nie pokazywać.
A skoro tak głęboko jesteś przekonany, że twoje brednie o znaczeniu i użyciu słowa "teza", mają jakikolwiek sens, mogę ci pod nos podetknąć definicję według słownika:
"(log) założenie, twierdzenie wymagające dowodu".
(o, tutaj - http://sjp.pwn.pl/szukaj/teza)
Skoro rzucenie pustego stwierdzenia (jak najbardziej wymagającego dowodu), że "film jest prosty i głupi" nie jest tezą, to ciekawe, jakie jest twoje, alternatywne rozumienie tego pojęcia.
Ciekawe jest również, dlaczego w tak nieudolny sposób próbowałeś udawać mądrzejszego. Nie miałeś nic do powiedzenia na temat, to postanowiłeś się czepić słówka? No cóż... toś się pięknie popisał. Nawet używając tak prymitywnej taktyki, skompromitowałeś się.
:D No jakiś Ty nerwowy, zaraz mi powiesz, że jestem głupi i nie ma co ze mną pisać (o ironio). A nawet skoro masz przed oczami definicję ze słownika, to i tak nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Myślę, że w życiu to Ty tezy na oczy nie widziałeś. Co się tak tezy uczepiłeś? Czyżby Cię to tak dotknęło? :D Zapomniałeś już o racjonalizmie? A o rozwinięciu swoich przekrzykiwań bezpodstawnych? O tym, że piszesz jak nienawidzący świata nastolatek, który odbija sobie w internecie? I o paru innych też zapomniałeś? Dlaczego? Tylko o tezie możesz mi tutaj powciskać swoje mądrości? :D
A w ogóle to "Skoro rzucenie pustego stwierdzenia (...) nie jest tezą, to..." - no to w końcu stwierdzenie czy teza? Bo wiesz... jest stwierdzenie, twierdzenie, utwierdzenie albo teza, hipoteza i nawet synteza - zdecyduj się. Nie masz zielonego pojęcia czym teza jest, jak się ją stawia i jaki ma cel. KROPKA. Ale siejesz tym słowem na lewo i prawo :) Przyznaj się w końcu do błędu :D
- to byłoby jedno.
Drugie - ciągle czekam na wytłumaczenie mi zawiłej mądrości, bo "wyraźnie napisałem o..." (teraz patrz uważnie i porównaj sobie z tym co napisałem na początku i z tym jak to usilnie próbujesz mi wciskać, że mówię o zawiłości a nie mądrości - znowu czytanie ze zrozumieniem się kłania) [Uprzejmie proszę o racjonalne wytłumaczenie mi (...) oraz tej (...) mądrości, jaką ze sobą niesie jego fabuła.] Znowu - przyznaj się do błędu :) Nie potrafisz co? Nie da rady, żebyś napisał "PRZEPRASZAM, POMYLIŁEM SIĘ".
Ja tylko dwie rzeczy powiedziałem, nadal mi na jedną nie odpowiedziałeś i wymigujesz się od odpowiedzi, bo nie potrafisz zrobić czegoś, czego nieumiejętność zarzucałeś innym a co do tej drugiej rzeczy - mam rację, nie masz zielonego pojęcia o "tezie'.
Jeszcze jedno - nie udaję mądrzejszego, ja taki jestem :) Jeżeli chodzi o Ciebie oczywiście, przecież nie jestem najmądrzejszy jak jakiś Der_SpeeDer czy ktoś tam i nie pouczam wszystkich naokoło (siejąc obelgami i ogólną nienawiścią), którzy nie lubią tego co ja na Filmwebie :)
Poza tym Panie Mądry - przykre jest to, że znalazłeś sobie jakąś nastolatkę i jej ubliżasz i poniżasz ją tutaj - BRAWO. Dopiero zauważyłem - na prawdę musiałeś mieć przykre dzieciństwo a w szkole to Cię chyba nie lubią co? Rodzice nie kochają albo kochają za bardzo, pewnie jedynak jeszcze.
Wiesz co, na prawdę żal mi się Ciebie teraz zrobiło - nie będę już z Tobą rozmawiał, wszystko stało się jasne. Masz rację we wszystkim co mówiłeś - żegnam.
Przykro się czyta takie rzeczy. Byłem ciekawy rozwoju dyskusji od pierwszego posta i prześledziłem ją. Der_SpeeDer pisze logicznie i z sensem, podobnie zresztą jak NommaD79.
Der_SpeeDer wcześniej pisał, żeś się skompromitował. Moim zdaniem zrobiłeś to właśnie teraz. Jako linię obrony przyjąłeś kryte obelgi i popularny (a wcale nie dobry) w internetowych dyskusjach chwyt: poniżasz drugą osobę nawiązując do jej życia prywatnego nie mając o nim pojęcia.
Nie ma co się nawet za bardzo rozpisywać. Takimi "wypowiedziami", jak Twoja powyższa, ludzie udowadniają jedynie, że nie warto z nimi dyskutować. Kto wie, może masz tego świadomość i piszesz takie rzeczy umyślnie? W to już nie wnikam.
No jasne :)
Ocena 10 dla Avatara u Ciebie podsumowuje całą Twoją wypowiedź i jej obiektywizm.
Podziwiam, że śledzisz tak zawzięcie dyskusje na filmwebie - good for You! No i jeszcze na koniec mówisz, kto "wygrał" :D
Człowieku, żal mi Cię.
"Ocena 10 dla Avatara u Ciebie podsumowuje całą Twoją wypowiedź i jej obiektywizm."
I po co ten sarkazm? Moja ocena jest adekwatna do pozytywnego wrażenia, jakie wywarł na mnie film. Za główny wyznacznik przyjąłem sobie emocje i takiego systemu oceniania się trzymam. Jestem tylko przeciętnym użytkownikiem-widzem, jak zresztą większość filmwebowiczów (jak mniemam). Nie mam zamiaru rozkładać dzieła na czynniki pierwsze przed kliknięciem stopnia w rating-skali. Jak mi się podobało, tak oceniam. Krótka piłka.
"Podziwiam, że śledzisz tak zawzięcie dyskusje na filmwebie - good for You"
Kolejny sarkazm? Śledzę, bo lubię. Nieraz można się dowiedzieć ciekawych rzeczy, poznać punkty widzenia różnych osób.
"No i jeszcze na koniec mówisz, kto "wygrał" :D "
Nie powiedziałem, kto wygrał, tylko przyłączyłem się do dyskusji obierając jedno ze stanowisk. Ot takie małe sprostowanie.
"Człowieku, żal mi Cię. "
Nie będę odpowiadał atakiem na ten atak, powiem tyle: trochę przesadzasz.
"No jakiś Ty nerwowy, zaraz mi powiesz, że jestem głupi i nie ma co ze mną pisać"
Kolejny wanna-be-jasnowidz, jego urwana mać, się objawił... Cóż, tak jak wszyscy poprzedni, nie popisałeś się z proroctwem.
"Co się tak tezy uczepiłeś?"
Nie, no... czytam i nie wierzę.
Ja się uczepiłem? To ty pierwszy postanowiłeś zrobić wykład o znaczeniu tego słowa. Jedyny przejaw mojego "uczepienia" to to, że pokazałem ci, iż twoje gadanie na ten temat jest bzdurą kompletną - podparłem się jeszcze słownikiem, bo w końcu sam autorytetem nie jestem. A teraz słyszę (a raczej czytam), że to ja się uczepiłem... No, litości. Boże, ty widzisz i nie grzmisz?
"no to w końcu stwierdzenie czy teza? Bo wiesz... jest stwierdzenie, twierdzenie, utwierdzenie albo teza"
Czy ty przeczytałeś w ogóle tę definicję? Czy twoje marne zdolności do czytania ze zrozumieniem nawet na to ci nie pozwoliły? Z punktu widzenia recenzji słownikowej bredzisz teraz jak potłuczony, a zgniłą wisienką na szczycie skisłego tortu jest twój bełkot o tym, że to ja nic nie wiem. Jasne, mądrzejszy jesteś nawet od panów z PWN. I to ja niby do błędów się nie umiem przyznawać...
"Drugie - ciągle czekam na wytłumaczenie mi zawiłej mądrości"
Nie ma tam żadnej zawiłej mądrości - nigdy nie mówiłem, że jest, a konstatacja, że było inaczej, zrodziła się wyłącznie w twojej wyobraźni (podpartej jeszcze niezdolnością do czytania ze zrozumieniem).
"i z tym jak to usilnie próbujesz mi wciskać, że mówię o zawiłości a nie mądrości"
Oczywiście cytat temu panu nie wystarcza - jak rozmyślnie olewa sobie słownikową definicję, tak rozmyślnie olewa to, co sam napisał, próbując odwrócić kota ogonem. Zaraz ujrzymy to w skrajnej postaci.
"[Uprzejmie proszę o racjonalne wytłumaczenie mi (...) oraz tej (...) mądrości, jaką ze sobą niesie jego fabuła]"
I tutaj glebę byłbym zaliczył. Panu się nie spodobało, że podetknąłem mu pod nos niepasujące mu w chwili obecnej słówko z jego własnej wypowiedzi - i co teraz robi? Po prostu wymazuje słówko, próbując udawać, że go nie było. Sam zdradza tym niezamierzenie, że również we własnym mniemaniu źle się wyraził - ale by podleczyć swoje ego, nigdy się do tego otwarcie nie przyzna, zamiast tego próbując fałszować fakty i jeszcze przerzucać własny błąd na mnie.
"Jeszcze jedno - nie udaję mądrzejszego, ja taki jestem"
Chłopczyku, przed chwilą zrobiłeś z siebie skończonego durnia, mądrując się o znaczeniu słowa "teza" i zdradzając przy okazji, że nawet definicji tego słowa nie potrafisz przeczytać tak, aby ją zrozumieć. Mimo że definicja wyraźnie kwalifikuje tezę jako określone twierdzenie, ty uważasz, że to nie jest twierdzenie. I po takim popisie pospolitej głupoty tępo zaświadczasz, że jesteś mądrzejszy. Może byś się tak przestał kompromitować?
"przecież nie jestem najmądrzejszy jak jakiś Der_SpeeDer czy ktoś tam i nie pouczam wszystkich naokoło (siejąc obelgami i ogólną nienawiścią)"
Żadnych obelg, jakimi cię rzekomo obrzuciłem, nadal nie wskazałeś, ale mimo to idziesz w zaparte - jak to ty.
"którzy nie lubią tego co ja na Filmwebie"
Jeśli myślisz, że problemem jest tutaj fakt, co lubisz, a co nie, to chyba odpłynąłeś w nieznanym kierunku. Na własne życzenie wplątałeś się w dyskusję na temat pojęcia "teza" i nie potrafisz nawet wyjść z niej z twarzą - wręcz otwarcie mówisz rzeczy, wprost zaprzeczające podetkniętej ci definicji, ale nadal głupio idziesz w zaparte, każąc mnie przyznawać się do wyimaginowanego błędu.
"Masz rację we wszystkim co mówiłeś"
Ludzie przeświadczeni, że wdaję się w takie rozmowy po to przede wszystkim, aby przyznawano mi rację, to osobna kwestia, wielce dla mnie cierpiętnicza.
Wypraszam sobie, nie jestem już nastolatką. :P:P
A tamtych dwóch to jacyś psychofani czepiający się słówek i wyciągający za dalekie wnioski z banalnej wypowiedzi...
To przepraszam w takim razie :)
W każdym razie niczym nie zawiniłaś a nadziałaś się na nienawiść z ich strony, co jest żałosne - nie potrafią znieść, że ktoś nie lubi przedmiotu ich kultu ;) Szkoda tylko, że to takie częste na filmwebie :/
Pozdrawiam :)
nienawiść swoją drogą, częściej też mamy do czynienia z niezrozumieniem wpisu lub zła interpretacją...
Pozdro
"A tamtych dwóch to jacyś psychofani"
Przepraszam - czy ja cię obrażałem? Wyzywałem od ostatnich? Wyrażałem sugestie o twoim upośledzeniu umysłowym? Więc czemu teraz do pospolitych obelg się posuwasz?
Zaiste, tacy z nas "psychofani", że domagaliśmy się tego, co robią normalni ludzie na normalnych forach - argumentacji! Leżę i kwiczę...
"czepiający się słówek i wyciągający za dalekie wnioski z banalnej wypowiedzi..."
Nie wyciągnęliśmy żadnych za dalekich wniosków, tylko mówiliśmy ci wprost to, co wynika z twojej wypowiedzi. Nie umiesz obronić swojej tezy, więc teraz posuwasz się do argumentów ad hominem? Brzydko, bardzo brzydko.
psychofan to obelga ? :P to określenie na fana, który każdy przejaw krytyki ulubionego dzieła musi zdyskredytować...
Ad. 2 tak wyciągnąłeś wydumane wnioski
"psychofan to obelga ? :P to określenie na fana, który każdy przejaw krytyki ulubionego dzieła musi zdyskredytować..."
Sama sobie odpowiedziałaś. ;>
> eeee może być też pozytywny psychofan :D
"to określenie na fana, który każdy przejaw krytyki ulubionego dzieła musi zdyskredytować..." <- Cóż, moim zdaniem to określenie nie ma cienia pozytywnego wydźwięku. Oczywiście zakładam, że faktycznie definiuje się je w ten przytoczony przez Ciebie sposób.