Zero klimatu,zero aktorstwa, teksty nawet nie są w stylu Tarantino. Zawsze w filmach robił jakieś błyskotliwe tekściki a tutaj, szkoda gadać.
Nie wiem Elias czy twój temat miał na celu wywołanie takiej dyskusji jaka jest powyżej.
Po profilu wydajesz się dość poważnym typem, ale po tym poście chyba zmienię zdanie.
Zarzucasz filmowi brak klimatu, i "tekscików" nie wiem co masz na myśli fuck-i czy innego tego typu wulgaryzmy?:) takie jak w Pulp czy Psach??
Tarantino w swoich filmach robi zawsze jakieś genialne tekściki a w tym filmie nie słyszałem żadnego. Po za tym, czym się tutaj zachwycać, dacie mi jakieś konkrety ? ;)
Jeśli pytasz o konkrety to mnie szczególnie "rozwaliły" trzy sceny.
Włoska rozmowa w kinie - za genialny humor sytuacyjny i świetne aktorstwo
Scena w barze - za całokształt, za genialne dialogi, za napięcie które
rosło z sekundy na sekundę.
Scena końcowa - to samo co powyżej.
U Tarantino lubię to, że jak żaden inny reżyser potrafi się wczuć w widza
oglądającego film. Bękarty Wojny w 100% to potwierdzają.
Jestem wielkim fanem Tarantino ale każdy ma prawo do własnej oceny. Mam nadzieję, że wiesz za co dajesz 3/10 i nie jest to wymuszone chęcią dowalenia filmowi ani fanom QT. Ja na filmwebie każdy film oceniam w miarę obiektywnie (oczywiście swoim zdaniem). Mój kumpel też nie lubi filmów Tarantino i czasem się z nim spieram ale nigdy za wszelką cenę w to nie brnę bo uważam, że QT nie jest dla każdego. Swoją drogą ulubione filmy kumpla to: cykl "Oszukać przeznaczenie", "Transformers" itp. ;)
Ja jestem teoretycznie jestem fanem Tarantino, podobają mi się w jego filmie teksty,fabuły i obsady. Ale Bękarty to na prawdę kicz, zresztą Tarantino robi dużo kiczu. Urodziny kumpla 1/10, Kill Bille 4/10 (Mimo, że teksty są bdb i klimat), Cztery Pokoje 1/10 i inne. Do gustu z filmów Tarantino mi przypadły mocno tylko te produkcje : PF / Psy / Jackie B
Skoro tak nisko oceniasz niektóre filmy QT, to jak na ten przykład
znajdujesz skalę żeby ocenić "dzieła" Uwe Bolla? albo filmy z gwiazdorskimi
rolami Paris Hilton?
Moim zdaniem nawet jeśli film ci się nie podobał to dawanie oceny 1/10 jest
totalnie nie na miejscu, bo w ten sposób stawiasz twórczość QT na równi z
powyższymi "dziełami".
Filmy-"pastisze" Tarantino mają prawo ci sie nie podobać.
Ja też najbardziej lubię Pulp Fiction, Wściekłe Psy i Jacky Brown.
ALE NA BOGA/SZATANA/ZUS/(tu wpisz na kogo jeszcze "...") - nie pisz bzdur typu zero aktorstwa, zwłaszcza w kontekście wielu słów uznania (choćby w Cannes) dla Christopha Waltza.
Podobnie jest z osobami które uznają Bękarty za najlepszy film Tarantino. Okej, tylko niech zważą że to właśnie Pulp uchodzi za dzieło przełomowe, które swego czasu porządnie wywróciło kino 20 wieku.
No może przesadziłem, że zero aktorstwa. Owszem ten co grał Hansa zagrał dobrze, ale generalnie aktorstwo jest przeciętne.
"Zero klimatu"
Czyżby? To może powiesz mi, gdzie był klimat w Pulp Fiction?
"zero aktorstwa"
Spałeś na filmie? Powiesz mi, że Hans Landa był zagrany źle? Przykro mi to mówić, ale chyba nie oglądałeś tego filmu.
"teksty nawet nie są w stylu Tarantino. Zawsze w filmach robił jakieś błyskotliwe tekściki a tutaj, szkoda gadać"
Tutaj humor nie polegał na tekścikach.
Ja dałem filmowi mocne 8+, a Pulp Fiction 6, i już mówię dlaczego.
FABUŁA:
Na forum Pulp Fiction widnieje temat o tytule "dla mnie to szmira beztematyczna". I jakkolwiek nie nazwę PF szmirą, to określenie "szmira beztematyczna" do filmu w jakiś sposób do filmu pasuje. Tak naprawdę fabuła PF do niczego nie dąży, niczego sobą nie prezentuje i nie wiadomo czego się po niej spodziewać - jest bardziej zlepkiem scen, niż pełnoprawnym filmem. W Bękartach sprawa przedstawia się o tyle inaczej, że historia do czegoś dąży, prezentuje jakiś ciąg wydarzeń, acz rozłożony w przedziale czasowym. Punkt dla Bękartów.
KLIMAT:
PF ma w sobie jakiś klimat. Dziwny, trochę mdły i raczej mało porywający (IMO),ale ma. Bękarty moim zdaniem górują nad PF i pod tym względem z kilku powodów - po pierwsze, jak już wspomniałem, fabuła ma jakiś sens co samo w sobie dokłada się do budowania klimatu - po drugie, ciekawe czasy (druga wojna), po trzecie klimatyczna muzyka, która dodaje odpowiedniej atmosfery poszczególnym jego epizodom.
A scena z pierwszego epizodu, gdy niemcy strzelają do żydów pod podłogą jestt perfekcyjna, jeżeli chodzi o klimat (dramatyzm tej sceny jest ogromny, między innymi dzięki swietnej muzyce).
Punkt dla Bękartów.
AKTORSTWO:
W obu przypadkach poziom jest wysoki, jednak i tym razem uważam Bękarty za film o klasę pod tym względem lepszy. Po pierwsze - Hans Landa. Aktor go grajacy dostał za tą rolę Złotą Palmę i nie sposób temu nie przyklasnąć, gdyż stworzył naprawdę wybitną kreację. Brad Pitt, choć nie sięgnął aż tak wysoko, również stworzył ciekawą kreację, którą pamięta się po filmie. Również kobiece bohaterki filmu zostały dobrze przedstawione, podobnie jak reszta istotnej części obsady (Zoller, reszta bękartów). Choć tu wahałem się, który z tych dwóch filmów jest lepszy, ostatecznie punkt dla Bękartów.
MUZYKA:
Wszyscy chyba pamiętamy muzykę z napisów początkowych PF, tylko ze.. co dalej? Owszem, byłow filmie jeszcze kilka dobrych muzycznych momentów, jednak sam sposób wykorzystania muzyki pozostawia - moim zdaniem - wiele do życzenia. W bękartach zaś - raz: muzyka jest odpowiednio klimatyczna - dwa: dużo lepiej wykorzystana (a że pasjonuję się muzyką filmową już od dobrych 7 lat i pisze recenzje na jej temat, to raczej wiem co mówię) i ogólnie dużo lepiej współpracuje z obrazem. Punkt dla Bękartów.
OGÓLNY ODBIÓR FILMU:
Na bękartach bawiłem się świetnie, i film uważam za najlepsze jak dotąd dzieło Tarantina. Na drugim miejscu stawiam Wściekłe Psy, zaś dopiero potem Pulp Fiction, które uważam za film co najwyżej niezły. Kiedy tak porównuję oba filmy, to poza tekstami ciężko mi znaleść coś, co w Bękartach nie zostałoby zrobione lepiej.
Tyle jeżeli chodzi o argumenty. Chciałeś - masz.
Podkreślam, ze to tylko moje zdanie, bo w przeciwieństwie do pewnego użytkownika tu się wypowiadającego, nigdy nie uważałem, że moja racja jest jedyną słuszna prawdą.
Wiesz czasem ktoś zagra dobrze, ale nas wk...i jego styl, tak właśnie było z przygodą mojej znajomej odnośnie gry Brada w Bękartach.
Tak było i ze mną przy oglądaniu wyczynów Tommy Lee Jonesa Batman Forever- niby kretyńska, ale za to jak odmienna od np. roli w Ściganym !
Ja filmu przyznam jeszcze nie widziałem ale role Waltza i Pitta bardzo mnie zachęcają.
Pozdrawiam i więcej obiektywizmu na przyszłość ;)
Tak na marginesie - niektórzy krytycy piszą, że słabo zagrał Pitt... Nie zgodzę się. Miał zagrać cwaniaczka z USA i zagrał więc nie wiem czego się tu czepiać. Jego postać jest przerysowana ale tak miało być! Dziwię się, że nie którzy nie mogą tego skumać.
"Zero klimatu, zero aktorstwa, teksty nawet nie są w stylu Tarantino."
^ - albo to marna prowokacja, albo faktycznie jesteś GŁUPIM człowiekiem.
Tyle w tym temacie, bo wchodzenie w szczegóły wydaje się zbędne.
Nieźle sprowokowałeś rozmowę. W każdym razie jak bardzo chcę olać to, co napisałeś i zapomnieć, że na świecie nie każdy musi się przecież znać na kinie, czy nawet to, iż jako ludzie różni od siebie z definicji mamy rozbieżne poczucie humoru... -zgubiłem w myślach początek zdania... a niech mnie!- to rzucanie focha z przytupem i oceną 3 oraz również 3 moim zdaniem dziecinne i zmyślone chyba na potrzeby błyskotliwego komentarza, nie poparte żadnym słowem wyjaśnienia, niech będzie, argumenty jest głupie. Znów wyszedł mi skrajnie negatywny post, który zaglebisz swoją ciętą ripostą - lepszą oczywiście niż teksty z 'Bękartów', ale musiałem nakreślić moją opinię, co do takiego podejścia.
A teraz czas na moich kilka zdań na temat filmu:
Po pierwsze wyróżniłbym aktorów - Brad Pitt (za całokształt, za piękny i malowniczy akcent włoski), Christoph Waltz (świetna kreacja, 'Bingo!', poważny i śmieszny na zmianę, ale dobrze trzymał fason, w mojej opinii rola drugoplanowa roku to właśnie Pułkownik Hans Landa), Til Schweiger (Hugo Stiglitz!, 'mityczna' postać z jajami... oraz gra twarzą - piękne po prostu) a reszta obsady, wbrew słowom kolegi Eliasa na wysokim poziomie.
Po drugie primo aspekt fabularny nieco rozciągły na początku zwieńczony został zgrabnie powplatanymi scenami prowadzącymi widza do ostatniego ujęcia.
Wspomniane prowadzenie widza to jeden z już znanych fanom Tarantino atut tego kina. Quentin jest świrem i można mu wiele zarzuć, w szczególności to skąd czerpie inspiracje, ale drugą sprawą jest jak zebrane materiały i pomysły potrafi wykorzytsać.
No i czwarty aspekt to specyficzne podejście w tym przypadku do muzyki, czy do ważnych tematów jakie film między innymi podejmuje. Jednak najistotniejsze: Mieliśmy się dobrze bawić i ja się dobrze bawiłem.
Subiektywna ocena: 10/10 ;)
Jeszcze tylko raz powiem: nie obrażaj się za krytykę. Cenię sobie opinię, ale argumentowaną w poważny sposób. Pozdrawiam.
A ja powiem krótko:
jesteś śmieszny i tyle :) - kolejny troll/prowokant jakich pełno w internecie :)
przeważnie spływają po mnie tego typu opinie, jednak po "zero aktorstwa" uśmiechnąłem się do monitora :D pozdrawiam
zrobiłem dokładnie to samo co Ty ... :D po prostu się uśmiechnąłem ; )
pozdrawiam.
A ja chciałem się uśmiechnąć, ale wewnętrzny głos rzekł: "daj prowokatorowi spać w spokoju".
Czyli na tym portalu zdania własnego nie można wygłośić bo uzna się to za prowokacje skoro film jest w top100 ?
Nie. Zostaje się uznanym za prowokatora, gdy głosi się farmazony nie poparte żadnymi argumentami, bądź poparte śladowymi ich ilościami. Lepiej zostać uznanym za prowokatora czy też za zwykłego idiotę?
Trudno żeby cię użytkownicy nie uznali za trolla skoro stwierdzasz bez żadnego uzasadnienia, że w filmie jest "zero" gry aktorskiej.
Powiem tylko:
Landa i tyle na ten temat.
Nie no film był przeciętny ale mówiąc "zero aktorstwa" tylko się pogrążasz i prosisz się żeby ludzie myśleli że to prowokacja.
Nawet ta sierota Pitt dobrze zagrała a rola Waltza-cudeńko.
Elias, brak mi na ciebie slow.
"Zero klimatu" - film ma swoj specyficzny klimat
"zero aktorstwa" - Byc moze byles na innym filmie. Pitt genialnie odwzorowal postac Aldo Raine'a, a Waltz - geniusz w czystej postaci
"Zawsze w filmach robił jakieś błyskotliwe tekściki a tutaj, szkoda gadać." - Tutaj humor byl na poziomie, byc moze nie zrozumiales pewnych niuansow (Pitt mowiacy po wlosku - rewelacja)
Wy naprawdę jesteście śmieszni. Jeden koleś zarzuca drugiemu, że tamten napisał, iż w "Bękartach" jest zero aktorstwa, pojawia się pytanie, czy naprawdę oglądał ten film? Dobrze cytuję?
Chwilę potem, koleś, wypisuje bzdety w rodzaju, "Pulp Fitcion" to "zlepek scen", "fabuła do niczego nie prowadząca", itd...
Zatem, ja też chętnie zapytam: "Naprawdę, oglądałeś ten film?".
Koleś odpisze, że TAK! I będzie mnie w gówniany sposób przekonywał, że MA ON, KURWA, RACJĘ!
Do piaskownicy, bando Tarantinomaniaków a nie brac się za oceny filmu i piaskownica dla was za dobra.
Dlaczego tak jest, że ci, którzy piszą iż "Bękarty" im się nie podobają, w ogóle nikogo nie wyzywają, nie pienią się a ci z kolei, którzy owe dzieło wielbią, puszczają pianę z modry i gotowi są wszystkim dowalic?
Chyba nie musze, odpowiadac, co?
To sie nazywa obsesja, fanatyzm i zero obiektywizmu:) Wszak nie ma rzeczy idealnych na tym świecie:)