i wywindowały go tak wysoko w rankingu:
Czy oglądaliście ten film więcej niż raz i jakie były wasze wrażenia po kolejnych seansach?
mnie bardziej interesuje co avatar robi na 2 miejscu ! oczywiście
niewidziałem go jeszcze ale sądząc po ocenach to same 10 lecą ,min 8
czyżby jakaś rewolucja w kinematografi !
nie tylko ciebie. Ja też jeszcze nie byłem na avator więc nie będę go oceniał. Ja oglądałem dwa razy. Arcydziełem bym go na pewno nie nazwał. Film osobiście mi się podoba, ale Pulp Fiction uważam o wiele lepszy (dla mnie do jest arcydzieło)
Nie nazywam filmu arcydziełem, ale oświadczam że po dwóch seansach tak samo mi się podoba i moja ocena pozostaje niezmienna - 8/10.
Tak to jest bo ludzie nie potrafią oceniać filmów a potem mamy taki dziwny ranking! 9/10 to jest tzw "Rewelacja" czyli blisko filmu bez wad praktycznie. Dla niektórych to powinna być skala 1-3.....
Tak, ja oglądałem więcej niż raz. Kolejne seanse utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że Tarantino to niepowtarzalny reżyser, a film jest świetny. Zaraz pewnie zaczniesz pytać co jest takiego świetnego w tym filmie. Od razu Ci odpowiem. Świetne w tym filmie jest to, że jest on karykaturą Niemców, Amerykanów, Francuzów jak i całej II WŚ. Quentin świetnie pokazał w filmie sarkazm, bezczelność, elegancję niemieckich żołnierzy, ironię, brutalność, erotykę, stosunek do otoczenia kogoś takiego jak Bękarty. Aktorzy wykreowali niesamowite postacie np. Christoph Waltz - Landa gra na tyle imponująco, że bezczelność, którą sobą prezentował aż wylewa się z ekranu. Mocno przesadzony akcent Brada Pitta tylko argumentuje to, że ten film jest karykaturą. Dodatkowo Tarantino jak zawsze świetnie wplótł elementy komediowe do swego filmu, a muzyka m.in. Ennio Morricone tylko przytwierdza kolejną cegiełkę to tej jakże już wysokiej ściany.
Co prawda nie uznaję "Bękartów..." za arcydzieło ale dałem 9/10. Po kolejnych seansach nadal dałbym mu 9/10. Na razie oglądałem 3 razy. Raz w kinie i 2 na dvd.
Dziś będę miał okazję oglądać trzeci raz i jestem absolutnie pewien, że będę się bawił równie dobrze jak na poprzednich seansach. Jaki był sens założenia tego tematu? Chyba oczywiste jest, że jeśli coś się komuś bardzo podoba, wróci do tego nie raz czy dwa.
Oglądałem 5 razy(3x w kinie, 2 x na DVD) i za każdym razem utwierdzałem się w przekonaniu, że to NAJLEPSZY FILM TEGO ROKU i żadne smerfy z kosmosu tego nie zmienią. Nikt nie potrafi tak się bawić kinem, jak Tarantino. A na dodatek nie znajdzie się nikt, kto w taki sposób zakończyły wojnę!
A jednak nie. Ten film jest dobrym rzemiosłem i tylko tyle. Nie jest to żadne wybitne kino. Za rok nikt o tym filmie nie będzie pamiętał. Nikt poza psychofanami Tarantiono.
"Psychofan"? Nie znasz lepszych określeń? O "Bękartach" będzie się pamiętać, bo większość ludzi, nie tylko "psychofanów Tarantino" jak nas określasz, uwielbia ten film. Znam, co najmniej 10 osób, które Tarantino lekko mówiąc nie trawią, a "Inglourious Basterds" oglądają teraz po kilka razy w miesiącu. Tak oryginalnego filmu nie było od dawna. "Bękarty Wojny" to jeden z lepszych filmów ostatnich lat i żadne smerfy z kosmosu tego nie zmienią.
"Nie jest to żadne wybitne kino."
haha bo ty tak mówisz?
tak panie krytyk, przyjmij do wiadomości, że nawet za 100 lat wiele milionów ludzi będzie czcić ten film - prawdziwa sztuka obroni się sama.... a ta broni sie dopóki ma wyznawców a nie zwykłych oglądaczy...
Nie zgodzę się z tobą Sajetan. Ten film jest bardzo bliski nazwaniu go arcydziełem, albo może nawet nim jest. Bękarty są czymś więcej niż tylko warsztatem. Wydaje mi się, że już się wrył w pamięć "filmową". Jestem fanem Tarantino bo robi świetne filmy, w starym stylu, przy okazji można na nich się dobrze bawić.
oglądałem Bękarty w kinie kilkanaście razy choć nie pobiłem rekordu innego filmu...
za każdym razem film zaskakuje czymś nowym, za każdym razem wciąga coraz bardziej - jest jak dobra piosenka, która z kazdym przesłuchaniem, nie dość, że się nie nudzi to jeszcze wydaje się coraz lepsza...
film jak wino...
mi się z każdym razem film podoba jeszcze bardziej, choć już za pierwszym razem było to już czyściutkie 10/10, czyli arcydzieło. Najlepiej mi się podobał za 5 razem chyba.
Szafowanie pojęciem "arcydzieło" na portalach filmowych zdarza się często i zwykle nie jest zasłużone. IB arcydziełem tez nie są, ale mieszanie tego filmu z błotem to przesada w druga stronę, dużo mniej uzasadniona niż ta przywołana w temacie dyskusji. A IB widziałam kilkanaście razy w całości, nie wliczając w to obglądnięć ulubionych scen. I w pełni podpisuje się pod tym, co napisał(a) _mosquito_. Bo za każdym razem odkrywa się coś innego, nowego. A piwniczne "pogaduszki" znam już na pamięć;)
Film został wyreżyserowany umiejetnie, aktorzy zagrali dobrze, tym co go psuje jest fabuła. Dialogi sa dosyc ciekawe, zrealizowane z polotem i humorem. Mimo to nie wykorzystano ogromnego potencjalu jaki przedstawial soba ten film, spodziewalem sie czegos znacznie lepszego, co moglbym ocenic conajmniej na 9, gdyz filmy o tematyce wojennej trafiaja w moj gust (m.in. szeregowiec ryan, wrog u bram) jednak sie rozczarowalem. Poczatek filmu przedstawia sie niezle, daje ciekawy zarys fabularny i motywuje do dalszego ogladania, jednak z czasem zaczyna nudzic coraz bardziej az konczy sie, gdy widz juz prawie zasypia badz tez wylacza go z nudów. Film według mnie zostal po prostu przereklamowany (hype).
To spróbuj obejrzeć ten film bez porównywania do "Szeregowca Ryana" albo innych filmów wojennych, które stanowią zupełnie odmienny gatunek. Jeśli już masz porównywać, to popatrz na niego jak na western. Poza tym nie wiem, jak film, w którym nie wiesz co się stanie za chwilę, może znudzić.