FIlm całkiem ciekawy, chociaż zupełnie nie odebrałem go jako horroru. Zdaje mi się, że klasyfikowanie go jako przynależącego do tego gatunku jest sporym nadużyciem, czy raczej pewnym nieporozumieniem, albo inaczej - próbą spłycenia zawartości merytorycznej filmu do zwykłego "przestraszacza". W moim odbiorze to film o miłości i traumie a przede wszystkim o tym, że przez lata nie można się z ową traumą pogodzić. To film także o tym, że pewne wydarzenia mogą na nas wpłynąć w taki sposób, że nigdy nie będziemy w stanie się ich pozbyć, jedynym lekarstwem chroniącym nas wówczas przed szaleństwem jest jedynie - właściwie podjęta próba oswojenia tego lęku. To film także o tym, że bliskie nam osoby dostrzegają w nas owego demona z którym żyjemy w pewnej "symbiozie nienawiści", niespełnienia i obwiniania kogoś niewinnego za ową tragedię. I w końcu to film o tym, że samotna walka jest skazana na porażkę, i że tylko ktoś nam bliski i ktoś, kto nas na prawdę kocha może wznieść się ponad własny strach i pomóc nam w imię tej miłości oswoić nasze potworne wspomnienia. Pozbyć się jednak tego babadook'a z głowy i na zawsze - nie sposób. Można tylko nauczyć się z nim żyć i ciągle mierzyć się z nim, nigdy już nie pozwalając mu wygrać.