...ci to potrafią filmy robić. Klimacik hotelu w którym mieszka Fink jest nie do opisania - zaduch, odklejające się z wilgoci i gorąca tapety, stuknięty portier (scena, kiedy to Fink wchodzi po raz pierwszy do hotelu i drynda dzwonkiem - MJODZIO!!!). Dla tych którym mało - metaforyczny przedstawiciel Hollywoodu -...
Nie da się przeoczyć sprytnie podsuniętej widzom liczby 666. Wygląd hotelu oraz jego "kubrickowska" budowa też zapadają w pamięć, ale znaczenie tych elementów odkrywamy dopiero w drugiej połowie filmu.
Czy hotel był symbolem piekła? Piekła artysty?
W jednej z ostatnich scen filmu, Charlie zarzuca Finkowi, że ten...
Niestety film mnie nie porwał, z trudem dotrwałem do końca. Lubię filmy, które zmuszają do myślenia, ale ten film mógł być po prostu lepiej zrealizowany i byłby prawdziwym arcydziełem ;]
O ile Fargo Coenów wgniata w fotel, czy to w kinie, czy na video, o tyle zachwyty nad Bartonem Finkiem są dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Film jest najzwyczajniej w świecie po prostu nudny i tyle. Przymierzałem się do niego 2 razy. Pierwszy raz miał miejsce jeszcze w epoce VHS okołu 12 lat temu i wtedy nie dobrnąłem...
więcejwrażliwością. Inaczej stanie się dziwaczną opowiastką o niczym.
Muszę przyznać, że do sceny, w której główny bohater dowiaduje się od swojego przełożonego, ile warte jest jego dzieło (scenariusz filmowy) odbierałem film bardzo ogólnie. Jako taką właśnie dziwaczną i niewyraźną opowieść. Ku pokrzepieniu w...
Gdy się nie wie, co napisać, to najłatwiej pisać właśnie o tym, jakie to ma się trudności z pisaniem, słowem - opisać swoją sytuację, doprawiając to odpowiednio historią o psychopatycznym sąsiedzie... Głównie cały film kręcił się wokół tego problemu, jak to Fink siedząc przed maszyną do pisania nie mógł wpaść na żaden...
więcejTakie kino w sennej, przygnębionej atmosferze nie jest dla każdego, acz nawet trzyma w napięciu zwłaszcza po obejrzeniu jego połowy. Pokazuje on jak fałszywy jest świat Hollywood i jakie "góra" zakłada maski podczas współpracy z daną "gwiazdą". To na plus, ale dobrze, że nie zasnąłem, bo przez część filmu naprawdę nic...
więcejAlegoryczny bełkot przewidywalny do szpiku kości. Wieje nudą i schematycznością. Poza
morderstwem, wszystko było wiadome. Jedyny pozytywny aspekt to drobiazgowo
przedstawiony aspekt wnętrz architektonicznych Ameryki lat. 40 i oczywiście Fred Flinston z
tekstem, który mnie rozbawił ,,Dla kogo bazgrolisz''. Średnio...
Ten film jeszcze bardziej to utwierdził. Irytujący Turturro i flaki z olejem przez pierwszą godzinę. Niezły Goodman nie ocalił tego obrazu. Po prostu nie strawiłem, za co z góry przepraszam wszystkich fascynatów twórczości słynnych braci.
w wersji angielskiej wywiad znajduje się tutaj:
http://cinepad.com/coens.htm
tłumaczenie własne i niedoskonałe.
Ciężko podać wyczerpującą charakterystykę filmów Joela i Ethana Coenów. I bardzo dobrze.
Ich pierwszy film, „Śmiertelnie proste” z 1984 r. można określić najprościej jako thriller w stylu noir, ale to...