Babską pocztą pantoflową dowiedziałam się o 'najgorszym, najbardziej obrzydliwym, nic nie wnoszącym i chorym filmie, który nie powinien nigdy powstać', więc (jak to mam w zwyczaju) postanowiłam sprawdzić i się przekonać. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, co mnie czeka podczas oglądania tego filmu, ale... tak źle nie było. Momentami robił wrażenie, ale niektóre sceny ciągnęły się w nieskończoność, i ledwie powstrzymywałam się przed przewijaniem. To, co na pewno mi się podobało to fajnie ujęta przepaść pomiędzy wiejskimi osiłkami a młodą, kształconą i spokojną dziewczyną, jej przemiana a także determinacja, żeby przeżyć i się odegrać. Mistrzowskie było załatwienie szeryfa (i nie chodzi mi tu o strzelbę w dupie, a napsucie mu na początku wątroby - wysłanie kasety do domu, wizyta u ciężarnej żony). Sama przedstawienie postaci szeryfa zresztą było dobre, 'bogobojny', 'wzorowy' mąż i ojciec, w rzeczywistości zwyrodnialec nadużywający autorytetu, dupek i zboczeniec. Postać budząca antypatię, jednak prawdziwa.
Nie podobały mi się pewne nieścisłości w filmie, wpsomniane tu wcześniej. Bohaterka miesiąc spędziła w lesie, ale była czyta, przebrana i... jak na wpierdzielanie szczurów i robaków dosyć nieźle się trzymała. Brakowało mi w tym filmie jednego. Zamiast wydarzenia 'po gwałcie' skupiać się na oprwcach, wolałabym żeby ukazana została ich ofiara. Jej próby przetrwania w lesie, jej stan psychiczny, rozterki i wreszcie ta przemiana. Może wtedy wyniosłabym coś z tego filmu bo to, ze gwałt jest straszny to już przecież wiemy nie od dziś...
Nie spodziewałam się niczego po tym filmie, więc nie jestem zaskoczona ani też zawiedziona.
6/10
Właśnie jestem po seansie, trafiłem na tę recenzję i w pełni się z nią zgadzam ;) Ode mnie dostał 5/10. Gdyby pojawił się wątek pomiędzy gwałtem, a zemstą dostałby oczko wyżej.
Pozdrawiam!