PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=544183}

Bez litości

I Spit on Your Grave
6,6 51 158
ocen
6,6 10 1 51158
5,6 5
ocen krytyków
Bez litości
powrót do forum filmu Bez litości

Cóż r&r to specyficzne kino. Jako odłam kina zemsty wydaniu exploitation skupia się na poważnej tematyce, ale traktuje ją jako pretekst do pokazania dużej ilości skesu i przemocy. Klasyczna zagrywka zamiany miejscami ofiary i oprawcy sprawia, iż w sprawnie wykonanym filmie z tego gatunku najpierw wraz z ofiarą przeżywamy ból, a potem wraz z nią odczuwamy satysfakcję z zemsty. Płytkie, ale przyjemne. Tak jest w teorii, bo w praktyce filmy z tego gatunku popadały często w przesadny absurd, kicz i przybierały inne przeszkadzające cieszyć się zemstą formy. Ale oryginał „I spit on your grave” był w sumie całkiem niezły, robił wrażenie i nie popadał w … ekhm… sci-fi. Bo nie wiem jak inaczej określić to, co się dzieje w remake’u.

Ale po kolei. Fabuła jest podobna do oryginału, choć szczegółów (oryginału) już nie pamiętam. Młoda laska sama w domku w górach, tym razem pisarka, ale nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, równie dobrze mogłaby sprzedawać wiertarki. Po drodze na stacji ma lekki incydent z kilkoma „hillbillies”, ot, nic wielkiego. Wieczorem tli sobie skręta, pije winko itp. a tu jej wpada banda wyrostków na chawirę i chcą się zabawić. Gdy udaje jej się uciec, pozornie znajduje pomoc. Ale piekło dopiero ją czeka.

Nasi oprawcy są przesadzeni i średnio wiarygodni pod każdym względem. Motywu szeryfa zupełnie nie kupuję, zwłaszcza w połączeniu z tymi tłumokami. Pierwsza połowa jest miejscami nieprzyjemna, ale jednak zamiast empatii, uzbroiłem się, mimo woli, w spory dystans do filmu. Jakoś średnio to było wiarygodne. Niby obsada daje radę, a technicznie film zrealizowano dobrze, znacznie lepiej, niż oryginał. Może za dobrze? Może zabrakło tego brudu? Oprawcy są tak zwyrodniali, a zarazem naiwni jak dzieci, że sprawiają wrażenie bohaterów rodem z „Władcy pierścieni”, a nie realistycznego thrillera. Zwłaszcza przy ich rysach twarzy.

Sprzęgło łączące ten cały wątpliwy silnik z maszyną śmierci jest już kompletnym absurdem. Ciężko stwierdzić ile to trwa, ale nasza bohaterka, uznana za zmarłą… właśnie. Co? Co robi? Co się z nią dzieje? Jak to się stało, że przeżyła, że udało jej się ukryć, że nie umarła głodu, że zdobyła ubrania i że jeszcze ma po tym wszystkim siłę jak kilku typa? Chvj wie.

Kiedy wreszcie się pojawiła, w pierwszej chwili pomyślałem, że w tym wariancie historii reżyser uznał, że bohaterka będzie zombie. Ale nie, to zwykła, drobna dziewczyna. I dokonuje zemsty tak groteskowo makabrycznej i wyszukanej, że… aż kompletnie po mnie spłynęła. Znam to uczucie. Znam uczucie chęci mordu. Myślałem o biciu pewnych osób kijem po głowie, waleniu ich czaszkami o beton itp. Ogólnie satysfakcje daje bicie. Może też, w tym przypadku, dać ucięcie penisa lub gwałt – ok. Ale wanna z kwasem (czy czymś takim), haczyki wędkarskie w powieki itp – wtf?! Ja abstrahuję już od tego, że ona powinna leżeć w szpitalu, lub kostnicy. Wiem, że psyche jej zryło, ale ja nie kupuję takiej wyrachowanej, sadystycznej i w sumie ryzykownej zemsty. Za dużo fatygi, za duże ryzyko. To raz. Dwa, to że ta zemsta przeczy prawom fizyki. Nawet jakby nasza bohaterka chodziło codziennie na fitness, zamiast błąkać się nago po lesie, to ja nie mam pojęcia, jak niby miała niby dokonać tego, czego dokonała. Jak chce się kogoś przemieścić, a potem, na dodatek podnieść, podwiesić, to albo ta osoba pomaga, albo przeszkadza, albo nie robi nic. Tu oczywiście ofiary nie pomagały. Dajmy na to, że nawet nie przeszkadzały, były ogłuszone i związane. I otrzymujemy bezładne worki kartofli o dużym gabarycie i wadze w przedziale 80-110 kg. Laska ok 60-70kg, bez pomocy (abstrahuję od jej stanu) miała by niby się nimi bawić jak lalkami? Że co? Że jak? To jakiś żart? Oczywiście scen podwieszania itp. nie pokazano. Raptem przeskok i bohaterka ma gotową, związaną ofiarę w wysoce oryginalnych i trudnych do osiągnięcia jednej osobie okolicznościach.

Prawdopodobieństwo wielu innych szczegółów, również baaardzo wątpliwe to już pikuś.

I nie, ja nie oczekiwałem że będzie to 100% realistyczny obraz, o nie. Ale, kuhwa, są chyba jakieś granice? Połączenie tych przegiętych postaci, tych groteskowych mordów i naszej superbohaterki, która może wszystko, jak Sokół, i nawet na sekundę nie traci absolutnego panowania nad całą sytuacją to zbyt wiele. Zupełnie zepsuło to siłę rażenia filmu. Owszem, oglądało się to przyjemnie, ale zamiast zszokowany, albo zachwycony, czy usatysfakcjonowany zemstą, to byłem rozbawiony. Zamiast kibicować bohaterce i obgryzać paznokcie w nerwach, żeby jej się wszystko udało, to podśmiewałem się, albo przecierałem oczy ze zdumienia. Tym bardziej, że to wszystko zrobiono ze śmiertelną powagą. Dobre efekty gore, klimatyczne lokacje, typowa, poważna, wręcz hollywoodzka muzyka w konwencji „thriller/horror: tutaj napięcie, a tu jump scare”, niezłe zdjęcia i montaż i okrzyki bóli bohaterów dawały razem taki efekt, jakby ktoś próbował mnie szokować i podkreślając kontrowersyjność… „Martwicy mózgu”.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones