Scenariusz w którym o coś naprawdę chodzi, walki, w których panowie troszkę się spocili, a wychodzi takie łopatologiczne coś z fatalną końcówką. Swoją drogą miło był patrzeć na latającego na ekranie drobnego Azjatę, w przeciwieństwie do weterana Lundgrena, który mógłby zagrać stwora doktora Frankensteina bez charakteryzacji lub czołg. Po prostu upływ czasu. Obejrzałem ostatnio Johna Wicka, gdzie scenariusz prawdopodobnie w ogóle jakiś był, walki były dość głupawe, a film o dziwo wyszedł naprawdę przyzwoity i z klimatem. Tu w sumie nic z tego.
Tu akurat muszę się z tobą zgodzić w 100%. Scenariusz od biedy może być, alez biegiem filmu jest tu zbyt wiele ogromnych luk w fabule, żeby go traktować poważnie. Walki też od biedy mogą być dla podtrzymania akcji, ale nic ponadto. Jedynie Tony dobrze wypada na tle starego Lundgrena i reszty pachołków do strącania i ratuje ten film, bo inaczej nie wiem czy oglądałbym do końca. Tak naprawdę na przyzwoitym poziomie są tylko walki Tony'ego z Reedem, a wcześniej z Nickiem. Reszta zrobiona na odwal.
Daję 4/10, bo musiałem oglądać z paroma przerwami i nieźle się zmobilizować, żeby dociągnąć ten film do końca.
Chyba tylko po to, żeby wystawić mu marną ocenę i przestrzec innych przed stratą czasu.