Film niezły. Wersja norweska jednak lepsza. Stellan Skarsgard
aktor znany między innymi z "Ronina" i "Good Will Hunting" ) roli policjanta nadał zdecydowanie więcej negatywnych cech czego u Ala Pacino trochę brak, wydaje się zmęczony i stary co jest odstępstwem od pierwowzoru.
Scena w mgle również jest lepsza w norweskim filmie mimo iż Nolan ją skopiował ujęcie po ujęciu. Na koniec dodam iż po raz kolejny TVP popisała się nadając rok temu Insomnie po godzinie 24 w środku tygodnia. Ale widać tak już musi być, że filmy dobre pokazuje się w takich godzinach by mało kto zobaczył. A może to celowy zabieg socjotechniczny mający na celu wprowadzić widza w stan bezsenności. Szczęśliwie w Multikinie do biletu dodają kaw
porównywanie
Nie wydaje mi się, że "odstępstwo od oryginału" jest od razu wadą. Jaki byłby sens, gdyby Amerykanie skopiowali wersję norweską?
Szkoda, że nie widziałam norweskiej "Insomnii", ale może dzięki temu uniknęłam tego typu porównań i podeszłam do filmu bez uprzedzeń.
Co do kochanej tvp, to rzeczywiście, ostatnio lansują "dobre kino tylko dla wytrwałych" - jeśli chce się ludziom oglądać filmy do pierwszej czy drugiej w nocy, to niech patrzą..
Remake zawsze będzie porównywany do orginału !
Remake zawsze będzie porównywany do orginału ! I nie da się od tego uciec autorzy takiego filmu albo mogą wszystko skopiować albo co nie co pozmieniać. I wtedy pada pytanie czy na plus. Scena w mgle z orginału była na tyla dobra iż stosowne wydało mi się porównanie. Podobnie jak w Psychozie Gus Van Sant, który ujęcie po ujęciu skopiował dzieło Hitchocka nie uzyskać tych samych emocji tak w Insomni Christopher Nolan też nie stanął na wysokości zadania. A wydaje się że taki filmy robi się łatwiej ? Porównanie jest zawsze na mniejscu bo zawsze lepiej zobaczyć dobry film choć "norweski" niż słabszy ( choć nie zły ), amerykański. Odstępstwo jest wadą jeśli spłaszcza flim. W orginale policjant szczela do żywego psa w wersji amerykańskiej do zdechłego różnica w intrydze żadna w emocjach ogromna.
Nie zakładam z góry, że remeke musi być słabszy najczęściej jednak jest i tyle. Życzę więc możliwośći zobaczenia orginału w dogodnym terminie o ludzkiej godzinie.
no tak, porównujesz
Przy remake''ach rzeczywiście raczej niewiele się zmienia. Jak przy "Ucieczce gangstera" Peckinpaha - w wersji z lat dziewięćdziesiątych głównie rzucało się w oczy, że twórcy wybrali sobie inny stan jako miejsce akcji.
Natomist przy filmach "based on" rzecz wygląda trochę inaczej. Powiedzmy, że pani scenarzystce spodobały się pewne motywy norweskiego filmu - to nie znaczy, że musi kopiować cały film kropka w kropkę, zamieniając jedynie półwysep Skandynawski na bliższą sercu Amerykanina Alaskę. A niech sobie robi, co chce! Niech zmieni kolor mgle, niech zabija psy (oby tylko żadno stworzenie przy realizacji filmu nie ucierpialo..)
Co do tego psa: fakt, że strzelanie do martwego stawia Dormera w lepszym świetle niż strzelanie do żywego stworzenia. Ale to zmienia trochę wizerunek Dormera, nie uważasz? Tutaj owa "różnica w emocjach" jest raczej sprawą drugorzędną.
Remejki z reguły są słabesze, bo z reguły kręci się remejki wielkich filmów, które zostały nakręcone kilkadziesiąt lat wcześniej. Po to, żeby się pochwalić nowocześniejszą technologią i nowymi rozwiązaniami. Rzadko wychodzi z tego arcydzieła, choć wspomniana przeze mnie "Ucieczka gangstera" z lat dziewięćdziesiątych była filmem bardzo dobrym - po prostu trochę innym. Ale mistrza Peckinpaha trudno prześcignąć :)