Przyszedłem do kina, obejrzałem, wyszedłem... Przez całą powrotną drogę do domu zastanawiałem się, dlaczego ten film nie wywarł na mnie wrażenia; dlaczego po jego obejrzeniu w ogóle nie zastanawiałem się nad różnymi aspektami tego, co obejrzałem.
"Bezsenność" jest dobra, ogląda się ją całkiem przyjemnie (zdjęcia to chyba największy atut filmu), fabuła przelatuje. I nic więcej... Po autorze takiego "Memento" spodziewałem się znacznie więcej. Jakiś szokujących zdarzeń, niecodziennych rzeczy, niepospolitych bohaterów. Wprawdzie po części to otrzymałem, ale bardzo okrojone i chaotyczne. Tytułowa bezsenność gliniarza jest dziwaczna... Jej wpływ na osobowość gliny jest pokazany w sposób powierzchowny i oględny, bez zbędnego wnikania głębiej w psychike bohatera. Mamy wprawdzie pare scen bardzo dobrych, ale ich miejsce w filmie wydaje mi się być przypadkowe i nie powiązane zbytnio związkiem przyczynowo-skutkowym.
Film jest bez wyrazu, nie wiadomo za bardzo, o co chodzi, dylematy moralne bohatera w ogóle nie wywarły na mnie wrażenia, być może dlatego, że zostały pokazane tak jakby przy okazji. Poza tym nie widzę w tym filmie jakiegos chorego czy odpowiednio nacechowanego psychicznie klimatu czy wydźwięku. Film stara się być inny i tej inności w sobie trochę posiada, ale nie na tyle, aby wywrzeć jakieś oryginalne wrażenie na widzu.
I tak przy okazji - recenzja "Bezsenności' na filmwebie... Widać, że chciała być trochę inna niż wszystkie, chciała się wyróżniać. Ale już wystarczy, więcej takich recenzji nie potrzeba. Dla kogoś, kto nie widział filmu, praktycznie nie powie o nim nic konkretnego, a jeszcze sporo rzeczy odnośnie fabuły zasugeruje. Ta recenzja skupia się w zasadzie tylko na przedstawieniu fabuły i to w bardzo subiektywny sposób - a tego co najważniejsze w takiej wypowiedzi, czyli oceny filmu, popartej odpowiednimi argumentami, tutaj brak. Recenzja "Bezsenności" sprawia wrażenie wypracowania licealisty, któy stara się zaimponować swojej polonistce poprzez inne podejście do tematu. W pewnych kręgach i okolicznościach to się chwali. Ale nie na profesjonalnym serwisie filmowym, którego recenzje są pewnym wyznacznikiem opinii jego czytelników.