Mocno schematyczna fabułka, mimo to ogląda się nieźle. Dobrze zarysowane postaci, niezłe dialogi, atrakcyjnie nakręcone, doskonały montaż - oddaje narastającą psychozę głownego bohatera. Każdy gra to, co mu "przeznaczone": Hilary Swank nadaje się tylko do odegrania typowych amerykańskich panien z nieco rozdziawioną buzią, Al Pacino jak zwykle się wymądrza (look at me!), a Williams przekornie kontynuuje postać ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów. Bardzo przekornie, jednak słowo "poetry" w jego ustach to nie przypadek. Podobnie, jak skórzana kurtka Pacino - prosto z "Gorączki". Jest po co - nie spać:))