Z tego filmu będe tylko tyle pamiętał, że gdy go oglądałem pomiędzy godzinami 20 a 22:00 złodzieje obkradali mojego kolege fotografa,
www.marszu.com-prosi o pomoc, tak przy okazji.
Wyłem do ksieżyca i bolał mnie tyłek od tego gniota.
Czasami ogląda się dla aktora, niestety Noah Wyle ze swoją inteligencją i fajtłapowatością mógłby co najwyżej być salową w szpitalu w serialu "Ostry dyżur" lub sterylizować narzędzia chirurgiczne (nie obrażam oczywiście tych zawodów), nisko latajacy dowcip, w stylu gdy ten dziadek Judson staje do walki z wysportowanymi zbirami i okłada ich jak chcę, krzycząc "kto się chcę jeszcze sprawdzić?", taki tekst to nawet nie dla dzieci 6 czy 5 klasy, bo nawet dla nich to będzie infantylizm, scenografia fatalna, jakby z Windowsa 95 i z gry Super Mario Bros, jakby ją robił przedszkolak, Kyle McLachlan rozmienia się na drobne, grając w jednym gniocie na podstawie Juliusza Verne teraz bierze udział w następnym, Verne napewno straszy go już po nocach, nie tylko jego, bo wszystkie ekranizacje Tajemniczej wyspy były tak samo kiepskie i komiksowe, brakowało w nich jeszcze kosmitów lub króla skorpiona.....czy naprawdę tak brakuje mu pieniędzy?
to samo Kelly Hu, brak gotówki by odwiedzić rodzinnne strony w Honolulu?
Bardzo słaby, odradzam!