Chyba nie będzie wielkim zaskoczeniem dla nikogo, że ten film to gniot, prawda? Zatem
nie ma się co rozpisywać na temat gry aktorskiej, absurdalnego scenariusza,
historycznych nieścisłości, o żenujących efektach specjalnych (czy naprawdę za 50 mln
dolarów nie można było pokazać prawdziwego wystrzału z armaty? Nawet to trzeba było
animować w komputerze?).
Może zatem napiszę o czym nie jest ten film. NIE JEST to film o Janie III Sobieskim. To
jest film o mnichu Marco D'Aviano. To on jest tu przedstawiony jako twórca zwycięstwa. O
przepraszam. Oczywiście, to Deus vincit – ale rękami d’Aviano. Oczywiście jest tu i
Sobieski (nota bene podczas rady wojennej Niemcy zwracają się do polskiego króla po
nazwisku – sic!), ale to postać drugoplanowa. Zresztą Polacy w tym filmie grają
wyłącznie role drugoplanowe – Adamczyk cesarza, Curuś – jakąś księżniczkę
(bezsensowna postać nic nie wnosząca do fabuły). Na szczęście w swoim epizodzie
Szyc nie wypowiada ani słowa, a Olbrychski krzyczy tylko „Fire!” (a raczej: „Feuer!”).
NIE JEST to również film historyczny. W każdym razie, nie jest to film bardziej historyczny
niż np. „Rok 1612” Chotinienki. Choć faktycznie, może niektórzy w ogóle usłyszą dzięki
niemu, że taka bitwa była. Sam F. Murrey Abraham przyznaje w słowie wstępnym, że
dowiedział się o niej dopiero, gdy dostał propozycję zagrania głównej roli.
NIE JEST to film, który ma ambicje kina artystycznego. Wartość artystyczna tego filmu jest
zerowa – porównywalna z głupawymi komediami amerykańskimi. Widać wyraźnie, że
nikt tu nawet się nie starał zrobić czegoś, co można by nazwać „dziełem” artystycznym.
NIE JEST to film, którego jakakolwiek scena miała wzbudzać śmiech. A jednak niektóre
wzbudzają – zwłaszcza prymitywne „baśniowe” wstawki (też rodem z „Roku 1612”).
Jaką wartość niesie ze sobą ten film, skoro nie ma walorów historycznych ani
artystycznych? Ano proste: to film antyislamski. Proste, zrozumiałe dla każdego widza
przesłanie filmu: Brońcie Europy przed nawałą islamską. Muzułmanie, którzy żyją wśród
was, nawet od wielu lat, w chwili przyjścia nawały, natychmiast porzucą chrześcijańskich
przyjaciół dla Allaha (postać Abdula). Wielokrotnie podkreśla się w filmie, że muzułmanie
i chrześcijanie wierzą w innego boga, a nie w ten sam byt. No i ten chrześcijański Bóg
okazuje się tym prawdziwym. No bo w końcu to chrześcijanie wyrzynają muzułmanów, a
nie odwrotnie. Sam reżyser podczas wystąpienia przed premierą, oprócz zwyczajowej
gadki-szmatki o Janie Pawle II, powiedział wprost, że wybrał ten temat, bo gdyby nie
Bitwa pod Wiedniem, to Europa byłaby dzisiaj islamska. Ustami Kara Mustafy (i to
kilkakrotnie – jakby miał jakąś obsesję na tym punkcie), autorzy scenariusza każą
widzom wyobrażać sobie półksiężyce nie tylko nad kościołami Wiednia, ale i Paryża.
Nie oceniam ani prawdziwości przesłania, ani sensu jego ubierania w historyczne szaty,
chcę tylko podkreślić, żeby każdy, kto zdecyduje się pójść do kina z góry to wiedział:
„Bitwa pod Wiedniem”, to film ideologiczny. Głosi pewne religijno-społeczne przesłanie i
czyni to mocno nachalnie.
Poza tym oczywiście jest to film nudny jak flaki z olejem – nawet sceny batalistyczne.
P.S.
Parę słów o samej premierze w Teatrze Narodowym:
Wstyd nr 1: reklamy przed filmem (sic!) – i to żenująco głupie.
Wstyd nr 2: szwankujące nagłośnienie – zwłaszcza na początku, trzaski, szumy i głośne
„pierdnięcia” głośników. Żenada.
Wstyd nr 3: chyba dla dopełnienia kiczowatości filmu – wielki tort dla gości z napisem
„Bitwa pod Wiedniem”
P.S.2
Śmieszne było natomiast obserwowanie po premierze pana Ziemkiewicza, który
brylował na salonach – zapewne po to, by jutro w Rzepie po raz tysiąc siedemsetny
napisać, jak bardzo „salonu” nie lubi i jakie prymitywy na takie premiery chodzą.
Może i złotych. W każdym razie, raziły mnie te komputerowe wstawki. Że o komputerowym wilku nie wspomnę.
A i jednak powiem słówko o grze aktorskiej i jakości scenariusza. Przez całą scenkę narady wojennej Sobieskiego, dowódców niemieckich i cesarza, podczas której wygłaszane są iście groteskowe teksty w rodzaju: "- dajcie mi dowództwo naczelne? - dlaczego? - bo ja wiem jak pokonać Turków!" zarówno prymitywny scenariusz, jak i gra aktorska kojarzyły mi się nieodparcie ze skeczami Kabaretu Moralnego Niepokoju z cyklu "Historia Polski".
Może i złotych. W każdym razie, raziły mnie te komputerowe wstawki. Że o komputerowym wilku nie wspomnę.
A i jednak powiem słówko o grze aktorskiej i jakości scenariusza. Przez całą scenkę narady wojennej Sobieskiego, dowódców niemieckich i cesarza, podczas której wygłaszane są iście groteskowe teksty w rodzaju: "- dajcie mi dowództwo naczelne? - dlaczego? - bo ja wiem jak pokonać Turków!" zarówno prymitywny scenariusz, jak i gra aktorska kojarzyły mi się nieodparcie ze skeczami Kabaretu Moralnego Niepokoju z cyklu "Historia Polski":
http://www.youtube.com/watch?v=hOnbDeZuEOQ
szkoda, że mając taki potencjał historyczny, jak Polska, do tworzenia naprawdę ciekawych scenariuszy filmowych, nie wykorzystujemy go.
dowiedzieć się z filmu 'historycznego', że bitwę pod Wiedniem wygrali Europejczycy dzięki mnichowi, a Jan III Sobieski był tylko postacią poboczną - bezcenne!
nie dziwmy się więc ludziom, którzy po obejrzeniu filmu, nie znając prawdziwej historii, mają wypaczone poglądy na pewne sprawy...
To fakt ale tak w polskiej kinomatografii było zawsze. Nadmienię jedynie że z Krzyżakami wygraliśmy dzieki Jurandowi ze Spychowa przy współudziale Zbyszka z Bogdańca. Ze Szwedami dzięki Kmicicowi, a z Turkami oprócz wspomnianego mnicha pod Wiedniem na wschodzie dzięki Wołodyjowskiemu. Drugą Wojnę Światowa to w zasadzie wygrał Klos, pancerni, i kilku ruskich kolesi, he, he, he. Po Bitwie Warszawskiej, Hoffmana to ja już nie liczyłem na nic jeżeli chodzi o te produkcję. Ostatni z polskich większych filmów który naprawdę był znośny, a nawet ze tak powiem dobry to Katyń. Nie widzialem jeszcze tego filmu od Agnieszki Holland, W ciemności ale coś mi mówi ze też nie będzie zły.
Dokładnie, film trafi na drugie miejsce najdroższych "polskich" produkcji: http://www.filmweb.pl/user/rafa396/blog . Autor postu nie pozostawił na filmie suchej nitki, ocena ostro "zdołowała". Czyżby, aż tak źle?
Super, że się naprodukowałeś, tyle że niczego takiego w moim poście nie było. Oceniałem film, a nie głoszone w nich poglądy. Ponieważ do Ciebie to nie dotarło, to zacytuję sam siebie:
"Nie oceniam ani prawdziwości przesłania, ani sensu jego ubierania w historyczne szaty,
chcę tylko podkreślić, żeby każdy, kto zdecyduje się pójść do kina z góry to wiedział:
„Bitwa pod Wiedniem”, to film ideologiczny. Głosi pewne religijno-społeczne przesłanie i
czyni to mocno nachalnie."
No właśnie, w komentarzu Jesus_Mordino, nie dokonał on oceny kwestii islamskiej, a jedynie napisał, że wyprodukowano gniot z przesłaniem antyislamskim. Znam wiele filmów, w których zawarto kwestie ideologicznie (nie ważne czy się z nimi identyfikuję, czy nie), jednak mogą być one dziełami sztuki, o których pamiętamy mimo upływu wielu lat. Przykład - "Iwan Groźny - spisek bojarów" Film z ewidentnym podtekstem, mającym wyraźnie przesłanie stalinowskie, mimo wszystko jest arcydziełem, który nawet dzisiaj robi wrażenie gdy się go ogląda. Dla mnie większą zbrodnią jest wyprodukowanie gniota niż filmu z jakimś tam przesłaniem, nawet jeśli się z nim nie zgadzam.
Ural ale z ciebie pajac. W domu wszyscy tacy? Hehehehe
W dupie byłeś, gówno widziałeś. W krajach arabskich to ty może i byłeś ale co najwyszej na wczasach w Hurghadzie albo Szarm el-Szejk.
Dopóki tolerancja będzie uważana za "bzdurę" przez takich jak ty, dopóty będą zamachy, wojny i pogarda, i to z kazdej strony. Skoro ty gardzisz nimi, to czemu oni mieliby nie gardzić tobą? PS. Myślałem, że kazdy "patriota" wie, że WTC spowodowali żydzi i iluminaci? :))
"Tolerancja", to puste słowo, dla takich, którzy nie potrafią albo nie chcą samodzielnie myśleć. Czy osoba tolerancyjna zgadza się dla przykładu na śluby gejowskie czy może jeszcze dodatkowo zgadza się na adopcję przez takie pary dzieci? Gdzie ta granica tolerancji geniuszu? I jak zwykle w polskim społeczeństwie mamy do czynienia z nieumiejętnością czytania tekstu ze zrozumieniem.
Jestem za tolerancją pod warunkiem, że czarni w usa będą szanować białych, a muzułmanie w Europie Zachodniej będą szanować tradycje chrześcijańskie i kulturę świecką Europy. Niestety Europejczyk w Egipcie ma się "zachowywać i nie pouczać" natomiast Egupcjanin w Europie ma być "szanowany z powodu odmienności".
Na naszych oczach w Niemcy dają się zachodzić w tej chwili od tylca. Za 50 lat Polska będzie graniczyć z kalifatem.
Sorry, ale ja się na taką wyrywkową tolerancję nie godzę.
No i jeśli islamizacja nas nie dosięgnie, znaczy Polski to nawet i dobrze, nasz największy problem rozwiąże się sam. Niemcy jako nasz największy wróg przestanie powoli istnieć albo przynajmniej zostanie poważnie osłabiony.
Szanowny kolego!
Co prawda nie jestem żadnym ekspertem od Islamu, co więcej mam pewne obawy w stosunku do części jego "wyznawców", ale to co prezentujesz na tutejszych łamach to po pierwsze poza przytoczonymi przez ciebie oczywistymi faktami są kompletne brednie i niedorzeczności. Po drugie twoją wypowiedź można by z powodzeniem potraktować w kategoriach szerzenia nienawiści rasowej (w tym wypadku nienawiści do innych kultur i wyznań), a to mój drogi jest już odpowiednio traktowane przez polski Kodeks Karny!
A poza tym swoimi wypowiedziami i opiniami dajesz dowód niezbity na to, że należy cię traktować dokładnie tak samo jak ty traktujesz tych których nienawidzisz vel. się boisz. Ta część pseudo wyznawców Islamu (pokroju odszczepieńców z Al Kaidy i tym podobnych ugrupowań + cała masa szarego tępego tłumu, któremu wystarczy zamachać przed nosem Koranem albo zieloną chorągwią - zwykle tego koranu nawet nie znający bo to w większości analfabeci) dokładnie myśli to samo o tobie co ty o nich. A najśmieszniejsze jest to że zarówno ty jak i oni nic albo prawie nic o sobie nie wiecie!!! Ale tak dla spokoju własnego, wypaczonego sumienia (a raczej z panicznego strachu przed tym co obce i nieznane) nawzajem wsadzilibyście sobie nóż w plecy zanim tylko drugi zdążył by się obejrzeć.
Twoja frazeologia przypomina mi nieodparcie te pieprzenia części pseudokatolików, z częścią czarnych kiecoków włącznie z pod znaku Tadeusza "szajbo" Rydzyka i dużej części popaprańców z PiS którzy temuż "szajbo" oddają nabożną cześć.
Aż żal dupę ściska ilu takich bezmózgów jak ty po całym świecie się pałęta.
PS
Osobiście jak już napisałem powyżej to wyraźnie widzę pewne zagrożenia jakie grożą "zachodniemu światu" ze strony wyznawców Islamu, i są to zagrożenia realne jednak u ich podłoża leżą raczej znaczne różnice kulturowe i bądź co bądź znaczne zacofanie w wielu dziedzinach znakomitej większości krajów arabskich i pozostałych, gdzie dominuje religia Islamu (skromne, skorumpowane elity mimo że wykształcone to jednak skażone bakcylem dyktatury, a co najmniej autorytaryzmu nie stanowią o obrazie całych narodów). Podstawowym problemem w tym względzie jest również to, iż jak wspomniałem w zasadzie żaden kraj islamski nie ma żadnych tradycji ani nawet skromnych doświadczeń z pogranicza demokracji - i stąd to zafiksowanie nie tylko szarych mas na pewne wzorce postępowań i reakcji całkowicie nieakceptowalnych w śródziemnomorskim kręgu kulturowym i innych z niego się wywodzących. Ale najlepszym chyba sposobem jest propagowanie pozytywnych przykładów, abstrahując całkowicie od religii, i zaszczepianie wzorców w dziedzinie rozwoju społecznego czerpanych z dokonań wspomnianego kręgu kulturowego. Chociaż z dużą dozą ostrożności. Wydaje mi się, że najlepszym sposobem była by metoda kija i marchewki z przewagą tej drugiej, ale z tym pierwszym w dyskretnym zanadrzu. @:-) Europa powinna sobie "wychować" na własnym łonie forpoczty "autochtonów" krzewiących dobrą nowinę w rodzimych krajach, jednak nie do końca się to przez lata udawało, żeby nie powiedzieć, że raczej zakończyło się niepowodzeniem, ale również z winy leżącej po stronie rodzimych europejczyków i ich elit.
jedno pytanie, jak oceniasz sytuację panującą we Francji, gdzie - parę lat temu - była głośna sprawa jak ojciec muzułmanin zabił córkę bo spotykała się z niemuzułmaninem i ubierała w stylu europejskim? Wydaje mi się, że nie był ona głupim analfabetą, a po za tym w islamie panuje przekonanie, że wprowadzenie tej religii na całym świecie spowodowałoby "radość i dobrobyt". Kolejną sprawą jest traktowanie kobiet w islamie i to nie tylko przez mieszkańców prowincji. Chyba słyszałeś o sprawach min Polek które związały się z Arabami - wykształconymi, po studiach w europie i zachowującymi się szarmancko - niestety tylko w Europie, ponieważ powrót do ich rodzinnych stron powodował powrót do starych przyzwyczajeń. Rozumiem że nie wszyscy Arabowie są fanatycznymi mordercami, ale nie zauważyłem jakoś aby z takim osobnikami walczyli.
Rozumiem, że znasz islam i jego wyznawców, byłeś w krajach islamskich i wiesz co nakazuje Koran i że czytałeś Koran?Są islamiści i islamiści, tak jak są katolicy i "mohery".
Nie byłem w krajach islamskich ale sporo o islamie czytałem. Zgadam się z Tobą, że są ci dobrzy islamiści i ci źli islamiści, tak samo jak katolicy i mohery, ale chyba nie ma co porównywać tych złych z moherami. Jedni i drudzy trochę jednak inaczej postępują nawet jeżeli mają fundamentalne poglądy.
Uważasz, że jeśli nasze "mohery" miałyby tak samo łatwy dostęp jak islamiści do broni, byli łaskawsi??
Ale koniec tej dysputy tutaj, to portal filmowy.
Pozdrawiam.
Najspokojnijsi i najbardziej liberalni muzułmanie to jak nasze mohery x20, więc nie jest tak jak piszesz.
Byłem w krajach arabskich.
Co do faktów to masz oczywiście rację. Jednak nie przestanę twierdzić, że te sytuacje jakie opisujesz są w większości powodowane tą przysłowiową ciemnotą niż samą religią. Chociaż obie te rzeczy w połączeniu ze sobą stanowią niszczycielską mieszankę. I to dotyczy każdej religii i każdej nacji. W Europie też można spotkać takie przypadki jakie opisujesz i to właśnie autorstwa autochtonów. Absolutnie nie bronię Islamskich oszołomów tak samo jak potępiam katolickich ekstremistów w postaci przytoczonych powyżej mhairowych beretów. Fundamentalizm religijny trzeba tępić bez znaczenia na kolor sztandarów, ale nie można też uogólniać tak jak ty to robisz. A tak na marginesie to prześledź sobie historię społeczną Europy, to dojdziesz do wniosku, że wszystko to co zarzucasz "kasztankom" już było i to w całkiem cywilizowanych krajach. Różnica jest tylko taka, że dzieli te fakty 200 lub 300 lat. Poza tym jak chyba już pisałem niebezpieczni są nie wyznawcy islamu jako tacy tylko jego interpretatorzy na własną modłę tak jak i w przypadku innych religii z katolikami na czele. A że religia to opium dla szarych, ciemnych i prymitywnych mas przeważnie to już inna sprawa, ale znowu to raczej byt kształtuje świadomość, a nie na odwrót. Czyli różni ludzie różnie się zachowają pod wpływem identycznych bodźców.
Dobrze piszesz. Nie mam nic to muzułmanów ale jeśli nie potrafią się dostosować do kultury zachodu to nie powinni tu się osiedlać. Z drugiej strony zachód też nie powinien się tam pchać. Dlatego lubię Azjatów jak przyjeżdżają to ciężko pracują i nie robią dymu.
I oto nasza "wolność słowa" :). Poglądy niezgodne z "ogółem" są uciszane. Brawo Filmweb! Oto ta tzw. "demokracja".
Nie widziałem filmu ale i tak wydaję mi się że lekko przesadzadzasz z tą negatywną oceną.Niestety ten film miał mały budźet.Dla porównania Braveheart miał 53 mln USD.Moim zdaniem Polska za mało zaangażowała się w ten film.Gdyby z Polski pochodziło większość pieniędzy moglibyśmy Polaków obsadzić w rolach pierwszoplanowych i mieć większy wpływ na to co będzie przedstawione w filmie.Wydaję mi się że błędem jest nagminne obsadzanie tych samych ludzi w rolach filmowych.Przecież Szyc gra chyba w każdym nowym polskim filmie,on bardziej pasuję do głupawych komedii niż do filmów historycznych,Bachleda-Curuś też jest tam jak by na siłę wciśnięta.Myślę że jej rolę mógłaby zagrać inna zdolna i ładna aktorka za mniejsze pieniądze.Adamczyk jako cesarz czy Olbrychski jako generał artylerii są chociaż w miarę przekonywujący.Aktor grający Sobieskiego mógłby być trochę młodszy.
Muzłumanie w tamtych czasach byli bardzo fanatyczni i okrutni więc dlaczego miano by ich wybielać ? Film opowiada o walce z Turkami i dlatego jest antyislamski ? Czyli Krzyżacy są antyniemieccy a Potop antyszwedzki.Nie widzę w tym nic złego skoro byli agresorami.
Ale ja wcale nie miałem jakichś gigantycznych oczekiwań. Po prostu naprawdę lepiej dla tego filmu byłoby, gdyby użyto w większym stopniu "normalnych" efektów specjalnych, zamiast tworzyć je w komputrze. Bo ich wykonanie było na dramatycznie niskim poziomie.
Przy czym, najsłabszym elementem filmu był fatalny scenariusz - a to chyba niezależne od budżetu.
Co do antyislamizmu, to ten film jest antyislamski - to jest fakt, którego specjalnie nikt nie ukrywa. I oczywiście w filmie o bitwie pod Wiedniem jest to poniekąd uzasadnione. Jeśli coś mnie raziło, to nie nawet nie te wizje meczetów w Paryżu i sposób ukazania muzułmanów (nota bene: w filmie prawie w ogóle nie używa się słowa "Turcy" - walka jest prowadzona z "muzułmanami" i islamem, a nie z Turkami, czy Tatarami). Najbardziej raziła mnie bigoteria chrześcijan, którzy swoim fanatyzmem nie tylko nie różnią się tu niczym od muzułmanów, ale wręcz ich przewyższają. Nie ma miejsca na jakąkolwiek nić porozumienia: podkreśla się wielokrotnie, że Allah i Bóg nie są tym samym bytem. Nie ma mowy o pozostawieniu muzułmanina z jego wiarą w spokoju. Owszem, główny bohater broni go przed linczem, ale jednocześnie wyraża nadzieję, że ten dostrzeże "światło prawdy" i przyjmie chrzest. Twardo odrzuca też koncepcję muzułmanina, że jest wiele różnych "świateł". Nie! Tylko nasze jest właściwe!
Paradoksalnie, wbrew intencjom autorów, można odnieść wrażenie, że jedni drugich są warci - przelewają krew bez sensu.
oczywiście, że i budżet ma wpływ na jakość scenariusza;) Najlepsi scenarzyści biorą za swoje teksty gruba kasę.
Ale czy ten film jest przynajmniej równie zabawny, co Rok 1612?
Antyislamskość i fanatyzm ówczesnych - pragnę przypomnieć, że to był wiek XVII i szczytne idee tolerancji religijnej były owszem obecne, ale wyłącznie w Rzeczpospolitej. Większość chrześcijańskiej Europy ledwo co skończyła trzydziestoletnią rzeź w imię tego, czyj krzyż bardziej krzyżowy. A co do Turków, to warto pamiętać, że nikt ich do Europy nie zapraszał. Nie to, co teraz :) A i meczety w Paryżu już mamy. Zastanawiam się, czy nie warto było sobie odpuścić i poddać się czy to Arabom w VIII wieku, czy to Turkom w XVII. Mielibyśmy tę islamizację Europy dawno za sobą, a teraz ledwo się zaczyna i będzie bardzo bolała.
Nie. Jest nudny jak flaki z olejem. A jedyne, co może wzbudzić uśmiech inny niż wynikający z pożałowania dla twórców, to scena w której Adamczyk jako cesarz panicznie ucieka z Wiednia, nie oglądając się na rodzinę.
Ze wszystkich dostępnych recenzji i opinii, znacznie, znacznie gorzej. Włosi wykorzystali nasze zwycięstwo do zrobienia antyislamskiego filmu (potwierdził to też sam reżyser, ale i wskazuje na to sam oryginalny tytuł.) Wygląda więc na to, że w najbliższych dniach oceny na FW mogą pospadać na łeb na szyję.
Tak a propos: Kara Mustafa MIAŁ obsesję na tle religijnym. Tak zresztą jak i sułtan Mehmed IV. Wyprawa na Wiedeń nie była zwykła wojną, ale "świętą" - dżihadem. Na tę okoliczność sułtan, będący jednocześnie kalifem (następcą proroka - kimś na kształt islamskiego papieża) wystawił na plac przed Brama Imperialną pałacu Topkapi największą świętość Islamu - Sztandar Proroka (Sancak-i Szerif,). J. III Sobieski myślał, ze go zdobył, i ofiarował, ale tylko jego kopię którą miał ze sobą Kara Mustafa, do Rzymu. Już sama obecnośc kopii Sztandaru Proroka przed namiotem wielkiego wezyra świadczyła o powadze tureckich deklaracji. A plany Turków były zuchwałe - zdobyć Wiedeń i ostatecznie zniszczyć ostani stojący im na drodze do ekspansji bastion Europy - Austrię. Przypomnę, że na północ i zachód od Imperium Hbsburgów były słabe i niezdolne do stawienia powazniejszego oporu (może poza Bawarią) państewka niemieckie. Na wschód zaś była słabnąca Rzeczypospolita Obojga Narodów i Rosja która całkiem niedawno dostała od Turków lanie (1681 r.). Jedynie Francja mogła stanowić jakąś przeszkodę, ale dyplomacja francuska, tak na prawdę ślepa i głucha raczej pomagała Turcji niż myślała o wojowaniu z Wysoką Portą. Byłby to więc program do zrealizowania. Jednym słowem mogła być bryndza. Słowa Kara Mustafy o półksiężycu nad kościołami Wiednia i Paryża był więc co najmniej prawdopodobne.
Ja tam slyszalem,ze oni na kazda wojne z innowiercami lub wojne wystawiali ta flage. Oczywiste jest,ze Imperium Otomanskie nigdy nie mialo na celu zniszczenia katolikow itp. W granicach Imperium zylo wielu innowiercow i jakos nikomu to nie przeszkadzalo.
A i jeszcze dodam,ze te twoje fantasy o tym jak Otomanie leja Rosje i maja w planach zniszczenie Francji, to juz zabawne. Poczytaj cos pan o tym zamiast wprowadzac ludzi w blad. Otomanie nawet bedac u szczytu potegi tego nie mogliby dokonac a do dopiero w czasie gdy cale ich te impeirum chylilo ku upadkowi. To,ze doslzi az do Wiednia, to bardziej wynik zaniedban obronnych Austrii, ktora po prostu "olala" slabych Otomanow i miala na glowie wazniejsze problemy jak Francja. Ktora w tym czasie potrafila zgromadzic 500 tys. doskonalego zolnierza z wybitnymi generalami. Ta Twoja Turcja 100 tys, czego wiekszosc to takie pospolite ruszenie. Wracajac do sprawy obronnosci Austrii, to cesarz po prostu nie mial wojska, ktore kosztowne zostalo rozpuszczone do domow po wojnach z Francja. Wiec Turcja wpadla do bezzbronnej i zaskoczonej AUstrii ale w koncu cesarz zebral napredce wojsko i te wojsko (kolo 60 tys. znakomitego zolnierza)razem z Polakami pobili ta otomanska "armie".
Tyle, że jak ci innowiercy byli traktowani. na ten przykład wiesz na czym polegał pobór Janczarów? W skrucie: Przychodziła do jakiegoś innowiercy kompania i zabierała na powróz jego syna by go następnie złamac i wynarodowić. A przez to stworzyć maszynę do zabijania. Podobnie było z córkami. Turcja może i nie miała na celu zniszczenie Katolików, ale miała na celu podbój jak największych terenów i ich rabunkową ekspluatację. A co do tych moich rojen, to sam fakt ogłoszenia Dżihadu już o czymś swiadczy, bo na wojnę z Lahistanem bynajmniej go nie ogłoszono. Austria zaś nie tyle zaniedbała cokolwiek, co raczej jej sytem poboru był typowy: Stała armia, jako kosztowna, była nieiwelka i maiał ściśle określone zadania jak obsadzanie twierdz. Dopiero w razie zagrożenia dawano wybranym oficerom listy królewskie na pobór rekruta. A bynajmniej to nie było wojsko zawodowe w stylu armii Prus z XVIII w., ale zwyczajne pospolite ruszenie. Tyle, że płatne. To, że Francja miała pod bronią tak ogromną armię, było jedną z podstawowych przyczyn jej upadku finansowego (obok iście bizantyjskiego dworu i szaleństw finansowych królów) i (pośrednio) rewolucji w 1789 r. Habsburgowie, co by o nich nie mówić, byli bardziej rozsądni niż Bourbonowie i nie topili lwiej czesci wpływów z podatków w armię. Dlatego nie można powiedzieć, że Turcy (którzy notabene poprowadzili pod Wiedeń 200 tys. ludzi) mieli słabą armię. Podobnie słabe siły mieli wtedy wszyscy, bo wszystkie oówczesne armie opierały się na opłacanym pospolitym ruszeniu z dodatkiem prawdziwych zawodowców. Turcy mieli w tej roli Janczarów. A na dodatek ich pospolite ruszenie było wyborowe: Spahisi zachartowani w wielu wojnach, Tatarzy których reklamowac nie trzeba i zawzięci Turcy Rumelijscy. Oczywiście, były także i formacje słabsze składające się z ludów bałkańskich, ale w wojsku austryjackim bylo identycznie. Obok świetnych Tyrolczyków i zawziętych Chorwatów byli znani z niechęci do wojowania Czesi i Morawianie. A co do wojny Turecko - Rosyjskiej to miała ona miejsce w latach 1674-1681 i bynajmniej nie była przegrana.
Nikomu oprócz tych innowierców ;)
Minęło ok. 150 lat od wyzwolenia Grecji i Bułgarii, a mieszkańcy tych krajów nadal Turków nienawidzą. Zdaje się, że mają jakieś powody.
Pewnie 500 lat okupacji. Turcy pozwalali wyznawać religię jaką chcieli ale nakładali wysoki podatek na innowierców. Gdyby faktycznie chcieli zniszczyć Chrześcijaństwo to Serbowie czy Grecy modliliby się dziś 5 razy dziennie zwróceni w kireunku Mekki .
To już Rzeczpospolita Obojga Narodów była mniej tolerancyjna pod tym względem, delegalizując wiarę prawosławną wraz z Unią Brzeską. ;-)
"obserwowanie po premierze pana Ziemkiewicza, który
brylował na salonach – zapewne po to, by jutro w Rzepie po raz tysiąc siedemsetny
napisać, jak bardzo „salonu” nie lubi i jakie prymitywy na takie premiery chodzą" - powiało z Lewa, czy mi się wydaje?
Czemu z lewa? Tylko lewa strona ma prawo się nie zgadzać z Ziemkiewiczem? Jest On trochę smieszny w tym swoim natarczywym atakowaniu salonu, podczas gdy sam do niego należy:)
"salon", przynajmniej tak jak ja rozumiem to zjawisko(patrz niżej), jest ze swej natury lewy, czego o Ziemkiewiczu bym nie powiedział, stąd jego przynależność do owego salonu jest wykluczona.
salon:"...wpływowe laickie, lewicujące, postmodernizujące kręgi, które mając w Polsce władzę medialną i ‘środowiskową’, a często biurokratyczną, terroryzują rodzimą kulturę swoimi ‘politycznie poprawnymi’ werdyktami – ustalają hierarchie i szczeble, narzucają kanony i ‘jedynie słuszne’ kierunki, rozdają laury i kopniaki, słowem: dyrygują polskim życiem kulturalno-artystycznym, sprawują opiniotwórczy dyktat. Dla mnie jest to klasyczny gang, mający głębokie korzenie w PRL-u i zawsze tę samą mentalność grafomanów, beztalenci uprawiających despotyczne kumoterstwo typu ‘sami swoi – samym swoim"
A ja bym Ci powiedział, że tam gdzie zawieje, tam Pan Ziemkiewicz pójdzie. Salon zresztą jest już nie tylko lewy.... Wracając do tematu... W ogóle się zstanawiam po co na takie kina chodzicie do kina.,. Za darmo wejsciówki dostaliście? Przecież od samego początku było wiadomo, że będzie to film na poziomie filmów włoskiej telewizji. Jeszcze kasa Polskiego podatnika oczywiście na to poszła, a ludzie z filmem o Westerplatte juz kilka lat walczą by film powstał... Smutne...