a tymczasem na Spotify pojawił się oficjalnie cały soundtrack Zimmera i Wallfischa. Mocno w tle czuć Vangelisa, a to bardzo dobrze...
Tiiiaaaa, za to w "Blade Runner", "Sea Wall" czy "Hijack" mocno czuć jednak te gorsze prace Hansa ;\
No ja właśnie kończę słuchać soundtrack, generalnie wiele kawałków to kalka Vangelisa, a niektóre - "Tears in the Rain" jeżeli w ogóle zostały przerobione to minimalnie (nie wiem dlaczego ktoś to w ogóle sygnuje nzwiskami Zimmer - Wallfisch).
Mieli tylko parę miesięcy na stworzenie OST imitującego Vangelisa, myślę że zrobili co mogli. To jest taki solidny, rzemieślniczy soundtrack, ale Zimmerowi brakuje subtelności Greka. Zastanawia mnie swoją drogą jak wyglądał OST Johannsona...
Jest trochę smętnego, atmosferycznego ambientu, ale z melodyjnego, bogatego w instrumentarium retro Vangelisa praktycznie nic. Nawiązań faktycznie mnóstwo, choć wszystko to na jedno kopyto. Przypomina bardziej sound design, wielką, mozolnie ciągnącą się plamę dźwięku z paroma wybijającymi się momentami. Chyba najbliżej temu do tegorocznej "Dunkierki".
W sumie racja, "Supermarine" z "Dunkirk" po małym liftingu to teraz "Blade Runner/Stone Wall" z "BR 2049".
Kurcze, szkoda tego OSTa. Odpadnięcie Jóhannssona, wybranie typowych hollywoodzkich rzemieślników i ta cała presja czasu. Szkoda, że nagromadziło się tyle syfu. W całym soundtracku przekonały mnie tylko 2 motywy, a reszta jest faktycznie taką plamą. Co prawda wspiera ona klimat filmu, ale poza tym słabiutko.
Strasznie jestem ciekaw, co tam natworzył JJ. Podejrzewam, że raczej nie jest jakoś posklejane, ale może faktycznie brzmiało dość ciekawie mimo, że jak wynika z wypowiedzi Villeneuve'a, było mu dalej do ścieżki Vangelisa.
Generalnie słychać, dla kogo ten score był pisany. Jest w nim pewna reżyserska wrażliwość pod względem ostrożności budowania klimatu., co oznacza, że pod tym względem ścieżka dźwiękowa Jóhannssona mogłaby brzmieć bardzo podobnie. Gardłowe "Wallace", czy "Her Eyes Were Green" wręcz brzmią jakby Arrival ostało się w temp-tracku, "Flight to LAPD" to Sicario w wersji retro. Inne fragmenty mają tą "Villenevowską" duszność, zwłaszcza bardzo słaba albumowo muzyka akcji. Jóhannsson pewnie chciał to pisać bardziej organicznie i nie małpować Vangelisa (po co weszli na scenę Ben i Hans), co biorąc pod uwagę jego współpracę wcześniejszą z Denisem miałoby sens, bo wszystkie te score'y miały przynajmniej sekcję smyczkową. Są autentycznie fragmenty, które są połączeniem Sicario z Arrival przefiltrowanym przez retroelektronikę. Pilot czy Hijack właśnie idą w tym kierunku. Vangelis jest właściwie oparty na jednym z wielu kawałków z jedynki i teksturze, mianowicie muzyce z intra.