Jak byłem dzieckiem ten film mi się bardzo podobał ale dzisiaj obejrzałem go kolejny raz i dochodzę do wniosku, że nie jest ponadczasowy. Z początku nic się nie dzieje, gdzieś po środku tak samo, a na koniec mocny kop w stronę widza ale co z tego jak cała ta wizyta kosmitów nie miała w ogóle sensu? Przywieźli dawniej porwanych ludzi i zabrali kolejnego. I po co?
W takim razie radzę odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wszystkie filmy muszą opierać się na ataku kosmitów na ziemię, w którym po raz kolejny zniszone zostaną Biały Dom, centrum Los Angeles, akurat dziwnym trafem Brama Brachdenburska i Wieża Eiffela... - ile razy to już oglądaliśmy?
Czy może lepiej skupić się na głównych bohaterach i przybyszach pokojowo nastawionych...
Ja nic takiego nie powiedziałem, że przy tej tematyce scenariusz zawsze musi się opierać na ataku. Wyssałeś to z palca. Jak dla mnie chociażby film "Kontakt" (7/10) był o wiele wiele lepszy, a tam ataku nie ma.
Ja też tak uważam.Nie wiem jak inne filmy o podobnej tematyce, nie mam rozeznania, ale na szczęście ten nie pokazuje kosmitów jako niebezpiecznych najeźdźców, co najwyżej czasowych porywaczy ;) Mimo że film "ma"ponad 30 lat, nie "trąci myszką" a ZDJĘCIA SĄ PO PROSTU GENIALNE! Duży plus za efekty specjalne gdyż nie są w moim przekonaniu nachalne i ponad dobry smak. Film się dobrze ogląda, może dlatego że jesli faktycznie mamy kosmicznych sąsiadów, taki wariant jest dużo bardziej optymistyczny niż wizja niszczycieli wszystkiego, co ziemskie ;).
dobry cytat"oni faktycznie są młodzi, Einstein miał rację. Był jednym z nich" :)
"Przywieźli dawniej porwanych ludzi i zabrali kolejnego. I po co?" :) Nikt tego nie wie, kosmici nie wyjaśnili... :))
A tak już bez sarkazmu: scena na przejeździe kolejowym wymiata, my zaciskamy bezwiednie palce, a nasze dzieci i zwierzęta domowe uciekają z piskiem do łazienki. Za klimat, światła w nocy, czasem grozę i nieagresywnych kosmitów 10/10. Wiem, że o 2 gwiazdki za dużo, ale tyle kosztuje mnie młodzieńcza miłość do tego filmu. Ponadczasowego, dopóki nie dowiemy się, że obce cywilizacje reprezentują galaretowate gluty niesione przez kosmos w kometach. A to szybko nie nastapi...
No... Dla tej sceny właśnie (na przejeździe kolejowym) oraz dźwięków wykorzystanych w grze Zuma Deluxe :))) odświeżyłem sobie ten film dzisiaj. Niestety, trochę niepotrzebnych dłużyzn, no i zakończenie z kosmitami bardzo, mówiąc oględnie naiwne. Niepotrzebne. Ogólnie dzisiaj 7/10.
Nie spojrzałeś na film w aspekcie historycznym- film powstał w drugiej połowie lat 70-tych, czyli w okresie zimnej wojny. Większość powstających wtedy filmów s-f przedstawiało kosmitów jako zewnętrzne zagrożenie, utożsamiając ich tym samym ze Związkiem Radzieckim. Tutaj podejście do tematu było rewolucyjne i tak naprawdę wrócono do niego dopiero 20 lat później ("Kontakt", "Misja na Marsa")- obca rasa była przyjazna, wręcz opiekuńcza. Też uważam, że film nie był doskonały, było w nim sporo zbędnych dłużyzn, ale napięcie budowane było perfekcyjnie. No i "kosmiczna symfonia"- majstersztyk.
A ja miałam zupełnie odwrotnie. Oglądając go wieki temu w ogóle mi się nie spodobał, ale cóż przyjmijmy , że po prostu nie czuję takiego kina. Ostatnio leciał (może nie tak ostatnio) w tv i szok - obejrzałam od dechy do dechy, podobał mi się, nie znudził mnie.
Doskonały film. I na swój sposób dość ciekawie obrazujący kontakt z istotami pozaziemskimi. Do takiego filmu wprost idealnie pasowałaby muzyka np. Pink Floyd. Oczywiście, jak to wówczas było u Spielberga, nie mogło się obejść bez motywów kina familijnego na rzecz kina może ciut bardziej filozoficznego. Ale z drugiej strony dobrze reżyser wyważył proporcje. Gdyby bowiem zaczął zbytnio filozofować, mógłby wyjść jakiś niestrawny moralitet. A tak jest dość zagadkowy, przygodowy obraz.