Nikt nie jest zaskoczony, a wręcz przeciwnie - uszykowane jest przyjęcie powitalne.
Specjalista od UFO biega przez 3/4 filmu i stara się dowiedzieć, czego ONI chcą itp., a na końcu okazuje się, że on to już wszystko zna, zaaranżował spotkanie i wie, jaki będzie finał. No hello! Mała niekonsekwencja? :/
Dużą zaletą obrazu jest zachowanie "powołanych" - ich opętanie, wizje i obrazy.
Generalnie film ujdzie, bo wniósł dużo nowego do kinomatografii i wciąż w filmach SF znajduje się nawiązania do "Bliskich...".