Wioem, wiem. Każdy jeździ po tym twórcy jak po łysej kobyle. Od 2003 roku z zamilowaniem wprowadza on na ekrany kinowe wersje słynnych gier komputerowych.Niestety- są to filmy bardzo złe. Rozpoczęło się od przygłupiego DOMU ŚMIERCI, potem było śmiertelnie nudne ALONE IN THE DARK. Teraa mamy gwiazdorski śmieć BLOODRAYNE. Czemu giwazdorski? A bo zestaw aktorski jest imponujący: Benm Kingsley, Michael Madsen, Kristana Loken, Michelle Rodriguez, Billy Zane, Meat Loaf, Geraldine Chaplin oraz Udo Kier. Iście wyborny zestaw! A co z tego wszyszło?! Wielkie nic:( Fabuła i scenariusz tkane są na kolanie - film ma fabularne liuki mimo, iż cała historia prosta jest jak konstrukcja cepa. Narracja jest anemiczna i chwilami kuleje. Budżet filmu jest do.ść przyzwoity-czego,niestey, na ekranie nie widać. Słabe są tu dekoracje oraz CGI.Zawodzi tempo, znikają gdzieć emocje.Wiele scen wywołuje raczej smiech lub obojętność niż grozę czy większe napięcie. Aktorstwo też jest dość koszmarne. A przykro to mówić. Bardzo słabo gra Kingsley, Madsen, Zane. Kristana Loken tylko dobrze wygląda-aktorka z niej słaba co widać już było w TERMINATOR 3: BUNT MASZYN. Film ogólnie nie zadaweala i pozstaja zadać jednop pytanie- jak UWE Boll - facet który cały czas zalicza finansowe i arystyczne wpadki zdobywa duże pieniądze i znamienitą obasde do swych kolejnych filmów???? Nie wiem i nie che wiedzieć. To nie jest ostatni projekt Bolla, a więc zdaje się, że ten Pan pobije swobodnie w "filmowych osiągnięciach" Eda Wooda.