Czasami człowiek żałuje, że nie mógł żyć tam i wtedy. Aż się prosi, żeby jakiś reżyser odczarował
współczesną rzeczywistość, pełną nowości i nakręcił coś podobnego. Dzisiejszy świat jest taki do
bani. Pełen jakichś Biberów i całej masy bezwartościowych dupków. W "Blues Brothers" jest
wszystko. Wyścigi samochodowe bez efektów specjalnych, znakomita muzyka, sporo komedii (jak
na mało rozgarniętych Amerykanów), znakomici muzycy sesyjni... sporo, sporo. Film kompletny.
"Aż się prosi, żeby jakiś reżyser odczarował
współczesną rzeczywistość, pełną nowości i nakręcił coś podobnego."
Ten sam reżyser(John Landis) nakręcił Blues Brothers 2000...jest to coś podobnego ale niestety nie to samo. Daleko temu filmowi do pierwszej części. Choć muzycznie poziom jest podobny.
Mimo wszystko klasyków lepiej nie ruszać.
Nie twierdzę, że Landisowi wyszła druga część. Zrobił chyba jeden błąd. Stare czasy wtłoczył w nowe ramy. Zamiast kolejnej klasyki wyszły my stare pryki z gitarami. Clapton był na przykład sztuczny jak cholera.
No co do Claptona to w ogóle nie ma co gadać...muzykiem jest wybitnym ale zagranie dwóch scen w filmie wyszło mu naprawdę tragicznie...jedynie z gitarą podczas wykonywanie utworu wyglądał naturalnie.
Uważam że kiepskim pomysłem był ten dzieciak...strasznie mnie irytował.
"Stare czasy wtłoczył w nowe ramy"
Bardzo Cię przepraszam ale nie do końca rozumiem co masz na myśli, mógłbym mi to wytłumaczyć?
Film wygląda tak, jakby Landis wczesne lata 80. chciał wcisnąć w XXI wiek. Tak też zrobił. Kiedy pisałem o odczarowaniu, miałem na myśli coś autentycznego. W tej chwili nie przychodzi mi do głowy lepsze słowo. Z młodszych muzyków spodobał mi się tylko John Popper ze swoim zespołem. Rozczarowała mnie obecność takich ludzi, jak Jonny Lang, B.B. King i właśnie Clapton. W pierwszej części grali muzycy znani głównie społeczności klubowej, słuchającej bluesa w U.S.A. Była Aretha Franklin, ale założę się, że większość młodych ludzi 30 lat temu w Polsce nie wiedziała za cholerę, kto to taki. Był też był Ray Charles no i John Lee Hooker i to wszystko. O resztę trzeba by długo pytać. Myślałem, że w "BB 2000" zobaczę również trochę prawdziwego bluesa z klubów. Wyszła komercha.
Na plus zaliczyłbym takie elementy, jak: 1) John Popper, 2) Piosenka na otwarcie filmu, 3) Fabuła.
Minusy: 1) Clapton i BBK, 2) Motyw z czarny bratem, 3) Czarne dziecko, 4) Jonny Lang.
Teraz rozumiem, Zgadzam się z Twoją opinią w 99%
Nie było mniej znanych ludzi bo pewnie zależało im na pewnym sukcesie, który ich zdaniem mogą zapewnić tylko artyści, których nazwiska każdy będzie kojarzył.
Nie zgadzam się jednak co do B.B Kinga, facet bardzo fajnie zagrał...mogłoby pojawić się trochę więcej jego muzyki ale ogólnie było ok.
Jonny lang...no faktycznie choć nie mam nic do samego kawałka...po prostu jakoś wykonanie tej sceny nie przypadło mi do gustu.
Lepiej, żeby już tego nie robili - zrobiono remake Coś i co? Kicha. Nie ma sensu poprawiać czegoś, co jest nie do poprawienia
Nie zgodze sie z Toba. BB 30 lat temu tez mial wielka sile, nie zlicze ile razy bylo sie w kinie na tej super komedi ;)
zgadzam się, ogólnie współczesne filmy nie mają tego specyficznego klimatu jak te z lat 80. i 90. , tam aż sama morda uśmiechała się do ekranu , a teraz wszystko jakieś takie bezbarwne, nijakie. Niedługo to całe filmy będą kręcone w zielonych pokojach , reszta nakładana "kopiuj wklej" itd;
Ja bym nawet powiedział, że ten klimat to mają filmy lat siedemdziesiątych - nie koniecznie osadzone w tych latach, jak Dawno temu w Ameryce, Łowca Jeleni, czy wówczas współczesne: Pieskie popołudnie, Brudny Harry itp. ! Filmy lat osiemdziesiątych to zupełnie inna bajka (Blues Brothers pasują bardziej klimatem do siedemdziesiątych właśnie! Piękne filmy z następnej dekady to choćby Top Gun. Ale i ze współczesnych filmów wiele zasługuje na miano dzieł. Jednak, jak w telewizji widzę zajawkę filmu z lat 70., to od razu nagrywam - duża szansa, że będzie dobry!
Co? Nie bardzo? Uważasz, że słabizna? No mistrzostwo to może rzeczywiście nie jest można było lepiej wybrać - racja. Ale klimacik był. No, i kto wtedy nie chciał mieć takiej kurtki?
Wydaje mi się, że z lat 90ych jest wiele ciekawszych i lepszych filmów niz 'top gun', no i nie wiem w sumie co rozumiesz przez 'piękny'. Mnie w 'Top Gunie' nic nie pociągało, nawet ta jego kurtka. Ostatecznie oceniłem go kiedyś na '5' , choć teraz mam wrażenie, że i tak trochę zawyżyłem ;-]
Sprostowując nieco: Top Gun powstał chyba w 1986 roku, więc mówimy tu o latach osiemdziesiątych i tu rzeczywiście za piękny film można, jak mi się wydaje, uznać np. "Misję". Te 5 punktów należy się choćby za... muzykę, no i tę kurtkę :)
Absolutnie się zgadzam, też żałuję, że wtedy, gdy kręcono film byłem dzieciakiem, ale bardziej, że tej rzeczywistości ówczesnej nie doświadczyłem. Tej Ameryki, tych ludzi, ale przede wszystkim tej muzyki! Teraz z CD fajnie to słychać, ale to za mało, nie ma tego klimatu! Nie liczę na żadne powroty w tamte czasy poprzez współczesne filmy. Trzeba odkrywać filmy tamtych czasów!
Oglądałem setki razy i za każdym razem z ogromną ciekawością! Fajnie, że ludzie jeszcze oglądają takie filmy!