Rzecz była u nas wypuszczona przez Video Rondo pod tytułem "Bohater Babilonu". Fabuła jak i scenografia przypomina inny włoski film, też puszczony u nas przez Video Rondo na VHS, a mianowicie "Gordian Mściciel". W Gordianie chodziło o starożytną Lidię, a tu chodzi o Babilon. Reszta jest praktycznie bez różnicy. Ot, wysiudany z dziedzictwa pretendent do tronu wraca do swojego kraju i bolejąc nad losem niewolników (głównie dziesięciu kobiet, które mają być złożone w ofierze Isztar) obala zachłannego i intryganckiego króla, korzystając z pomocy perskiej (tu: Cyrusa, w tym drugim filmie: Dariusza).
Film jest kiepsko zagrany, ma mocno sztuczną scenografię, koszmarnie idiotyczną choreografię walk (często ktoś macha plastikowym mieczem, rozglądając się, kogo mógłby potraktować za wroga), stroje tradycyjnie pochodzą z różnych epok i ludów, ale prawdziwym mistrzostwem jest otoczenie Babilonu, tereny, po których ganiają się bohaterowie. Otóż są tam zielone wzgórza, wąwozy, liczne rzeki, wręcz bagna, a do tego silne zadrzewienie. Jak to w starożytnej Babilonii, gdzie z braku drzew i kamienia (Ba! Tu jest nawet kamieniołom!) budowało się absolutnie WSZYSTKO z gliny umacnianej trzciną. Straszna bzdura. 1/10