Również uważam, że duńska wersja była lepsza. Wszyscy aktorzy w tamtej wersji podobali mi się bardziej. Nie rozumiem czemu amerykanie nie mogą zrobić czegoś swojego tylko z wszystkiego robią reamake.

bo amerykańska widownia jest mało wymagająca, to po co się wysilać?

Jak to nie robią nic swojego? To największy rynek filmowy na świecie, większość tego co ogląda cały świat pochodzi z USA - zresztą sami zerknijcie na swoje listy i na filmy, którym dajecie dziesiątki. Jeszcze przy tym tłumaczcie, że amerykańska widownia jest mało wymagająca. Rozumiem, że film mógł się nie podobać - mnie pierwowzór zawsze bardziej porywa, ale te zarzuty nie trzymają się kupy.

Może faktycznie zbyt uogólniłam, ale remaków robią naprawdę dużo.

Duńska wersja lepsza. Zdecydowanie. Tutaj wszystko jest bardziej sztuczne i wyfotoszopowane. W duńskim filmie bohaterowie wydawali mi się prawdziwi i szczerzy. A już zupełnie nie podchodzi mi Portman - nie przepadam specjalnie za jej stylem gry. Jako zrozpaczona żona była mało wiarygodna, jakoś niespecjalnie widać było po niej żal po śmierci męża... Dla mnie ona zawsze jest drętwa, ale to też kwestia gustu.

Bo od początku nie wierzyła w śmierć męża, dlatego też nie do samego końca nie przeczytała listu

Moze i tak, niemniej po jego powrocie pozostała drętwa.