Zgadza się. Woody gra bardzo przekonywująco człowieka niemającego żadnych wartości w życiu, uzależnionego od wszystkiego. Właściwie to jego życie nie ma najmniejszego sensu w takim stanie. Ta beznadziejność jest świetnie pokazana, nawet w samym zakończeniu. Ją się po prostu czuje. Całość może i bez rewelacji ale w porównaniu z tym co się teraz kręci to dość solidny film.