Ten film jest typowym przerostem formy nad treścią. Jedynie muzyka jest dobra . Powieść nagrodzoną Noblem autorzy filmu potraktowali jak zwykłe źródło do napisania scenariusza "po łebkach" Widać wyraźnie że najbardziej chodziło o formę , nie o treść czy jakość gry aktorskiej . Tak zwana scenografia , generowana w komputerze , zmieniła kompletnie wygląd Lipiec. Tam nigdy nie płynęła rzeka !! Gdzie się podział Kuba Socha , parobek Boryny który był tak ważną postacią w powieści ? Aktorzy ( ich sylwetki komputerowe ) wyglądają sztucznie , jakby byli z zespołu "Mazowsze" Głupie i pobieżne teksty.. Ten film to porażka . Chcieli błysnąć jak "Moim Vincentem" ale tamten film był wyjątkowy i i jedyny , a ten to kiepska podróbka.