czasem wystarczy napisac ze zakonczenie Cie wkurzylo i tyle i nie bedziesz spojler trolem roku :). natomiast to byl akurat dobry motyw bo film jest generalnie o tym ze czasem rzekoma przegrana oznacza wygrana i ze zle postrzegamy pewne rzeczy.

Przepraszam, byłem pewien, że zaznaczyłem kwadracik "spoiler".

mnie nie muisz przepraszac, ogladalem hiszpanska wersje filmu 5 lat temu i amerykanska zobaczylem dla porownania i z obawy ze Amerykanie to spieprza bo to narod gdzie mit sukcesu i zwyciestwa napedza wszystko. dlatego dobrze ze nie zmienili zakonczenia bo to by popsulo caly przekaz. Ci ludzie nie walczyli o kontrakty za grube miliony ani o slawe, bo oni postrzegaja swiat zupelnie inaczej i gdybysmy sie od nich troche tego nauczyli zylo by sie lzej. a tak mamy mnostwo dupkow pracych do przodu po trupach i za wszelka cene. kwadracik zaznaczyles, zreszta ja nigdy nie czytam dokladnie komentarzy filmu przed obejrzeniem tylko pobierznie patrze co ludzie mysla poki nie zobacze, a czasem zla opinia ogolu jest najlepsza recenzja ze film jest cos wart ;). zakoncze po amerykansku - nice talking to you

Ja oczywiście szanuję Twoje zdanie i powiem więcej - samemu lubię jak nie ma typowego happy endu, a zakończenie wgniata w fotel. Tutaj oczywiście miejsca na jakiś szok nie było. Natomiast po prostu mnie osobiście to zakończenie zirytowało. Gorsze by dla mnie było jakby on trafił w ten sposób i dostalibyśmy wówczas mdły, w zasadzie nierealny happy end, gdyż serio miałem obawy, że tak się stanie po tym jak podkreślili, że nigdy nawet w obręcz nie trafił. Owszem, nie walczyli o kontrakty, ale jednak jego fanaberie spuścili w kibelku ogromne starania całej drużyny, trenera, a nawet poświęcenia (jeden z nich aż pracę stracił, aby móc trenować). Co innego jakby tam był rzut / dwutakt w ostatnich sekundach meczu, lecz niestety niecelny. Wtedy to zupełnie zmienia postać rzeczy i takie zakończenie byłoby bardzo fajne. A tu gość miał zachciankę na pajacerkę i zaprzepaścił tyle poświęceń i treningów całej drużyny.

skoro juz tak chcesz bardzo to wszystko rozliczac to spojrz na to z innej strony. po pierwsze robota byla do dupy a on byl jednym z bardziej sprawnych fizycznie tam wiec znajdzie druga moze lepsza. gdyby nie stracil roboty nie wydebili by kasy od wlasciciela knajpy i nie byloby meczu wogole. czlonkowie druzyny byli w roznym stopniu uposledzeni jedni bardziej inni mniej a jeden byl wrecz genialny tyle ze nieprzystosowany. akurat gosc ktory Cie wnerwil byl mocno niepelnosprawny umyslowo i niewiele dalo sie z tym zrobic jak widziales. dajac mu rzucic i to prawie celnie reszta pokazala ze ceni go takim jakim jest, ze wspieraja go i wierza w jego mozliwosci. pokazali rowniez klase bo prawdziwy mistrz nie chodzi i nie opowiada jaki jest zajebisty a czasem pozwala wygrac slabszemu bo nie musi nic nikomu udowadniac. jak powiedzial brat laseczki oni juz byli mistrzami przez to ze sobie radzili w zyciu a to byl czysty fun i rywalizacja o marchewke, sposob spedzania wolnego czasu paczki " kumpli". jesli tak na to spojrzysz to moze stwierdzisz ze to nie powod zeby sie wkurzac tylko ze to mialo w sobie klase

moim zdaniem pokazali klase i przwdziwe mistorzstwo takim wlasnie zachowaniem wspierajacym i akceptujacym kumpla z druzyny takim jaki jest. bez utraty kiepskiej poniekad pracy nie byloby meczu.

Nic nie zrozumiałeś. Ten film ma sens tylko wtedy gdy przegrywają finał.