mnie też się film podobał. na początku trochę się wkurzałam, jak było pokazane jak łazi i zapala te wszystkie lampy, ale później było zdecydowanie lepiej. I kompletnie się nie zgadzam z tym, że 'beznadziejne zakończenie', bo mnie końcówka pozytywnie zaskoczyła :)

A jakie było zakończenie?

Mnie rowniez sie poobal chociaz obawialam sie jak poradzi sobie z rola Olsen ale ala rae trzyma w napieciu i zaskakuje na koncu polecam :))

hej, chyba jakiś problem z klawiszem "d" - nie pojawił się w kilku słowach. - proponuję przedmuchać :)
A jeżeli chodzi o film to po przeczytaniu Waszych opinii, jednak postanowiłem go obejrzeć, pozdrawaim.

Zgadzam się w 100% i polecam!

Jeśli przyznawali by Oscara za: krzyki, piski, jęki, szlochy itp to panna Olsen dzięki temu "dziełu" była by jego zdobywczynią w 100% ;p.

Wielopoziomowe szlochy głównej bohaterki w połowie filmu zaczęły wywoływać u mnie salwy śmiechu. A chyba nie o to chodziło w tej produkcji..

Bo Ty to jakiś niedzisiejszy zupełnie jesteś. Czas horrorów, które miały po prostu straszyć widza bezpowrotnie minął wraz z nadejściem gier komputerowych. Dzisiaj to, co kiedyś było w horrorze najlepsze, czyli eskalacja napięcia zastąpione jest przez jatkę.
Film ma 4,9 bo nie ma w nim:
1. Żywych trupów / zombie
2. Pełzających macek
3. Krwiożerczych mutantów
4. Lejącej się strumieniami krwi
5. Wrzasku przez 95% czasu trwania
6. Szybkich cięć
7. Natrętnej, ostrej muzyki
8. Wiszenia nad przepaścią (zachęcam do kontynuowania listy...)
Bez tych elementów horror NIE MOŻE być dobry!!!

Poszedłeś już w skrajności.

W tym filmie nie ma:

1. Napięcia.
2. Dobrych postaci.
3. Dobrej muzyki.
4. Dobrej scenografii.
5. Ciekawej fabuły.

Bez tych elementów trudno uznać to "dzieło" za choćby przeciętne. Niewypał po prostu.

Możliwe, że filmwebowicze po prostu widzieli więcej niż 10 horrorów i mają pewne wymagania...
Ten film zupełnie nie rusza, pomysł był niezły choć tak naprawdę tylko z 15 minut filmu przedstawia fabułę, a reszta to trzęsąca się kamera, złe oświetlenie i brak pomysłu.
Na plus aktorstwo E. Olsen, ale tak naprawdę ciężko znaleźc więcej plusów tego filmu.

Jak dla mnie kamera bywała nieco wkurzająca. Fabuła ogólnie na plus, choć początek był nudny. Główna bohaterka dała radę, mnie przekonała.

Chciałem dać 6, ale końcówka sprawiła, że 5. +1 za "efekty wizualne", o których niżej, więc całościowo 6.
Ogólnie, film nie jest zły. Raziło mnie jednak w nim:

1) Kto o zdrowych zmysłach robiąc remont porządnie zabija okna z obu stron na wszystkich piętrach? Rozumiem, że było włamanie, ale wszystkie? W ogóle kto "naprawiając" elektrykę robi sobie noc w domu i łazi o świeczce mając okna? Był to oczywiście sztuczny zabieg wywołania klimatu grozy, tyle że się niezbyt udał za sprawą biustu Elizabeth. Pierwsze pół godziny łażenia w ciemnościach z trudem skupiałem wzrok na czymś innym niż wyraźnie bez-stanikowy dekolt aktorki. Nawet pierwsza scena typu jumpscare z ojcem wpadającym przez drzwi na córkę się nie udał, bo niezbyt zareagowałem z właściwych powodów :) Miał być za to plus do oceny tak w ogóle.

2) Kto o zdrowych zmysłach zamyka wszystkie drzwi na klucze lub kłódki? No chyba, że się chce sztucznie udramatycznić akcję.

3) Zadziwiła mnie wielkość domu. Ilość możliwych kombinacji przejść z pokoju do pokoju bez wpadnięcia na "urojenia", oraz to że wyraźne hałasy nie zwracały uwagi "włamywaczy", były aż głupio szokujące.
Dom 3 piętra (jak mi się zdaje) + piwnica i poddasze, wydawał się być wielkości hotelu.

4) Zadziwiająca była też zdolność Elizabeth do idealnego poruszania się po domu w ciemnościach i znajdowania kryjówki pod wszelkiego rodzaju meblami, bez bycia zauważoną.

5) W sytuacji bohaterki powiedziałbym "przeczekaj do rana" ale ponieważ w domu za dnia panuje mrok, więc walić to... zapal światło i ręce do góry!

6) Poręcznie porozrzucane lampy po domu. Zawsze są kiedy ich potrzeba :)

Po godzinie filmu, po tym jak wujek Peter został porwany i zaczęły się wizje z pleśnią na ścianach i krwią w łazience, zacząłem się cieszyć, że wreszcie coś się wydarzy. Całkiem w klimatach Silent Hill to było. Niestety koleżanka w czerwieni, którą od początku filmu brałem za ducha dziewczynki zgwałconej, zabitej i zamurowanej w ścianie domu, okazała się urojonym alter ego i zepsuła całą zabawę.

Ogólnie film z pomysłem, wykorzystujący wiele tricków typowych filmów grozy: trzęsąca kamera z widoku kamerzysty, najazdy ostrości ala "coś tam wyskoczy", jumpscary czyli nagła postać/twarz na ekranie, powolne kroki prześladującego i rezygnacja w szukania, jak zupełnie sztampowe w postaci małej dziewczynki, która po chwili znika czy nagłe ataki hałasy zza ściany/sufitu.

Film okazał też dobrą reakcję w scenie jak Sarah ucieka i znajduje wujka jadącego samochodem. Jej słowa by uciekać ile pieprz rośnie, aż mnie zaskoczyły. Zupełnie jak trzymanie się razem później. Dałbym to na logiczny plus. Przy czym przypomniałem sobie o kolejnym minusie.

7) Kto o zdrowych zmysłach siedząc w samochodzie i widząc bagażnik otwarty NIE WŁĄCZY światła w środku? Jeden przełącznik bez kluczyka!

No, ale bohaterowie raczej do zdrowych na umyśle nie należeli, więc jakoś wybaczam.
Film dla fanów Olsen :)