Przemiana trzpiotki z warkoczykami w skandalizującą pisarkę wychowaną na myśli utopistów, w afirmacji siebie i życia. Fin de siecle'owy ferment musujący.
Colett w łamaniu obyczajowych stereotypów na temat kobiet, przypomina mi Gabrielę Zapolską i równocześnie, paradoksalnie, czuły niechęć do sufrażystek.
Łatka skandalistki pozostaje nieodpruta z innych powodów :/