I to samo można powiedzieć o tej świeżej, tegorocznej
produkcji. Prawie dobry thriller. Lecz to przysłowiowe
''prawie'' sami wiemy co oznacza przecież. Nie mogę
powiedzieć, że jest to rozczarowanie roku 2012, bo nie
oczekiwałem od ''Columbus Circle'' cholera wie czego,
aby teraz mówić ,że się na nim zawiodłem. Nic nie
słyszałem o tym filmie, nie czytam żadnych opisów bo nie
chcę sobie psuć zabawy, a tv nie puszczała kinowych
zwiastunów tak ja teraz klepie non stop nowego Bourne'a.
Ale jedyne co powiem to to ,że ten film ze swoim dosyć
oryginalnym i ciekawym scenariuszem, mógł być jednym
z lepszych w swoim gatunku, jakie wyprodukowano w
ostatnich latach. Być może byłby, gdyby to w swoje ręce
wziął ktoś pokroju Fincher ,potrafiący nas zaskoczyć,
umiejętnie nakreślający swoich bohaterów,
wprowadzający świetny klimat ,budujący napięcie i
kierujący należycie aktorami na planie. Bo prawda jest
taka ,że poza wspomnianą historią, która broni ten film, to
co wymieniłem i co znajdziemy w filmach Davida, tu
niestety jest kompletnie niezauważalne i rozjechane jak
żaba na jezdni. A można było stworzyć na prawdę duszny
dreszczowiec. Brak jest w całości dramatyzmu, takiej
tajemniczości, niepewności, atmosfery zamknięcia w
budynku. Brak odrobiny tego co było chociażby w ''Azylu''.
Bo jak się przyjrzeć to temat przecież jest niebanalny, a
połączony z tymi elementami .... Czekam na coś
podobnego, lecz inteligentnie ''rozwleczonego'' w czasie
140 minut tak byśmy mogli poznać szczegóły i postaci. Na
coś takiego przeznaczenie 80 minut to zdecydowanie za
mało.
W ''Columbus'' jeszcze dobrze nie zaczyna się rozkręcać
akcja, a już wiemy o co chodzi bo dość szybko zostają
odsłonięte karty. Dlatego też jest on taki przewidywalny.
Do tego dochodzi przeciętna gra aktorów, mało wyraziste
zdjęcia, dużo wstawek z przeszłości w formie migawek, a
chwilami choć jest przecież krótki, wkurzające
rozwleczenie fabuły. Kręcenie ''bohaterów'' z bliska także
jest kiepskie, bo kamera jest niepotrzebnie kołysana.
Taki zabieg to i owszem może być, ale nie w takim filmie.
A więc kadrowanie jest na NIE. Minusem jest też zarys
postaci. Nawet Abigail tak prawdę mówiąc brakuje
charakteru. Wszyscy są przedstawieni bardzo
powierzchownie. Ribisi jako policjant w ogóle blado
wygląda, a para Lillian - Charles budzi odrazę i niestety
irytuje widza. A przecież mamy tu przynajmniej 5 osób,
które można było ciekawiej ukazać. Dzięki temu
automatycznie rozbudowano by fabułę i całość wyglądała
by o wiele lepiej. Charakteryzacja dwóch pań z
pierwszego planu wypada mało ... atrakcyjnie. Lecz samą
historią i całkiem znośną muzyką George Gallo nie
przekonał mnie do siebie po nieudanym ''Centralnym
biurze uwodzenia''. A miał na to szanse.
Już drugi jego film oceniam na 4/10 bo na tyle u mnie
zasłużył. Kompletna klapa.
pozdrawiam