PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=211364}
7,7 44 tys. ocen
7,7 10 1 44003
7,0 23 krytyków
Control
powrót do forum filmu Control

lou

ocenił(a) film na 3

Film o męskim slabeuszku ktory nie może pogodzić się z trudnościami wynikającymi z faktu posiadania rodziny i dymanka na boku. :( Więcej treści nie dostrzegłam, a szkoda, bo muzykę chłopaki grały całkiem całkiem.

ocenił(a) film na 7
Cuala_

Masz trochę racji. Muzyka w ogromnej części broni filmu. Ian i jego wątpliwości są na tyle słabo zarysowane, że gdybym nie znał jego historii, to scenę samobójstwa uznałbym za tani wybieg autora, który nie wie jak zakończyć film. Jego rozterki są rzeczywiście naiwne. Reżyser nie ma chyba talentu w ukazywaniu ludzkich emocji. Nie może być tak, że intencje jakimi kieruje się bohater są tłumaczone przez niego samego głosem z offu... wstyd.
Swoją drogą nie wiedziałem, że Curtis miał na początku takie ciśnienie na sukces.
Film poza tym jest zrealizowany w świetny sposób i oglądanie Joy Division na scenie oraz w studiu dało mi sporo frajdy - stąd wysoka ocena.

Cuala_

dymanka to tam raczej nie było

ocenił(a) film na 7
Cuala_

Analogia do "Magika" widoczna gołym okiem.

ocenił(a) film na 9
oppserwatorr

nie zgodzę się do końca. On był człowiekiem niezwykle wrażliwym i w dodatku chorym. Nie każdy radzi sobie ze swoim życiem, rodzina, zdrada to tylko dodatki pogłębiające jakiś stan psychiczny w jego głowie. Jak słucham ich muzyki, zwłaszcza jego głosu to czuję w nim jakiś smutek, głęboką gorycz i zawsze słucham tego kiedy jestem zdołowana, albo w jakimś depresyjnym nastroju.

ocenił(a) film na 7
lvleskalina

Analogia do "Magika" widoczna gołym okiem vol.2 :)

ocenił(a) film na 9
oppserwatorr

a odpowiedziałam na Twój komentarz przypadkiem xD miało być do kokoś innego ;p

ocenił(a) film na 9
lvleskalina

kokoś nie kokoś tylko kogoś, ale kokoszę się z tym językiem polskim

ocenił(a) film na 3
oppserwatorr

oj bardzo!

oppserwatorr

Ale Curtis nie wyleciał po frugo, tu można dostrzec różnicę.

ocenił(a) film na 7
DiegoGonzales

Wydaje mi się, że ta różnica jest bez znaczenia. Taki sam typ osobowości, czyli nadwrażliwiec odreagowujący problemy codzienności poprzez muzykę. Poeci. Złe stosunki z partnerkami. Samobójstwo jako ostatecznie rozwiązanie problemów. To, czy skoczył, powiesił się czy przedawkował mineralną, to już bez znaczenia.

ocenił(a) film na 7
oppserwatorr

Różnica jest właśnie bardzo znacząca, bo między tym dwoma gentlemanami istnieje diametralna przepaść. Magik udawał, że jest chory psychicznie, żeby nie iść do woja i sam sobie nagrabił, a Curtis faktycznie chorował i to poważnie. Łączy ich sam fakt samobójczej śmierci, ale jeżeli to ma być zasada zestawienia tych muzyków, to raczej słaba. Można widzieć tu analogię, ale raczej Magika do Curtisa, a nie na odwrót. Poeci? Z Curtisem się jeszcze zgodzę, ale Magik, serio?

ocenił(a) film na 7
lvleskalina

To prawda - tylko, że w filmie było to pokazane niezbyt przekonująco.

ocenił(a) film na 9
zyrandol

hmm, nie ma co tak narzekać, nie wiem czy oglądałeś może 24 hour party people, gdzie rola Curtisa była schrzaniona do bólu.

ocenił(a) film na 7
lvleskalina

Wcale nie narzekam - mówię tylko, co mi się nie podobało. A to, że zawsze można zrobić coś gorzej, to jasna sprawa:)

ocenił(a) film na 3
lvleskalina

Mógł sobie być i wrażliwy i chory i utalentowany, w filmie jest po prostu ciamciaramcią na ktorą aż żal patrzec i nic tego nie zmieni. Na jego miejscu zabilabym reżysera tego "dzieła" albo przynajmniej nasiurała na niego z królestwa niebieskiego :(

ocenił(a) film na 9
Cuala_

a to na szczęście tylko Twoja opinia, jakże subiektywna. Owszem, tak jak i moja.

ocenił(a) film na 3
lvleskalina

Jes, aczkolwiek pamiętaj że mówie tu jedynie o filmie, nie człowieku czy zespole :)

/// Karolina Meskalina

użytkownik usunięty
Cuala_

Masz rację. Dla ludzi chcących widzieć w Curtisie infantylnego buntownika ten film to duży cios. Niemal plunięcie w twarz! Odbrązawia on bowiem postać Iana, pokazując przy okazji jak dalekie są popkulturowe legendy od prawdy o ludziach z krwi i kości.
Oto młody, wrażliwy człowiek, który nie potrafi dokonać wyboru między sprzecznymi wartościami: lojalnością i odpowiedzialnością za dziecko a miłością. Ten wewnętrzny konflikt pcha go do samobójstwa. A mogło być tak "pięknie" - młody, piękny ponurak zakłada sobie pętle na szyję w akcie buntu przeciwko... czemuś tam.
Polecam film.

ocenił(a) film na 3

Nie odbrązawia ale robi z niego idiote. Targac się na życie z powodu rozterek sercowych (a tak to ukazał reżyser) to scenariusz godny fotoopowiadan z bravogirl. Przy czym podkreślam ze fanką jd nie jestem, lubie ich posluchac w ponure popołudnia ale ten film był moim pierwszym podejściem do zgłębienia postaci Iana. I jeśli tak jak mówisz przedstawia "prawdę o człowieku z krwi i kości" to nie będę kłamac, wolałabym jej nie znac.

użytkownik usunięty
Cuala_

Scenariusz oparto na wspomnieniach żony Curtisa.
Może był idiotą... Jednak w moich oczach Curtis z filmu jest właśnie postacią tragiczną i autentycznie wrażliwą, w przeciwieństwie do jego kiczowatego wizerunku z legendy o ponurym buntowniku. Nie oceniaj bohatera, a film. Spróbuj spojrzeć na tę historię uniwersalnie - jak na kolejną smutną "opowieść idioty, pełną wrzasku i wściekłości"...

ocenił(a) film na 7

Właśnie... wrzasku i wściekłości - to wszystko, czego brakuje temu filmowi.

ocenił(a) film na 10
Cuala_

Ale głupoty wypisujesz, z oficjalnej wersji wynika, że Ian Curtis popełnij samobójstwo tuż po obejrzeniu Stroszka i wysłuchaniu płyty "The Idiot" Iggy'ego Popa. W dodatku facet cierpiał na permanentną depresję, co w pewnym sensie tłumaczy jego zachowanie. Wnioskując po jego twórczości miał też pewnie bogate życie wewnętrzne, co stanowiło swego rodzaju dodatkowy bagaż. I jeszcze jedno, tylko głupi lub nieświadomi ludzie niczego się nie boją, to, że miał jakieś lęki nie znaczy, że był "męskim słabeuszkiem" jak to ujęłaś.

nie miloscia a dymankiem

ocenił(a) film na 1
Cuala_

Dno bo to wszystko tak napompowali. O wiele fajniej opowiada o Joy Division "24h party people". Curtis tam nie jest takim pedałkiem zamyślonym tylko normalnym inteligentnym człowiekiem, może ze skłonnością do depresji.

Cuala_

nie ogladalem ale zgadzam sie, ciota

DonVitoCorleone

jestes wyjatkowo wk... trollem...

Adilka1

widac ciazy ci cos

Cuala_

Naprawdę nie wiem, czy będąc Sokratesem i Einsteinem w jednej osobie odważyłabym się powiedzieć o bohaterze filmu "idiota"...
Co idiotycznego jest w człowieku, który mając poważne życiowe problemy (ciężka choroba i jej terapia, maniakalna wrażliwość, trudne wybory i nieumejętność wyjścia z niejasnej sytuacji) targnie się na swoje życiu. Spójrz od samego początku - film tłumczy, jakim był człowiekiem, co go inspirowało, w jakich żył czasach... Jaki ciamajda? Nieudacznik? Pedałek? Facet ocierał się pewnie o depresję od młodego, a był dobrym ojcem i chciał być dobrym mężem.

Jesli mamy w ten sposób ciągnąć dyskusje, to poczytajcie sobie o innych muzykach rokowych, mówię nie o plotkach, ale faktach.

Adilka1

wybory sa jasne

DonVitoCorleone

Jasne, ale o co chodzi teraz Ci konkretnie DonVitoCorleone?

Adilka1

miedzy zona(czyli rodzina) a jakas dziwka

DonVitoCorleone

No moze nie zawsze sa tak jasne. Raczej malo co jest w zyciu jasne.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
DonVitoCorleone

I w tym momencie juz wiem, ze nie ma sensu jakas dyskusja z Toba

Adilka1

ja juz dawno to wiem ze z fanami ciot nie ma co dyskutowac.

Adilka1

Pojawil sie sample jednego z najlepszych filmow z Alexandra Maria Lara https://www.youtube.com/watch?v=zOs-vP-QNgY&feature=youtu.be

ocenił(a) film na 7
DonVitoCorleone

Jasne, że jakaś dziwka.

pan_dziejaszek

dla lewactwa na pewno

ocenił(a) film na 7
DonVitoCorleone

No chyba że nie dla prawiczków.

pan_dziejaszek

dla prawiczkow katoli to na pewno nie!

ocenił(a) film na 3
Adilka1

Proszę Cię... dlaczego nie? To tylko bohater filmu, nie człowiek z krwi i kości. I podkreślam, cały czas mówię o filmie, bo Iana nie znałam (i raczej już nie poznam hyhyhy). Nie zmienię zdania, jego rozterki zostały ukazane w tak niejasny i zmącony sposób, że naprawdę miałam wrażenie że oglądam fotostory z Bravo Girl. Najwyraźniej wczucie się w jego problemy, wymagało pokładów wrażliwości jakimi nie dysponuję i raczej nie będę dysponować, bo w swoim krótkim (acz barwnym mhihi) życiu spotkałam już trochę takich atencyjnych bidulek i nie robią na mnie wrażenia.

Dyskusja o innych muzykach rockowych jest kuszącą propozycją, ale chyba trochę nie na miejscu, skoro staramy się oddzielić prawdziwego Curtisa od tego ukazanego w filmie Corbijna ;)
I wybacz za zwłokę, dopiero teraz zobaczyłam twój wpis.

Cuala_

Dla mnie ten film az zbyt klarownie wyjasnia przyczyny jego smierci. IDIOTA bylby czlowiek, ktory sam bedac szczesliwy, zdrowy u progu swoich mozliwosci intelektualnych, zadwodowych, majac rodzine popelnia samobojstwo.
Plus wygoogluj slowo depresja badz obejrzyj " Plac zbawiciela".
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 3
Adilka1

Wyobraź sobie, ze nie muszę :) z epilepsją też miałam do czynienia. Z tym ze są ludzie którzy z chorobami walczą i są tacy, którzy jej się poddają. Nie każcie mi myśleć, że Ian należał do tych drugich.
U progu swoich intelektualnych możliwości był? był. Zawodowych? również. Rodzinę miał? miał. Było o co walczyć

Cuala_

Wiec pewnie wiesz, czym jest ogolnie pojeta powazna choroba...
Ale czemuz milaby sie nie poddac i nie nalezec do tych drugich? Co staloby na przeszkodzie? Czy byl supemanen?
Przeciez kazdy jest inny i to, co jednego wrecz zabije, innego zmotywuje...
Nie rozumiem watpliwosci: czemu Ian mialby nie nelzec do tych drugich?

ocenił(a) film na 7
Cuala_

Ja odebrałem ten film trochę inaczej. W mojej ocenie główną przyczyną samobójstwa była niemożność poradzenia sobie z epilepsją a nie kłopoty sercowe.

Adam_Pogorzelski

Też tak to widzę.

Adam_Pogorzelski

Jak bym wymienila wlasnie ten czynnik jako jeden z pierwszych, stan psycho-fizyczny sam w sobie, pomijajac klopoty sercowe

użytkownik usunięty
Cuala_

Trzeba być wyzutym z empatii i zrozumienia dla drugiego człowieka, aby tak bezceremonialnie, ostro i gruboskórnie podsumować cierpienia Iana Curtisa, jak to uczynił autor tematu i ci wszyscy rzucający niewyszukanymi epitetami za jego przykładem. To był człowiek niepospolicie wrażliwy, o bardzo kruchej psychice i całej palecie przebogatych przeżyć wewnętrznych oraz emocji, którym dawał upust w swej twórczości, zatracający się w muzyce, skłonny do melancholii i depresji, przy czym w roli katalizatora wewnętrznego fermentu występowała choroba. Ja osobiście jednak skłaniam się ku temu, że do przedwczesnego samobójstwa i poprzedzających je skrajnych stanów ducha w największym stopniu przyczyniła się żona. Za to, że weszli w ten ewidentnie nieudany, wyniszczający związek małżeński nie można oczywiście oskarżać ani Iana, ani Debbie, gdyż zapewne do tego skłoniły ich panujące wzorce, ale ta kobieta absolutnie nie przystawała charakterologicznie do Curtisa ze swą przyziemnością i ograniczaniem się do pragnienia schematycznej bardzo rodziny. Dawała Ianowi jedynie ciało, dziecko, pozory troski, bo więcej nie potrafiła i, co gorsza, nie chciała, podczas gdy on najwyrażniej szukał pięknej miłości, duchowego dopełnienia siebie samego, łagodnej, namiętnej i czułej natury, stąd też romans, całkiem zrozumiała próba znalezienia namiastki szczęścia, w żadnym zaś wypadku nie pogoń za ordynarną przygodą seksualną. Debbie stawiała się w roli ofiary, a najprawdopodobniej nie wykazywała najmniejszych wysiłków, by dostrzec w pasji męża jego integralną część, choć sama czuła, że on jest zobowiązanym odnieść się w jedyny słuszny sposób do jej oczekiwania monotonnego życia prowincjonalnego bez głębi i uniesień właściwych sztuce u boku Iana jako ojca rodziny, jednego z wielu . Z nich dwojga to ona nie zgadzała się z góry na kompromisy, była zaborcza i bezrefleksyjna, każąc Ianowi iść wiodącą ku śmierci drogą miotania się i będąć ślepą na to, iż za jego obojętnością , kłamstwami czai się dręczące pragnienie nieuczynienia żonie krzywdy. Ian walczył zawzięcie, targało nim rozpaczliwe rozdarcie między dwiema kobietami i tej, której winny był swe oparcie z tytułu jedynie obowiązku i błędów młodości, nie porzucił dla innej, mogącej być jego zmysłową muzą, kochanką i wsparciem, więc ja wyprowadzam stąd wniosek, że słaby nie był, bo wielu ludzi autentycznie małych i niezdolnych do wyczulonego w swej skali niczym membrana odczuwania, które było udziałem Iana, w takiej sytuacji raczej szamotałoby się ze sobą o wiele, wiele krócej.
A tak na marginesie, gdyby mi bogowie dali to szczęście stania się ukochaną takiego człowieka jak Ian przedstawiony w tym wysublimowanym, dyskretnym filmie, pielęgnowałabym z wszelką możliwą starannością zarówno zmysłowy, jak i duchowy wymiar tego uczucia.

ocenił(a) film na 3

Jak już wspominałam, nie oceniam cierpień Iana Curtisa, tylko fikcyjnego bohatera tego dzieła filmowego. :P Nie widzę sensu, w osądzaniu człowieka, którego nie dane mi było poznać i który już nie żyję. Czy jestem pozbawiona empatii i zrozumienia dla drugiego człowieka? Nie wydaje mi się, a jednak niemożność wyjścia Iana z chociaż części problemów nieźle wymęczyła mnie w kinie. Mądrzy ludzie mawiają że człowiek jest kowalem swojego losu i o ile ciężko przytoczyć te słowa w przypadku np. członkini kasty nietykalnych o tyle Ian, żyjący w ponurej ale jednak znacznie bardziej wyzwolonej Anglii dróg i wyborów miał sporo. Nikt nie zmuszał go do wiązania się z Debbie ani tym bardziej, do trwania w toksycznej relacji, ale chłopak najwyraźniej lubił komplikować sobie życie. I nie mów mi proszę, o sumieniu bohatera które nie pozwalało mu zostawić żony, bo to samo sumienie zezwoliło mu już na romans z inną kobietą. Jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B, co najwyraźniej było trudne dla osoby, która cały czas starała się stawiać w roli ofiary. O wieloletnim ćpaniu akodinopodobnych cudów nie wspominam, ot błąd młodości, ale można się domyślić że takie "lekarstwa" nie wpływają dobrze na młody umysł i w pewnym stopniu tłumaczą jego późniejsze problemy psychiczne. ;) Reasumując? Filmowy Ian jest nieodpowiedzialnym dupkiem, który miast zakasać rękaw chodź raz czy dwa, zawalczyć o Annik tudzież własne zdrowie woli płakać i się miotać. Słabo... rozumiem, że pociąga Cię taki typ mężczyzn i że jesteś zafascynowana muzyką Curtisa, ale ja nie i nie czyni mnie to wypranym z uczuć prostakiem.
Więc na marginesie, gdyby bogowie podstawili mi pod nos taką ciamciaramcię, wysałabym go spowrotem do mamy. Zresztą skąd pewność, ze po wyssaniu z Ciebie energii i troski nie zacząłby "dusić" się w tej relacji i nie uciekłby do innej świeżej duszyczki? Bo patrząc na portret psychologiczny, jaki zaprezentował nam Corbijin, taka sytuacja byłaby całkiem możliwa.

użytkownik usunięty
Cuala_

Ja też odnoszę się przede wszystkim to filmowej postaci, być może nie zaznaczyłam tego wystarczająco wyraznie. Owszem, jak najbardziej intryguje mnie taki rozczulający i romantyczny typ mężczyzn, to pokłosie fascynacji Lermontowem i jemu podobnymi, ale każdy jak najbardziej ma własne preferencje i osądy. Mnie literatura piękna, kinematografia i doświadczenie własne, choć to ostatnie niestety nie w satysfakcjonującym stopniu, nauczyły , że ludzie utrzymujący niejednoznaczne, zróżnicowane i wielokontekstowe relacje z innymi, a przy okazji wewnętrznie niespokojni, sensualnie smutni oraz refleksyjni i złożeni z warstw nieokiełznanych szaleństw, uczuć oraz emocji są najbardziej wartościowymi i gwarantującymi bogactwo przeżyć.