Jakiś oszołom biega po opuszczonym budynku ze szmatą na dyńce i naqrwia wszystkich
młotkiem. Wali jakieś religijne morały, a jego ofiarami padają gangsterzy, ćpuny i dziwki, więc
wiadomo - chodzi o poczucie misji i oczyszczenie świata ze złych jednostek. Motyw banalny i
wałkowany do znudzenia. Realizacja, jak na niski budżet, sprawna, gore troszkę było, obsada
ujdzie, muzyka spoko. Lokalizacja trochę zbyt monotonna. Fani slasherów mogą rzucić okiem,
ale duszy to nie urywa.