Jako, że jestem początkującym zjadaczem spaghetti (bo zwykle omijałem filmy z oznaczeniem western - nie licząc Sergio Leone), jest to dopiero siódmy film z tego gatunku jaki widziałem. Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, nie tyle klimatem i tematyką, co tłem wydarzeń.

Doskonałym pomysłem było umieszczenie bohaterów w śnieżnym krajobrazie - niezbyt często spotykany motyw w westernach (a przynajmniej ja się z takowym nie spotkałem). Zdjęcia, muzyka i, co za tym idzie, klimat na wysokim poziomie, podobnie jak aktorstwo ze szczególnie zapadającą w pamięć rolą Klausa Kinskiego. Same kreacje postaci również przedstawiają się bardzo dobrze. !!!SPOILER SPOILER!!! No i oczywiście antywesternowe zakończenie, może nie do końca zaskakujące, ale na pewno wstrząsające. Mimo, że spodziewałem się podobnego rozwiązania to miałem nadzieję, że jednak Silence coś wykombinuje - przyzwyczajony jestem co prawda do negatywnych finałów, ale ten jest naprawdę mocny, przynajmniej w moim odczuciu. !!!KONIEC SPOILERA!!!

Ech, miałem napisać krótki komentarz a się trochę rozpisałem. Podsumowując film bardzo dobry, oceniam 8/10, bo zabrakło mi jeszcze czegoś w warstwie fabularnej. Sam film przywodził mi też na myśl odrobinę "Four of Apocalypse" - western Lucio Fulci, choć na dobrą sprawę nie ma tu zbyt wielu podobieństw, więc nie wiem czemu. Film oczywiście polecam.