...ale mógłby być jeszcze lepszy.
Gdyby wydłużyć go o jakieś 30 - 40 min., dodać trochę więcej klimatycznych "dłużyzn", pogłębić profil psychologiczny Ciszy, pociągnąć wątek jego przeszłości oraz rozwinąć postać szeryfa... wtedy, kto wie, być może to dzieło Corbucciego okrzyknięto by mianem "westernu absolutnego". A tak... tytuł ten przypadł doskonale wszystkim znanemu rówieśnikowi "Il Grande Silenzio"...
Cieszmy się jednak z tego, co jest. Unikalny klimat - miażdży. Śnieżne górskie scenerie - zapierają dech w piersiach. Klaus Kinski kreuje postać najbardziej sugestywnego i przekonującego ze znanych mi westernowych czarnych charakterów (przy nim wymięka nawet Frank ;-)). A finał? Czy ktoś jest w ogóle w stanie przypomnieć sobie bardziej niepokojący, przygnębiający, lecz jednocześnie uszlachetniający całą opowieść finał? Ja nie.
Niżej niż 8/10 być nie może i to tylko dlatego, że jakość mojej kopii pozostawia wiele do życzenia.
Gorąco polecam tą perełkę wśród spaghetti westernów!