100%-owy film psychologiczny. Bardzo trudny do odbioru. Poruszający motyw wewnętrznej wojny i jej bezsens. Rola Brando, godna oscara, nie wiem czemu nie dostał. Martin Sheen również świetny. Kapitalna scena rozmowy Kurtz`a z Willard`em i wyłaniająca się z mroku twarz Marlon`a Brando. Mistrzowska reżyseria Coppoli, ten reżyser jest niesamowity, dla mnie najlepszy jaki kiedykolwiek istniał i to głównie za trylogię Ojca Chrzestnego i Czas Apokalipsy. Tak idealnie, z wielkim rozmachem, a także niezłomną determinacją podejść do tematu i stworzyć FILMY PONADCZASOWE, ARCYDZIEŁA, O KTÓRYCH NIGDY SIĘ NIE ZAPOMNI, OBRAZY WRĘCZ BEZ SKAZY, WYBITNE, KULTUROWE FENOMENY. KUNSZT!!!
z kolei na poczatku jak sheen probuje tanczyc i rozbija lustro to tez improwizacja.sheen byl wtedy w ciagu alkoholowym i niechcacy zbil lustro i naprawde powaznie sie zranil.zreszta cala rola sheena jest wybitna.
Bardzo trudny do odbioru? Bardzo latwy w odbiorze. Oglada sie z zapartym tchem. Delektuje sie kazda scena. Czysta rozrywka. Mozna nawet powiedziec, ze tania rozrywka, bo przyjemnosc i satysfakcja przychodza same, bez wiekszego wysilku. Wychodzi sie z seansu z poczuciem znakomicie spedzonego czasu. Ani przez chwile nie mozna sie nudzic, bo rzecz trzyma w scisku posladki od poczatku do konca.
Rzeczywiście ten film jest niezapomniany. Ma w sobie coś mrocznego. PSYCHOLOGICZNY i nic wiecej nie trzeba dodawać. Chyba najtrudniejszy film jaki oglądałam, probowalam jako malolata go ogladac i wogole nie rozumialam dzisiaj majac 25 lat tez jestem przekonana ze wiele jeszcze nie dotarlo do mnie z tego filmu a jednak napewno nigdy go nie zapomnę. Mam dreszcze po nim:)
Zwięźle, krótko i konstruktywnie powiedziane :):) Z tym, że ja uważam, iż Czas Apokalipsy przewyższa całą trylogię Godfather ( pierwsze dwie części to bezdyskusyjnie arcydzieła i też należą do moich ulubionych film, trzecia jest już tylko niezła ). To jest jednak film, który niesie ze sobą więcej.
Zgadzam się w całej rozciągłości, cokolwiek to znaczy. Po raz pierwszy oglądałem wersję pociętą, a potem byłem w kinie na reżyserskiej. Dla mnie arcydzieło w dosłownym tego słowa znaczeniu. Początkowa scena upojenia alkoholowego w połączeniu z muzyką The Doors, rozwala mnie na łopatki do dziś. Stary Sheen kontra młody w Plutonie, 1:0.
Ja tu nie widzę zbyt wiele psychologii. Tak naprawdę fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa, a wplecenie w to wszystko poetyckich wstawek nie czyni z nich psychologicznej analizy. Nie ma tu tak naprawdę żadnego rozwoju postaci. Zamyślony, małomówny Sheen jest od początku do końca zamyślonym, małomównym Sheenem. Szalony Brando jest szalonym Brando. Nie ma tu żadnej głębi psychologicznej. To tak naprawdę film psychologiczny w postaci instant. Od razu gotowe.
Brando nie dostał Oscara bo zagrał w tym filmie całe 5 minut a za granie epizodów nie dają Oscarów ;]
Jakie 5 min??? Nie napiszę dokładnie, ale spokojnie z pół godziny widzimy go na ekranie.
Jakie 5 min? Nie podam dokładnie ile, ale spokojnie przez pół godziny widzimy go na ekranie. A tak poza tym, to jest najważniejszą postacią w tym filmie.
Jakie 5 min? Nie podam dokładnie ile, ale spokojnie przez pół godziny widzimy go na ekranie. A tak poza tym, to jest najważniejszą postacią w tym filmie.
na pół godziny (ostatnie) to on się pojawia w ogóle bo wcześniej widać tylko jego zdjęcie ale przez te pół godziny przecież nie jest ciągle na ekranie...
Mnie się w ogóle nie podobał ten film, a końcówka to jakiś bełkot. Może gdybym przeczytała "Jądro ciemności" to jakoś bym umiała go zrozumieć, ale że nie czytałam to jest to niezrozumiały bezsens. Płynie sobie gostek płynie, spotyka jakichś ludzi, coś tam się dzieje, ale nie wiadomo co i po co. Obejrzałam bo sądziłam, że to wojenny film w stylu może "Wzgórza rozdartych serc" albo "Kompanii karnej" albo "Jarheada" czy coś w tym guście.