ale nie przyciągał jak magnes, chociaż dobry kawał kina. I rzeczywiście dotyka tematów
przeznaczonych dla amerykanów i ich mitu o wietnamie...
Owszem, dotyka "tematów przeznaczonych dla amerykanów i ich mitu o wietnamie", ale Wietnam to tylko tło, to tylko pierwsza warstwa znaczeniowa, natomiast film jest bardzo obfity w symbole i metafory, które pozwalają dosięgnąć głębszych tematów niż tylko wojna wietnamska, takich jak człowieczeństwo, prawda, moralność.
Takie moje zdanie, a film rzeczywiście rewelacyjny. ; )
(chociaż akurat tutaj dużo bardziej podoba mi się i intryguje Sheen niż Brando)