Muzyka Doors'ów, kreacje aktorskie mistrzów - Marlona Brando, Roberta Duvall'a, czy też jedyna dobra kreacja aktorska Martina Sheena, piękne zdjęcia dżungli, słynne sceny - początek, czyli dżungla i piosenka (zresztą jedna z moich ulubionych :)) TheEnd; przelot helikopterów oraz atak przy akompaniamencie Wagnera; Kurtz recytujący poezję Thomasa Eliota. I przesłanie, które każdy postrzega inaczej. Dla mnie jest to nonsens wojny, szaleństwo, które może stać się cechą każdego człowieka, bardzo pacyfistyczne przesłanie, własnie dzięki potępieniu wojny. Nie rozumiem ludzi nazywających ten film "wojennym". Może ANTYwojenny? To naprawdę wspaniały, głęboki film filozoficzny o źle wojny. Pacyfistyczny.
Dla mnie film wszechczasów.