Co byście wywalili, ewentualnie skrócili z tego obrazu?
U mnie jest tak:
1. Narracja Willarda, ale tylko ta na łodzi, hotelowa jak najbardziej (zamiast dumania na łodzi mogły być retrospekcje ukazujące Kurtza);
2. Scena z Francuzami, zwłaszcza z Roxanne (o ile w gadce tego plantatora było coś ciekawego, o tyle scena z Willardem i tą dziewczyn ą była śmiertelnie nudna);
3. Skrócić o parę minut, niektóre wejścia Brando (zwłaszcza to nic nie wnoszące gadanie o Ohio)
Za to można by jeszcze bardziej rozszerzyć wątek reportera granego przez Denisa Hoopera (najlepszy był, gdy tłumaczył na czxym polega logika).
Rozumiem, że komentujemy wersję reżyserską, czyli taką, która rzeczywiście doczekała się skrótów przed wejściem na ekrany.
Widzę to tak:
1. Narracje wyjątkowo mi nie przeszkadzały, uważam, że wpasowały się w klimat i tempo filmu.
2. Sceny usunięte w wersji kinowej rzeczywiście nieco rozbijają spójność filmu, są jakimś dysonansem. Mimo to rozmowy z Francuzami też mają swój klimat i są świetnie zrobione, a w gruncie rzeczy stanowią urozmaicenie. Scena z Roxanne jest przeciętna, więc raczej do kasacji.
3. Scen z Brando jest za mało! Zresztą jego nigdy nie jest za dużo, bo to wyśmienity aktor. Choć może właśnie umiar w pokazywaniu postaci Kurtza jest dobrym chwytem i sprawia, że ta postać jest wyjątkowa i tajemnicza?
4. Hopper jako reporter jest irytującą postacią, i dobrze, że jest, ale byłbym przeciwny rozszerzaniu jego wątku.
Właściwie uważam "Czas apokalipsy" za film idealny i te drobne kosmetyczne zmiany, jakie można wprowadzić, nie mają większego znaczenia dla całości.
Ja nie usuwał bym nic. Jeżeli Coppola uznał, że film najlepiej sprawdzi się w takiej konfiguracji to na pewno miał rację.