Francis powinien przestać dlubac przy tym filmie. Mami widzów napisem "Final Cut" jakby to była kompletna edycja a nie jest, jest podyktowana dzisiejszymi czasami i w obecnej sytuacji gdy reżyser tak kluczy i sam od czterdziestu lat wypuszcza różne wersje to surowy pięciogodzinny workprint jest jedynym zaslugujacym na uwagę.
Tak. Dodany dialog spowolnił wersję a mogło by go równie dobrze nie być, nie jest to część esencjonalna filmu, raczej zapchajdziura i komentarz reżysera w sprawie wojny. Najbardziej uwiera mnie tam scena łóżkowa, która była dość siłowa i też zbędna. Mając workprint sam sobie możesz film posklejać, zostawiłbym więcej Brando.
"W 1979 roku byliśmy niepewni naszego filmu, a dystrybutorzy chcieli aby był on krótszy i mniej dziwny. Zrobiliśmy tak krótki film, jak było to wtedy możliwe. Potem po latach, zdaliśmy sobie sprawę, że jest szansa aby w filmie pojawiło się więcej scen. I tak powstał >>Czas apokalipsy. Powrót<<. Pierwsza wersja była więc za krótka, a druga za długa, a ja chciałem zrobić wersję, która moim zdaniem będzie najlepsza dla publiczności."
http://sporwkinie.blogspot.com/2019/04/ostateczna-wersja-czasu-apokalipsy-w.html
Nie dziwie się bo mimo tego że film uważam za 10/10 geniusz i mógłbym się rozpisać dlaczego ale i tak oglądając ten Final Cut dłużyło mi się nie miłosiernie a sceny w tej plantacji i ten z dupy romans to przegięcie mogło mi to popsuć seans ale na szczęście końcówka z samym Brando to mistrzostwo.