Film jest niewątpliwie walnięty na maksa - jeden szaleniec, który nie może się odnaleźć w normalnym życiu (w sumie najbardziej wiarygodna postać z całego filmu), płynie przez zgraję szaleńców, by zabić największego szaleńca. :)
Niewątpliwie klimatyczny, ale też powolny, przez co miejscami nużący.
Nie rozumiem tego filmu - Kurtz krytykuje armię USA, a sam stwarza coś jeszcze bardziej chorego. Siedzi w miejscu pełnym trupów. Na koniec przegrywa, każe rozwalić swoich ludzi. Zwariowany dowódca, a to, że słusznie wytknął parę rzeczy, to jeszcze nie znaczy, że był genialny.