PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1092}

Czas Apokalipsy

Apocalypse Now
1979
8,2 192 tys. ocen
8,2 10 1 192026
9,1 65 krytyków
Czas Apokalipsy
powrót do forum filmu Czas Apokalipsy

Od razu zaznaczam, że nie zrozumiałem za bardzo tego filmu, ani jego sensu. Może wzięło się to stąd że oglądałem w całości po angielsku i niektórych zwrotów, być może kluczowych nie
pojąłem, może stąd że nie czytałem Jądra Ciemności? Nie wiem, ale chciałbym zapytać, co jest w tym filmie takiego, że tak wiele osób uważa go za arcydzieło? Tylko bez wpisów typu 'nie
rozumiesz bo jesteś głupi'. Ze swojej strony, mogę powiedzieć, że film jest intrygujący, szczególnie postać Kurtza, świetne zdjęcia i muzyka. Nie powiem żebym źle spędził czas przy tym
filmie, ale nie potrafię dostrzec tej głębki, którą tak wielu ludzi się zachwyca. Dlatego, może ktoś mnie nakieruje, gdzie mam patrzeć i na co zwrócić uwagę jeśli zdecyduję się na ponowny
seans, bo nie lubie skreślać filmu tylko dlatego że go nie zrozumiałem.

ocenił(a) film na 10
987

Podam tylko dwa powody, dla którego należy uznać ten film za wybitne dzieło. Nie dlatego, że więcej ich nie mam tylko dlatego, że jest już dosyć późno i chce mi się spać. Myślę jednak, że z pewnością ktoś jeszcze coś dopisze. Widziałem ten film tylko raz i również miałem mieszane uczucia, ale żeby ocenić to dzieło potrzeba spojrzeć na nie nieco z dystansu, chłodnym spojrzeniem.

Po pierwsze: samo sfilmowanie Conradowskiej prozy, której akcja toczy się o ile dobrze pamiętam w Afryce, i przeniesienie jej w realia wojny w Wietnamie jest zabiegiem co najmniej nietuzinkowym. Dla przykładu podam, że podobnie postępował jeden z najwybitniejszych reżyserów Akira Kurosawa, który nakręcił 2 filmy (być może więcej, ale ja znam akurat te 2 tytuły) w oparciu o sztuki Williama Szekspira umieszczając akcję w realiach japońskiego feudalizmu spod znaku samurajskiej katany. Również Ingmar Bergman sięgał do czasów średniowiecznych tworząc swoją Siódmą Pieczęć, ale film ten nie był chyba adaptacją żadnej sztuki, jedynie autorskim pomysłem Szweda. Co łączy powyższe dzieła? Pewne uniwersalne zagadnienia, prawdy i pytania, które nurtują ludzkość bez względu na czas. Tego typu adaptacje są niemalże białymi krukami w całej kinematografii.

Po drugie: Powinieneś zwrócić uwagę na relację na linii Kurtz - amerykańska armia (kpt. Willard). Zwierzchnicy Willarda wysyłają go z misją zabicia Kurtza. W ich oczach stał się on zwykłym dezerterem, któremu pomieszało się w głowie i unikając dalszej walki zaszył się z lokalną społecznością w głębokiej dżungli. Willard bierze papiery i posłusznie wykonuje rozkazy. Jest narzędziem, który docierając do celu swojej misji traci poczucie tego co jest słuszne, a jego dusza zostaje rozdarta. Z jednej strony pokonując rzekę czyta te wszystkie chwalebne fakty z czasów wojskowej służby Kurtza i uważa, że ma do czynienia z autorytetem, z drugiej strony zabija go, no bo tak mu pan generał i reszta zwierzchników kazała. Z kolei Kurtz - wykształcony, niezwykle inteligentny facet dostrzega bezsens wojny i nie chce mieć z nią nic wspólnego - wycofuje się, jest dezerterem, łamie rozkazy, postanawia iść drogą samodzielnego myślenia. Po czyjej stronie byś stanął? Po stronie armii, gdzie trzeba wykonywać rozkazy bez żadnego "ale" nawet jeśli moralnie są nie do przyjęcia, czy po stronie Kurtza, który rzekomo "oszalał", bo myśląc po swojemu zakwestionował nie same rozkazy z góry, ale też istotę prowadzenia wojny? Na tym polega dramat tej historii, która ma w sobie o wiele więcej głębi aniżeli to, co ja napisałem. Tak przynajmniej sam tą relację armii z Kurtzem interpretuję.

Najlepszym sposobem na jeszcze lepsze zrozumienie tego filmu jest zwykłe przejrzenie wątków tematycznych z licznymi postami na forum pod tymże tytułem. Ja mogę tylko zachęcić ciebie do ponownego seansu tego znakomitego i ponadczasowego dzieła. Rekomendowałbym obejrzenie tego filmu w najlepszych możliwych warunkach, albo w kinie (jeśli masz taką możliwość, warto wypatrywać seansów w kinach z ambitnym repertuarem, multipleksy raczej tego nie odtworzą nawet i za 10 lat) albo przynajmniej na Blu-Rayu na większym domowym ekranie.

ocenił(a) film na 10
unnamed_gunman

Spłaszczyłeś dosyć postać Kurtza. To nie był tylko renegat, kwestionujący sens wojny. Był jego krótki monolog w filmie (ten o odcięciu rąk Wietnamczyków, którzy przyjęli szczepionki), w którym zachwalał tamtych jednorękich za ich wytrzymałość i wiarę (w jakąś ideę?). Powiedział, że tacy jak oni nie pytają się o nic tylko walczą (mogło to brzmieć trochę inaczej) i gdyby miał 10 dywizji takich ludzi to byłaby to armia marzeń (czy coś w ten deseń).
Więc powiedzenie, że Kurtz się zbuntował przeciwko wojnie i że biedny główny bohater musiał wybierać między dobrym filozofem Kurtzem a koszmarną armią amerykańską, mocno się mija z prawdą. Gdyby postać Kurtza była tak jednoznacznie dobra to równie dobrze mógłby się zaszyć w jungli i jako pacyfista spokojnie jeść mango. A on tam po prostu tworzył konkurencyjną armię i wplatał w to jakieś swoje 'mądrości'. Bazując na tym nagraniu z początku filmu, w którym opowiadał swój sen o ślimaku pełznącym po ostrzu brzytwy można dojść do wniosku, że Kurtz to nie tyle mędrzec, co groźny szaleniec.

Byłem bardzo zdziwiony, gdy kapitan zamordował K. ponieważ też myślałem o nim tak jak Ty, jako o pozytywnej postaci. Ale jak już ochłonąłem po seansie, to jednak zrozumiałem, że kwestia była dosyć ciężka do rozstrzygnięcia, bo Kurtz jako szaleniec stanowił spore niebezpieczeństwo.

Co oczywiście nie znaczy, że popieram działania armii amerykańskiej, hell no! Bo wiem, że filmwebowicze często lubią sobie na forach tak upraszczać wypowiedzi.

ocenił(a) film na 10
ObywatelTB

W żaden sposób nie gloryfikuję Kurtza. Nie napisałem też, po której stronie leży racja, gdyż tego nie da się ostatecznie ocenić, mamy do czynienia ze złożoną sytuacją. Faktem jest, że Kurtz poczuł się jak guru wśród tubylców i w zasadzie zgotował im coś w rodzaju absolutyzmu podszytego terrorem, ponieważ wynikało to z pokusy sprawowania władzy. A czy to było w porządku czy nie, można sobie zestawić to z działalnością amerykańskiej armii, porównać i zastanowić się nad tym. Po jednej stronie mamy Kurtza, który bawi się we władcę, a po drugiej stronie Kilgore każe zrzucić napalm, bo chce posurfować. Jedno i drugie dość kuriozalne. Wg mnie nie można w sposób całkowity ocenić kto był postacią pozytywną, a kto negatywną, dzięki czemu możemy jeszcze bardziej skupić się na poszczególnych postaciach. Zwróciłem uwagę na pewien fakt, a nie dokonałem głębszej analizy utworu. Kiedyś, w pewnym wydawnictwie "Jądra ciemności" przeczytałem, że nie można w sposób jednoznaczny zinterpretować całości, przez co stwarza to pewne możliwości do dalszej analizy dzieła Conrada. Ja z tym się zgadzam, pomijam natomiast pewne ogólne założenia utworu, gdyż są one dosyć jasne. Mogę się zgodzić, że Kurtz stracił poczucie rzeczywistości, być może stało się to wynikiem znalezienia się w takiej, a nie innej sytuacji, natomiast wnioskowanie o jego szaleństwie na podstawie wyrwanych z kontekstu taśm o ślimakach jest nie do końca uzasadnione. Chodzi mi o to, że istniały inne przesłanki pozwalające wrzucić Kurtza do worka z napisem "szaleniec", a nie ze snów, które mają to do siebie, że zniekształcają rzeczywistość, albo przedstawiają nieodgadnione rebusy.

ocenił(a) film na 10
987

Trudno pokrotce odpowiedziec na Twoje pytanie. Scenariusz jest adaptacja opowiadania Conrada, a nie jego ekranizacja. Bardzo luzno wiec sie do prozy Polaka i angielskiego pisarza odnosi.
Kurtz jest uosobieniem ludzkiego kompleksu Boga. Tragicznymi przykladami tego rodzaju kultu byli przywodcy panstw totalitarnych, ale tez lokalni kacykowie, przywodcy plemienni, wodzowie afrykanscy czy azjatyccy. Film jest tak obszerny, ze niezmiernie trudno opisac wszystkie watki w nim zawarte. Jest odpowiednikiem powiesci drogi, gdy bohater odkrywajac nieznane siega tez w glab wlasnej psychiki. Im dalej w glab, tym mroczniej, dokladnie tak jak podczas podrozy Willarda.
Na plaszczyznie filmowej Czas Apokalipsy to arcydzielo, ktore prekursorsko wprowadza do kina nowe techniki, pozniej wielokrotnie nasladowane. Jest jednym z pierwszych dziel, ktore rzeczywistosc wojenna opisuje przez pryzmat brudu, smrodu, kału, krwi i zezwierzecenia. Wczesniej dominowal przekaz heroiczny, pokazujacy bohaterstwo i ofiarnosc zolnierzy walczacych w slusznej sprawie. Jest forma rozliczenia sie z traumy wietnamskiej (kambodzanskiej). Niektore sceny cechuja sie absolutnym mistrzostwem i artyzmem realizotorskim. Sa nieprawdopodobnie wysmakowane, tak pod wzgledem obrazu, jak i dzwieku. Przeszly do legendy kina swiatowego. Stanowia kanon i punkt odniesienia dla pozniejszej tworczosci filmowej. Rzecz ta w duzym stopniu ma charakter "literacki", z pietyzmem poprzez okreslona narracje i tempo buduje klimat. Wokol postaci Kurtza narastaja tez pytania natury filozoficznej, na ktore Willard probuje sobie odpowiedziec. Zatracanie sie w chaosie dzungli, w swiecie oderwanym od cywilizacji, daje zludna nadzieje oczyszczenia czy tez przezycia swoistego katharsis. Mozna zrzucic z siebie maski, mozna sie calkowicie obnazyc, mozna poszukac swojego ukrytego ja. Mozna zrzucic z siebie kajdany kulturowe i obyczajowe i spojrzec na samego siebie z zupelnie odmiennej perspektywy. Kazdy bohater w inny sposob podjal probe zatracania sie w chaosie. Kurtz stal sie falszywym bogiem, Willard zapadal sie w nicosc i szukal nirwany. Czlowieczenstwo okazywalo sie byc kruche, slabe, chwiejne, uludne a nawet banalne.

Niewiele jest filmow, ktore mialy odwage poruszac tak skomplikowane tematy dotyczace ludzkiej psychiki i ktorym poruszanie tych tematow sie udalo w sensie czysto artystycznym.

ocenił(a) film na 10
per333

Ekstra wypowiedź! Nie dość, że się zgadzam to jeszcze wyciągnąłem z niej coś dla siebie.