Ten film to sranie w banie. Dookoła strzelają a bohaterowie martwią się o deskę windsurfingową.
Ciężko mi zakwalifikować ten film do kategorii filmów wojennych a już na pewno irytuje mnie jego wysoka pozycja w rankingu filmów wojennych. Jak dla mnie to jakieś tam ambitne kino psychologiczne pełne metafor refleksji itp. a ta cało wojna ogranicza się do śmigłowców UH-1 karabinów M-16 no i mundurów podobnie jak w filmie Łowca jeleni.
No chyba że walkę bohatera z samym sobą nazywamy wojną ale jak dla mnie to jakaś schizofrenia.
Do rzeczy solidne kino wojenne to "Helikopter w ogniu" "Byliśmy żołnierzami" "Hotel Rounda" "Pacyfik" a nie ten gniot o którym powszechnie nie wypada tak mówić.
Aczkolwiek scena w której leci szwadron śmigłowców a w tle słychać "Cwałowanie Walkirii" jest bez wątpienia epicka i tu moje "chapeau bas".
Pozdrawiam.