Tak właśnie odbieram film Coppoli. Willard i jego ludzi płyną w górę rzeki, która cięgnie się w nieskończoność.
Na swej drodze spotykają absurdalne zdarzenia i postacie - Killgore, surfujący w centrum bitwy, Show z panienkami, Przehandlowują ropę - paliwo na numerek z tymi panienkami, spotykają ortodoksyjnego Francuza broniącego kawałka ziemii, aż docierają do Jądra Ciemności Kurtza, boga...
Wszystko to ukazuje absurd wojny, jej bezsens, który doprowadza do wypaczenia psychiki... Kto wie, czy Willards, nie "przejął schedy" po Kurtz'zie...
Znakomity film, pełen metafor i refleksji, koniecznie trzeba go obejrzec!!