w Wietnamie to chyba najgłupsza i najbardziej bezsensowna wojna 20 wieku.
Huh, "powszechna prawda"? Ta interwencja była ze wszech miar uzasadniona. Stany Zjednoczone jako sygnatariusz SEATO wraz z innymi zrzeszonymi krajami były wręcz zobowiązane do czynnego interesowania się sytuacją w Indochinach. Incydent w Zatoce Tonkińskiej (ponoć sprowokowany przez CIA, ale to inna bajka) to było dla USA wyzwanie, rzucenie czerwonej rękawicy i tak dalej. Takiej zniewagi wobec wolnego świata nie można było zlekceważyć. US Army działając w imieniu wolności, równości i parytetu dolara podjęła szlachetną próbę pacyfikacji czerwonych, skośnookich banditos. Przeciętny amerykański podatnik może i zbiedniał ale to nic w porównaniu z obroną wyższych wartości. Poza tym ci, co w tym czasie pompowali szmal o jakim nigdy nie śniło się jakiemuś tam Smith'owi z pewnością nie mieli powodów do narzekań.
Bezsens, za czyją ojczyznę, chyba nie za swoją ? - Ameryce nic nie groziło. Amerykańscy najeźdźcy dostali to na co zasłużyli napadając na Wietnam.
Od razu uprzedzam, że nie popieram komunizmu itp. ale jestem przeciwny napadaniu na inne państwa,w imię amerykańskiego stylu życia.
A czy ja mówię tylko o Amerykanach? Ja mówię ogólnie - mówisz że wojna jest bez sensu to powiedz to w twarz tym ludziom którzy walczyli, którzy widzieli jak giną ich kumple itd.
Oczywiście chodziło mi o bezsensowne znaczenie tej wojny dla Amerykanów, natomiast dla Wietnamczyków to co innego.Wojna w obronie napadniętej Ojczyzny zawsze jest potrzebna i ma sens.
Dobra przyznaję, że jadę sobie po USA bo lubię teorie spiskowe. Ale z tego co piszesz to nic nie rozumiem. Jeśli Amerykanie napadli na "Wietnam" a "Wietnamczycy" walczyli w "obronie ojczyzny", to pytam, których Wietnamczyków masz na myśli? W przededniu czegoś co zwie się II wojna indochińską, czy tam wietnamską, nie było czegoś takiego jak Wietnam. Były dwa państwa wietnamskie: Republika Wietnamu (południe) oraz Demokratyczna Republika Wietnamu (północ). W największym skrócie i nie wgłębiając się w różne zawiłości historii, stronami konfliktu były: w roli agresora DRW (regularna armia oraz wietkong) wspierana przez ChRL i ZSRR, zaś w roli tzw. poszkodowanego RW mająca poparcie USA.
Otóż Ameryce groziło i to niemało, w końcu mówimy o wesołych czasach eskalacji zimnej wojny - inwazja w Zatoce Świń, kryzys kubański, wojna wywiadów i tak dalej. Operacje USA w Idochinach były odpowiedzią na akcje instalowania przez ZSRR i ChRL rządów komunistycznych w tym regionie. Bilans tych działań był dość opłakany. Ale to nie oznacza, że były one pozbawione sensu.