dzisiaj to obejrzałem. Wiem, że na rzecz wyższej oceny nie działał upływ czasu - w chwili kiedy wchodził na ekrany w Polsce był otoczony nimbem wyjątkowego dzieła. Niestety, rozczarowałem się nieco; mocno sie dłużyło i lekko powiewało nudą. Za mało tu filmu a za dużo filozofowania i zadęcia w wygłaszaniu prawd o świecie, ludziach i wojnie. Te gadki miały jakiś wpływ na klimat, może nawet korzystny, a klimat degeneracji i beznadziei jest najmocniejszą stroną filmu. Fabuła jest mocno udziwniona, ale winę zwalic tu mozna na Conrada, do którego film podobno nawiązuje.
Źle dobrani aktorzy: Martin Sheen po prostu nie pasuje do tej roli, a Marlon wygląda groteskowo tak jak groteskowa jest grana przez niego postać.
Jestem przy tym pewien, ze Coppola zerżnął pomysł wodnej przeprawy rzecznej, z jej gęsta, mroczna i groźną atmosfera z Herzoga (Aguirre -gniew boży). No ale klimat z tego filmu był nieosiągalny dla Coppoli.
Reasumując: co najwyżej dobry film; wyrażanie sie o Czasie Apokalipsy w superlatywach i obwolanie go arcydziełem uważam za objaw snobizmu.