z cyklu zawinili, a więc ich goni ten, który zwykle uciekał.. i tak się gonią i gonią, po linii schematu, biegnąc wciąż tą samą drogą, ale złapać się nie mogą..
nie wiem, nie pamiętam już czego ani czy w ogóle czegoś, jakaś szpilka w stereotyp, ewentualnie wypełnienie schematu czymś pożywniejszym niż wata zwykle mi w tego typu kinie wystarcza, tak na początek.. dla przykładu oglądając w ów czas jeszcze Okup z gibsonem na podwójnym seansie łączonym siedziałem na brzeżku krzesełka, ileż tam było psychologicznych komplikacji, zwrotek, przewrotek, twistów, wywrotek.. oglądając same pościgi, strzelaniny i pościgi przeważnie się nudzę, ziewam i wyłączam się w połowie, choć przyznaję, że film ten jest z czasów, kiedy jeszcze patrzyło mi się na nie dosyć dobrze, cyrkowych - owszem - ale mniej cyfrowych, bardziej analogowych..