Pierwsza część nudna i przewidywalna, czytelna opozycja szefowa czekolad vs. burmistrz. W drugiej znaczne ożywienie, zwłaszcza za sprawą „piratów”, do tego 2. część bardzo muzyczna. Najciekawsza scena to urodziny chorej na cukrzycę oraz przewrócony burmistrz w witrynie, który potem pije Alkaz. Postać burmistrza zdecydowanie ciekawsza w momencie zwątpienia, wtedy to postać diaboliczna. Mniej interesująca na początku, kiedy trzęsie i na końcu, kiedy już jest pogodzony z porażką.