Mamy tu plejadę dziwnych i nierzadko zabawnych postaci. Na wyróżnienie zasługuje tu pan detektyw od siedmiu boleści, który nie dość, że jest totalnie pedalskim pedałem i jeździ rozpadającym się gratem, to jeszcze bez żenady przyznaje, że w życiu nie rozwiązał żadnej sprawy (zgodnie z jego logiką: tym razem na pewno mu się uda). Ogólnie od strony fabuły i scenariusza film nie nawala. Wręcz przeciwnie - intryguje i przykuwa uwagę. Mimo, że film do brutalnych nie należy, a zabójstwa nie mają stylu znanego z "The Bird with the Crystal Plumage", oglądało mi się go wyśmienicie.