PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32735}

Czyż nie dobija się koni?

They Shoot Horses, Don't They?
7,9 21 790
ocen
7,9 10 1 21790
7,9 15
ocen krytyków
Czyż nie dobija się koni
powrót do forum filmu Czyż nie dobija się koni?

- Nie próbuj usprawiedliwiać tego maratonu, młoda kobieto – powiedziała pani Higby. – Jest niemoralny. Przyciąga
podejrzane elementy. Jeden z uczestników był zbiegłym mordercą… Ten Włoch z Chicago…
- Ależ, moje panie, nie możecie do mnie mieć o to pretensji – wtrącił Socks.
- Oczywiście, że mamy. Przyszłyśmy tutaj, bo naszym obowiązkiem jest strzec, żeby miasto było porządne i wolne od
wszelkich tego rodzaju wpływów…
- Nie zrobi paniom różnicy, jeśli wyjdę z moim zastępcą obgadać to na osobności ? – spytał Socks. – Może coś wymyślimy.
- Proszę bardzo – powiedziała pani Higby.
Socks skinął na Rocky’ego i razem wyszli z kantorka.
- Czy panie mają dzieci ? – spytała Gloria, kiedy drzwi się za nimi zamknęły.
- Obie mamy dorosłe córki – odrzekła pani Higby.
- A wiedzą panie, gdzie one są dziś wieczór i co robią ?
Żadna z kobiet nie odezwała się słowem.
- Może ja to paniom w przybliżeniu opiszę – powiedziała Gloria. – Kiedy wy dwie, szlachetne osoby, spełniacie swój
obowiązek wobec nie znanych wam ludzi, wasze córki spędzają zapewne czas w mieszkaniach jakichś facetów, rozebrane i
podpite.
Pani Higby i pani Wicher w tej samej chwili odebrało mowę.
- Tak się zazwyczaj dzieje z córkami reformatorek – mówiła Gloria. – Prędzej czy później każda się z kims prześpi, a na
ogół nie wie nawet tyle, żeby jej ten facet nie zrobił bachora. Wyganiacie je z domu tymi swoimi cholernymi kazaniami o
czystości i skromności , a za bardzo jesteście zajęte wtykaniem nosa w cudze sprawy, żeby je uświadomić…
- Ależ… - powiedziała pąsowiejąc pani Higby.
- Ja… - powiedziała pani Wicher.
- Glorio… - powiedziałem.
- Już czas, żeby ktoś wygarnął babom takim jak wy. – Gloria podeszła do drzwi i oparła się o nie plecami, jakby je
chciała zatarasować. – I właśnie ja to zrobię. Jesteście takie suki, co to ukradkiem w klozecie zaczytują się
nieprzyzwoitymi książkami i opowiadają sobie różne świństwa, a potem wychodzą i próbują psuć innym zabawę…
- Odejdź od tych drzwi, młoda kobieto, i wypuść nas stąd ! – wrzasnęła pani Higby. _ Ani myślę cię słuchać. Jestem
przyzwoitą kobietą. Uczę w szkółce niedzielnej…
- Nie odejdę ani o jeden pieprzony cal, dopóki nie skończę – oświadczyła Gloria.
- Glorio…
- Wasza Liga Moralna i wasze cholerne kobiece kluby – ciągnęła nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi – pełne są
wścibskich starych babsztyli, którym od dwudziestu lat nikt porządnie nie dogodził. Dlaczego nie wyjdziecie czasem domu,
wy staruchy, i nie zapłacicie komuś, żeby was zerżnął. Tego właśnie wam brakuje…
Pani Higby natarła na Glorię z ręka podniesioną jak do ciosu.
- No proszę, uderz – powiedziała Gloria nie ruszając się z miejsca. – Uderz ! Tylko mnie dotknij, a tak cię zasunę, że
łeb ci odpadnie !
- Ty przeklęta dziwko ! – wybuchnęła rozwścieczona pani Higby.
Drzwi się otwarły odtrącając Glorię na bok. Weszli Socks i Rocky.
- Ta…ta… - powtarzała pani Higby i wygrażała Glorii palcem.
- Nie jakaj się – powiedziała Gloria – wymów to słowo. Potrafisz je wymówić. Dziwka. D-z-i…
- Zamknij się ! – rozkazał Socks. – Otóż, proszę pań, postanowiliśmy razem z moim zastępcą zrobić tak, jak panie radzą…
- My radzimy, żeby pan natychmiast zamknął tę budę – powiedziała pani Higby. – Bo jak nie, to z rana wybierzemy się do
władz miejskich…
Ruszyła do wyjścia, a pani Wicher pospieszyła za nią.
- Ty, młoda kobieto – zwróciła się pani Higby do Glorii – powinnaś być w poprawczaku !
- Już raz byłam – odparła Gloria. – Miałyśmy wychowawczynię wypisz, wymaluj jak pani. Byłą lesbijką…
Panią Higby znów zatkało i wyszła z pokoju, a za nią pani Wicher.

- (…) Uważam, że świat jest parszywy i że ze mną już koniec. Lepiej by mi było, gdybym nie żyła, i innym też byłoby
lepiej. Niszczę wszystko, do czego się zbliżę. Sam tak powiedziałeś.
- Kiedy powiedziałem coś podobnego ?
- Parę minut temu. Mówiłeś, że zanim mnie poznałeś, nie przychodziła ci do głowy myśl o porażce. No, ale to już nie moja
wina. Nic na to nie poradzę. Raz spróbowałam się zabić, ale się nie udało i nigdy już nie miałam odwagi spróbować
ponownie… Chcesz oddać światu przysługę ? – spytała.
Nic na to nie odpowiedziałem słuchając, jak ocean cmoka w pale pomostu, czując, jak molo się unosi i opada, myśląc,
że wszystko, co powiedziała, jest prawdą.
Gloria szperała w torebce. Kiedy wyciągnęła rękę, ujrzałem w niej mały pistolet. Nigdy przedtem go nie widziałem,
ale nie byłem zdziwiony. Bynajmniej nie byłem zdziwiony.
- Masz. – Wręczyła mi pistolet.
- Nie chcę. Schowaj go – odparłem. – Chodź, wracamy. Zmarzłem…
- Weź go i wyręcz Pana Boga – powiedziała wciskając mi pistolet do ręki. – Zastrzel mnie. To jedyny sposób uwolnienia
mnie od udręki.
Ma rację – mówiłem sobie w duchu. – To jedyny sposób uwolnienia jej od udręki. Jako mały dzieciak spędzałem zawsze
lato na farmie dziadka w Arkansas. Pewnego dnia stałem obok wędzarni i patrzyłem, jak babka robi ługowe mydło w duży,
żelaznym kotle, gdy wtem przez podwórze nadszedł dziadek, bardzo wzburzony. „Nellie złamała nogę” – zawołał.
Pospieszyliśmy z babką przez przełaz do ogrodu, gdzie dziadek orał. Stara Nellie leżała na ziemi i rżała żałośnie,
jeszcze zaprzężona do pługa. Staliśmy patrząc na nią, po prostu patrząc. Dziadek wrócił ze strzelbą, która służyła mu w
bitwie pod Chickamauga Ridge. „Wdepnęła w norę” – powiedział głaszcząc Nellie po łbie. Babka odwróciła mnie twarzą w
przeciwnym kierunku. Rozpłakałem się. Usłyszałem wystrzał. Jeszcze dziś go słyszę. Podbiegłem i rzuciłem się na ziemię,
by objąć końską szyję. Kochałem tego konia. Nienawidziłem dziadka. Wstałem i podszedłszy do niego zacząłem go okładać
pięściami po nogach. Trochę później tego samego dnia wytłumaczył mi, że on także kochał Nellie, ale musiał ja zastrzelić.
„To był akt największego miłosierdzia – wyjaśnił. – Stała się nieprzydatna. To był jedyny sposób uwolnienia jej od
udręki…”
Trzymałem pistolet w ręce.
- Dobrze – zwróciłem się do Glorii. – Powiedz kiedy.
- Jestem gotowa.
- Gdzie ?
Tutaj. W bok głowy.
Molo podskoczyło, kiedy rozbiła się o nie duża fala.
- Teraz ?
- Teraz.
Strzeliłem.
Pomost znów się poruszył i woda cmoknęła opadając na powrót w łożysko oceanu.
Wyrzuciłem pistolet za poręcz.
Jeden policjant siedział ze mną w tyle samochodu, drugi prowadził. Jechaliśmy z dużą prędkością, na sygnale. Takiego
samego sygnału używali podczas maratonu tanecznego, kiedy chcieli nas obudzić.
- Dlaczego ja zabiłeś ? – spytał policjant siedzący ze mną w tyle.
- Prosiła mnie o to – odparłem.
- Słyszysz, Ben ?
- Ależ z niego usłużny facet ! – powiedział Ben przez ramię.
- Nie miałeś żadnego innego powodu ? – zapytał policjant siedzący przy mnie.
- A czyż nie dobija się koni ? – odrzekłem.

ocenił(a) film na 9
Holden_Caulfield78

To co najlepsze już zostało przytoczone...
Został tylko jeden, który wybitnie przypadł mi do gustu:
"Patrzyłem jak słoneczny trójkąt na podłodzie stopniowo się kurczy. W końcu malał do jednego punktu i zaczynał mi wpełzać po nogach. Wspinał się po mnie jak żywe stworzenie. Kiedy dosięgał brody, stawałem na palcach, żeby jak najdłużej padał mi na głowę. Nie zamykałem oczu. Otwierałem je szeroko,patrząc prosto w słońce. Wcale mnie nie oślepiało. Po chwili znikało."

ocenił(a) film na 10
przeblysk

-Potrzebujesz czegoś?... Czegoś na nogi?
-Piłę.

ten tekst nie pochodzi nawet z książki. To oryginalny dialog między Glorią a pielęgniarką napisany specjalnie do filmu.

ocenił(a) film na 10
Holden_Caulfield78

Co ciekawe najlepsze dialogi filmu nie pochodzą z książki!
np. gdy zaleca się do Glorii nowy partner w tańcu:
-Mówili ci, że...
-Mówili.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones