Mama mi powiedziała- "siadaj i oglądaj- dobry film". Usiadłam, obejrzałam i byłam wstrząśnięta, przerażona, a przede wszystkim pod wielkim wrażeniem. Film bardzo mi się podobał, na prawdę. Nie mogę wyjść z podziwu. Mało który film tak bardzo utkwił mi w pamięci. Do tej pory gdy go widzę przerzucając kanały to szybko przeskakuje na inny. Jakoś nie mogę się zebrać w sobie by to ponownie zobaczyć. Wywiera wrażenie- ale jak najbardziej pozytywne tzn. nie przez fabułę ale ze względu na sposób jego ujęcia.
Naprawdę polecam! Świetny fil. Rewelacyjny! 9/10
A cóż w nim takiego wstrząsającego. Film jak film. Nie najgorszy ale do prawdziwego wstrząsu to mu daleko.
Gra aktorów wstrząsająca. Scenariusz też dobry - trzyma w napięciu. Teraz
już się nie robi takich filmów niestety. A jeśli już to bardzo rzadko :(
popieram!
on wstrząsa nie przez hektolitry przerażająco wylewanej i rozbryzgującej się na boki krwi, ale - TYLKO poprzez tak bardzo bolesny i realistycznie zaprezentowany wizerunek ówczesnej Ameryki (z lat Wielkiego Kryzysu), jakiego nie znamy - jej zwykłych ludzi, ich marzenia, słabości, bolączki, typy charakterów, ideę walki do końca, "na zabój!..."
poza tym ogląda się go również ze względu na silny i nagłośniony wówczas podtekst polityczny, z nim związany.... - krwawa, wyniszczająca i całkowicie niepotrzebna wojna w Wietnamie, kolejne ofiary, protesty na całym świecie, udział w nich Jane Fondy i jej nominacja do Oskara za tę jej, rewelacyjnie zagraną, rolę Glorii... NIE MOGŁA po prostu otrzymać tej nagrody! ....wbrew pozorom, wszystkim zawsze rządziła i rządzi nadal wszechobecna polityka...
ten film ogromnie "boli"... rani... zapada w pamięć tymi trudnymi prawdami, jakie przekazuje tak bardzo bezpośrednio...
pozdrawiam...
:)
muszę Cię zmarwić - "hektolitry przerażająco wylewanej i rozbryzgującej się na boki krwi" nie przerażają ani nie wywołują wstrząsu.
podobnie jak ten film.
niech dobiją wreszcie te konie.
:) co do hektolitrów - zależy jak kogo.... ;)
ja po prostu inaczej ten film odbieram
i inaczej życzę owym koniom :) pozdro!
zależy od człowieka. różne są stopnie wrażliwości. ani przez moment mnie nie nudził. i w istocie mną wstrząsnął. subtelny (choć są sceny zbyt bezpośrednie, moim zdaniem), ale mocny. z wieloma możliwościami interpretacji. obejrzałam po raz pierwszy w wieku około 12 lat i już wtedy wiedziałam, z czym mam do czynienia. tytuł chodził mi po głowie przez kolejne 6 lat, aż obejrzałam go znów, by lepiej zrozumieć.
Jak dla mnie - najbardziej wstrząsające były reakcje widzów tego konkursu... jakby oglądali zwierzęta w cyrku...
Aby nie wyjść na kogoś bezdusznego może zarzucisz paroma przykładami czegoś bardziej wstrząsającego ...
Threads (z 1984)
i pewnie jeszcze kilka innych, ale nie robię sobie rankingu filmów wstrząsających więc na razie tylko to, żeby nie podawać byle czego.
Film jest po prostu niesamowity, szokujący, wstrząsający i strasznie nieprawdopodobnie bezwstydnie niemożliwy.
Po obejrzeniu gapiłam się w ścianę prawie godzinę.
Polecam, dla widzów o mocnych nerwach.
ja nie mam mocnych nerwów a obejrzałam. film jest niezły, czasem trochę nudnawy. człowiek się męczy samym patrzeniem na tancerzy. no ale jest fabuła, jest sensownie pokazana miłość materialistów i klasycznie - wyścig szczurów. polecam, choć naprawdę można wychodzić w trakcie oglądania po kawę i dużo się nie straci.
To jest FILMWEB , a nie BOOKWEB czy jakiś tam portal książkowy. Zrozumcie to wreszcie i wypowiadajcie się na temat filmów a nie książek.
Film jest na podstawie książki więc należy się porównanie, ciekawe że większość oglądaczy nie czyta.
ja tylko dodam..że gong ,który oznajmiał początek/koniec przerwy przypominal mi ten z Silent Hill.
tj to jest bardzo abstrakcyjne skojarzenie..ale jakoś tak nieprzyjemnie mi sie robilo za kazdym razem gdy zaczynał wyć..
film świetny.
Zgadzam się. Film świetny, a zarazem wstrząsający. Taniec jako metafora życia... bardzo ciekawe.
jak dla mnie zbyt jednostajny i prostolinijny, żeby wzbudzał tak silne emocje o jakich tutaj czytam. fabuła zbyt rozwlekła, oczywiście zdaję sobie sprawę z tego zabiegu, czemu to miało służyc, ale to zdecydowanie nie ułatwia odbioru. mimo wszystko film na plus
;-)) Dobrze, że jest jeszcze wiele osób, które znają się na ambitnym kinie i odkrywają trochę zapomniane już dzisiaj i przykurzone dzieła. Od jakiegoś czasu po obejrzeniu "Dwunastu gniewnych ludzi" z 1957 zainteresowałem się bardziej starszymi filmami i szukam takich pereł kinematografii. Obecnie filmy produkowane są niemal taśmowo (ale co się dziwić, w końcu to potężny przemysł), nie znaczy to jednak, że nie powstają rewelacyjne obrazy, po prostu trzeba wyselekcjonować te warte uwagi od masy tandety. Kiedy trafiasz na film mający to 'coś' później można polecić go kolejnej osobie słowami; "siadaj i oglądaj..."
Karl, popieram Cię w całej rozciągłości, że tak to ujmę. :) A "Dwunastu gniewnych..." po prostu ubóstwiam! :) Mało którym filmem byłam tak zachwycona, jak tym. :) Pozdrawiam. ;)