No właśnie. Podoba mi się to w nim pokazał. Przyjaźń, wolność, lojalność, honor, sytuacje
żołnierzy, ich problemy. Zawsze to u niego lubię. I jak zwykle pewny dystans, co do pewnych
rzeczy. Ta niewiadoma kaseta. Jak w Pulp Fiction. Bohaterowie nie byli tacy jak z filmów
amerykańskich, tylko jakby tacy... nasi. Choć Kusz i Czacki mnie wkurvviali, zwłaszcza ten
pierwszy. Czy on musiał się tak unosić i pokazywać, że on ma dowodzić, a nie Keller? Wyróżnia
się wśród gatunku z filmów wojennych. Przede wszystkim nie pokazuje patosu, a to jest ważne.
Nie zabrakło tych chwytliwych dialogów, jak to u niego. Uwielbiam to. To chyba ostatni taki film,
w którym dominują mocno dialogi, sceny i aktorzy. Potem już tak nie było, choć filmy były dobre.
Może Reich, ale to co innego. Trochę mi brakowało czegoś. Nie ma jakiejś głębi, większego
klimatu, czegoś jak w Krollu. Szczególnie muzyka chyba najsłabsza z jego wszystkich filmów.
Owszem, Pospieszalski, ale to już takie typowe. I tak niezłe. Szczególnie Budka Suflera. Mimo
to, jak na kino polskie film jest świetnie zrobiony.
Dodałbym jeszcze do tych wszystkich achów i ochów, że tutaj nie mogło być mowy o otwartej wojnie, pojedynkach czołgów ze śmigłowcami itp. Tutaj wpada spec grupa i walczy o kasetę VHS ;) Jak zwykle polskie mięso armatnie, robi brudną robotę za innych. Pokazanie wioski palonej przez Serbów, musi działać na widza, musi pokazać, że nasi dzielni wojacy tam na darmo nie pojechali i są rycerscy jak kiedyś Robin Hood ;)