W jednej z londyńskich krypt odbywają się sądy kapturowe, na których samozwańczy
sędziowie wydają wyroki śmierci na ciężkich przestępcach, którym udało się uniknąć
sprawiedliwości. Powieszone ciała skazanych zbrodniarzy są potem odnajdywane w
miejscach publicznych. Scotland Yard podejmuje śledztwo, choć z ociąganiem, bo wiele
osób jest zdania, że ci samozwańczy sędziowie wykonują dobrą robotę. Na domiar złego,
wszystkie ofiary powieszono na sznurze, który za każdym razem skradziono z muzeum
policyjnego, które jest pod nosem Scotland Yardu. Jednocześnie Londynem wstrząsa seria
brutalnych gwałtów i zabójstw młodych kobiet, których się dopuszcza jeden nieuchwytny
osobnik. Znajdowane ciała są pozbawione głów. Przeurocza ta fabuła! Oczywiście film nie
jest do końca poważny (humorystyczna rola dziennikarza śledczego, który daje z siebie
wszystko i trochę więcej), więc można mu wybaczyć pewne naiwności fabularne (np. motyw
zmumifikowanych zwłok). Ogląda się to wyśmienicie. Klimatyczna sala sądowa w krypcie, w
której sędziom za biurka służą trumny, robi wspaniałe wrażenie. A sceny z seryjnym zabójcą
mają w sobie mnóstwo suspensu (mimo, że nie jest to zamaskowany typ ganiający z
nożem). Obok "Der Hexer" to najlepsze krimi, jakie oglądałem.